Tak jak myślałam, w tym tygodniu waga ani drgnęła. Wczoraj w czynie rozpaczy zjadłam 5 kostek czekolady i garść paluszków. Dziś już mi przeszła owa rozpacz i zaczynam nowy tydzień walki z samą sobą.
Ułożyłam ambitny plan ćwiczeń na następne tygodnie i będę się go trzymać. Zastanawiam się jeszcze czy go nie przeładowałam wysiłkiem, ale ja to wszystko robię albo na 100% albo wcale.
angelisia69
9 kwietnia 2016, 13:38a powiedz mi przeszla ci rozpacz po zjedzeniu?czy nie pomyslalas ze jedzac te rzeczy pod wplywem impulsu waga drgnie ale w ta zla strone?czasem lepiej pomyslec 3 razy zanim cos zrobimy impulsywnie :P
tygrysie_paski
9 kwietnia 2016, 14:48Wiem, że tak jest i rozpacz wcale się nie zmniejszyła... mam jednak tendencję do zajadania stresów dlatego do najszczuplejszych nie należę, miałam też mały problem z kompulsywnym jedzeniem, zwalczam to ale różnie bywa. Jednak dla mnie poprzestanie na kilku kostkach czekolady i paru paluszkach jest i tak wielkim wyczynem Zazwyczaj jak miałam zajawkę to potrafiłam pochłonąć tabliczki paczkę chipsów i ze cztery batoniki. Dlatego też walczę ze sobą jak potrafię.
teologg
9 kwietnia 2016, 07:29pochwal się swoim planem, może coś doradzimy :-)