Jak Wam minął dzień? Ja jakoś mam taki melancholijny humor. Nie wiem czemu, tak jakoś. Posprzątałam dziś z braćmi ich pokoik, przyszykowaliśmy piórniki i plecaki do szkoły. jutro poprasuje im ubranka galowe i oh, już pojutrze 1 września! Mi został tez juz tylko miesiąc wakacji - ale jak wspominałam, na ten miesiąc do pracy się wybieram. Fajnie, cieszy mnie to bardzo, nie mogę się już w sumie doczekać. Muszę sobie do tego poukładać inaczej jadłospis niestety..... Praca w godzinach od 8.00 do 16.00. więc śniadania, i pierwsze i drugie, mogę sobie tam zjeść,...nie wiem co zrobić z obiadem. Zanim wrócę do domu, będzie około 16.30 -40. Będę musiała chyba jadać inne drugie śniadanie - jakieś bułki żeby więcej węglowodanów zjeść i później do tej 16.30 na obiad wyczekać....ale kurde potem co z kolacją, mam ją jeść o 19.00?? a kiedy pobiegam.... kurde! Musze nad tym podumać i jakoś to logicznie ułożyć....
Tymczasem, proszę, moje menu z dziś;
Śniadanie: bułka wieloziarnista z pieczenią drobiową, ogórek gruntowy, pomidor + kleik. SUMA: 438 kcal
II śniadanie: serek wiejski z dżemem śliwkowym (sama robiłam go, z imbirem i cynamonem, wyszedł booooski!! ) , jabłko, 2 małe wafle ryżowe z jogurtem . SUMA: 335 kcal
Obiad: placek z kabaczka, ogórek gruntowy. (placek robiła moja mama, jest pycha, ale nie wiem ile miał kalorii, a ponieważ zjadłam duuużo, to se policzyłam, że z 500 kcal pochłonęłam, a co! głowa mnie boli i nie chce mi się dokładnie liczyć ten potrawy)
SUMA: 519 kcal
Kolacja: jabłko, nektarynka i kisiel - truskawkowo - waniliowy, z dr. oetker'a. Bardzo smaczny. SUMA: 309 kcal
Łącznie: 1601 kcal. Od jutra znowu 1700 kcal.
Śniadanie: bułka wieloziarnista z pieczenią drobiową, ogórek gruntowy, pomidor + kleik. SUMA: 438 kcal
II śniadanie: serek wiejski z dżemem śliwkowym (sama robiłam go, z imbirem i cynamonem, wyszedł booooski!! ) , jabłko, 2 małe wafle ryżowe z jogurtem . SUMA: 335 kcal
Obiad: placek z kabaczka, ogórek gruntowy. (placek robiła moja mama, jest pycha, ale nie wiem ile miał kalorii, a ponieważ zjadłam duuużo, to se policzyłam, że z 500 kcal pochłonęłam, a co! głowa mnie boli i nie chce mi się dokładnie liczyć ten potrawy)
SUMA: 519 kcal
Kolacja: jabłko, nektarynka i kisiel - truskawkowo - waniliowy, z dr. oetker'a. Bardzo smaczny. SUMA: 309 kcal
Łącznie: 1601 kcal. Od jutra znowu 1700 kcal.
Na razie uciekam, wyprowadzę psa i nakarmię rybki :)
Buziaki!
incognitoo
31 sierpnia 2010, 16:45odkad zaczelam sie odchudzac pracuje i niestety od 7 do 15 w pracy i jeszcze dojazdy ale jakos znalazlam sposob zeby bylo dobrze:)) ale niestety obiad i kolacja sa troche pozniej przez to :P
Hachiko
31 sierpnia 2010, 11:41niestety ale tak walsnie jest, że jak trzeba isc do pracy/szkoly to wszystko sie zmienia..caly plan..i dietkowy i cwiczen..ech nie cierpie tego. ale na pewno jakos sobie to ulozysz i bedzie dobrze..Tobie zawsze starcza czasu na wszystko! rezolutna dziewczyna jestes ;DD :**
punktransistor
30 sierpnia 2010, 22:51nie martw się, kolacje białkowe można jeść nawet pół godziny przed snem! ja to nawet o 21 jem :) a zjedzenie białka przed snem zapobiega katabolizmowi mięśni i metabolizm nie zwalnia :)
violent
30 sierpnia 2010, 21:27Ale mnie to cieszy. Zawsze mialam taką pulchniejszą buzke. Troche jak dziecko choc wyglądam na starszą:D I teraz patrze ze jest juz no prawie owalna:D A Twoja to dopiero musiala sie zmienic;D Kolacja o 19...jak to bedzie trzy godziny przed snem to wporadku:D Pobiegac mozna rano, albo przed kolacją:P Napewno jakos znajdziesz na to czas
TwardaJa
30 sierpnia 2010, 20:43ta kolacje kochane, nie martwi mnie sam fakt, że zjem ją o 19.00 , nie jestem fanatyczką poglądu "STOP POSIŁKOM PO !18.00!" uważam, że to bzdura:) chodzi mi o to, że nie wcisnę się nigdzie chyba z moim bieganiem w tygodniu.... zazwyczaj biegam godzinę po posiłku , i teraz musiało by to być po kolacji (po obiedzie - muszę pomóc braciom w lekcjach, itp) , a po 20.00 to sama nie pójdę biegać..... już dwa razy miałam "nieprzyjemne" sytuację, więcej nie ryzykuję.... Zastanawiam się nad takim wyjściem - że obiad będę przygotowywać z wyprzedzeniem dziennym, i po pracy, wystarczy go po prostu odgrzać, a nie gotować od początku. może to wypali.... a w pracy zjem bardziej kaloryczne II śniadanie. hm.zobaczę....
Carmellek
30 sierpnia 2010, 20:37A może w pracy zafunduj sobie trzy śniadania, to ostatnie duże, a jak wrócisz do domu lekki obiad, a kolacja normalna i będzie dobrze. Na pewno znajdziesz rozwiązanie ;]
Finni
30 sierpnia 2010, 20:36ps. aj jakbys zobaczyła wypływające mleko skondensowane z tego wafla to nie jestem pewna czybys tak bardzo to popierała :)
Finni
30 sierpnia 2010, 20:36jakos na pewno ci sie uda ulozyc :) ja tez laziłam do pracy w wakacje to po prostu staralam sie jesc co 3h. a obiadek jedz od razu po przyjsciu z pracy :)
kullii
30 sierpnia 2010, 20:35wydaje mi się, że powinnaś zjadać w pracy II i III śniadanie a później o tej 16 obiadek (np. ciepła zupa z mięskiem) i kolacja koło 19. swoja drogą...nie wiem dlaczego uważasz, że 19 to późna godzina na obiad?! kolacje powinno się zjadać 3 h przed snem (jeśli to białkowo-węglowodanowa) a czysto białkową nawet na 1h przed snem, także nie martw się. jedzenie do 18 to MIT i każdy Ci to powie ;)
TwardaJa
30 sierpnia 2010, 20:27:) dziękuję za rady kochane..... - martwi, mnie, taka późna godzina kolacji, bo ja wcześnie chodzę spać:) ja zazwyczaj już w okolicach 22.00 jestem w łóżku, ok, nie śpię jeszcze, b oczytam książki, ale mimo wszystko....koło 23.00 -23.30 ,to ja już śpię, nie chcę jeść obiado -kolacji, bo będę się czuła ciężko. z kolei obiady noszone do pracy - też nie przejdą raczej, bo nikt tam nie je obiadów - będę się czuła jak dureń. już tam pracowałam w zeszłym roku. Nie wiem jak to rozwiązać.... muszę to przemyśleć na spokojnie.
shizaxa
30 sierpnia 2010, 20:06mysle że jak pracowec bedziesz 8-16 to powinnaś zjeść 3 sniadania, potem w domu obiado-kolacje, albo odpowiednio mniejsze kalorycznie obiad i kolacje. A 19 to nieodpowiedznia wg Ciebie pora na kolację?? 3h przed snem wystarczy:) co to ten placek z kabaczka??
Chemiczka83
30 sierpnia 2010, 19:27No właśnie jak się chodzi do pracy to ciężko jest rozplanować posiłki. Ja chodzę na 6.00 do 14.00, ale z domu już wychodzę o 4.40 na autobus, więc śniadanie jem w pracy. Potem staram się koło 9.30 i 12.30 zjeść kolejne dwa śniadania. Różnie bywa z tymi godzinami, czasem wcześniej, czasem później, bo jak jestem na jakimś spotkaniu to niestety nie da rady zjeść o czasie, potem obiad koło 16.00-16.30, bo jestem w domku po pracy ok 15.30, więc zanim coś przygotuję na szybko. Kolacja o 19.00-19.30 Teraz jak znów zacznę chodzić na aqua aerobic to muszę przesunąć kolację na później, bo w najlepszym wypadku w domu będę o 20.20-20.30, a jak zjem koło 16.30 obiad to przecież nie zjem o 18.00 kolacji. Co do ćwiczeń, to ćwiczę w tygodniu między obiadem a kolacją, a w weekendy staram się uwinąć z tym do obiadu.
d2608
30 sierpnia 2010, 19:18Ja jak chodziłam do pracy (przez calutkie wakacje) dzień w dzień przygotowywałam sobie obiady/podwieczorek no i oczywiście IIś do roboty ; ) Niestety wszystko jadłam na zimno, ale jakoś dałam radę. Może też rób obiad do pracy? Ale taki, który smakuje i na ciepło i na zimno.