W końcu określiłam, ile chcę ważyć. Nie łudzę się, że wrócę do do dawnej wagi: jestem starsza, wyższa i niestety, z obecnym wzrostem wyglądałabym jak kostucha ważąc, jak kiedyś 52 kilogramów. :)
Ale 65 spokojnie mogę wyćwiczyć :) Mam nadzieję, że za rok napisze tu, że udało mi się, osiągnęłam cel, utrzymuje wagę. Napiszę, że podobam się sobie.
Moja największą motywacją jest to, że za kilka tygodni temu byłam na ślubie mojej siostry, gdzie widziała mnie cała rodzina: wiele osób, które nie widziały mnie od kilku lat zauważyło jak bardzo przytyłam. A teraz niespodzianka: w sierpniu przyszłego roku to ja wychodzę za mąż i chciałabym pokazać się w całkiem nowej odsłonie.
Mam wielką nadzieję, że się mi uda. I że uda się też Wam, którzy to czytacie. :)
chrupkaaaa
12 listopada 2015, 17:03Powodzenia -trzymam kciuki. Na pewno będziesz piękna panną młodą. Pisz tu często. Wszystkie się wspieramy, motywujemy, chwalimy i też przyznajemy jak coś zawalimy. Możesz liczyć na moje wsparcie. Pozdrawiam :)
doloress1988
12 listopada 2015, 16:59To czy się uda to zależy tylko od Ciebie ;) życzę powodzenia!
angelisia69
12 listopada 2015, 16:54jesli czegos chcesz to napewno sie uda!!Wazne zeby nie tracic motywacji i do wszystkiego podchodzic z usmiechem na twarzy a nie robic za kare.Powodzonka