W końcu określiłam, ile chcę ważyć. Nie łudzę się, że wrócę do do dawnej wagi: jestem starsza, wyższa i niestety, z obecnym wzrostem wyglądałabym jak kostucha ważąc, jak kiedyś 52 kilogramów. :)
Ale 65 spokojnie mogę wyćwiczyć :) Mam nadzieję, że za rok napisze tu, że udało mi się, osiągnęłam cel, utrzymuje wagę. Napiszę, że podobam się sobie.
Moja największą motywacją jest to, że za kilka tygodni temu byłam na ślubie mojej siostry, gdzie widziała mnie cała rodzina: wiele osób, które nie widziały mnie od kilku lat zauważyło jak bardzo przytyłam. A teraz niespodzianka: w sierpniu przyszłego roku to ja wychodzę za mąż i chciałabym pokazać się w całkiem nowej odsłonie.
Mam wielką nadzieję, że się mi uda. I że uda się też Wam, którzy to czytacie. :)