Hejka
Wekeend minal szybko ,szcerze nawet sama nie wiem kiedy. No coz wszystko co dobre szybko sie konczy. No ale nie powiem ten weekend pelen wrazen byl. W sobote wparowalam do kumpeli bo dzwoni zaryczana ,ze musze przyjsc bo ona cala w nerwach i w ogole. No coz to wstaje. Dowiedzialam sie ,ze jej facet ktory jezdzi na tirach za granica we Francji skasowal auto. Jechal za osobowka ktora jechala raz szybko raz wolno i wciaz nagle hamowala...heh ...i raz tak gwaltownie i nagle wyhamowala, ze facet kumpeli w przeciagu sekundy wolal zjechac na drugi pusty pas autostrady rozwalajac barierke a nizeli w ta osobowke wjechac (bo jednak czas hamwania tira naladowanefo 2 tonami towaru nie jest latwo zatrzymac). Na szcesc mu nic sie nie stalo. Tylko pytanie czy bedzie jeszcze pracowac po takim wypadku. Heh nie chce usprawiedliwiac kolegi bo tez mogl wieksza odleglosc zachowac skoro widzial ,ze jedzie przed kims kto jest nieobliczalny na drodze. ale ludzie nie maja wyobrazni.
W niedziele wybralam sie na spacer z moim M i jego rodzinka. Byl tak piekna pogoda ,ze grzechem by bylo siedziec w domu. Ubralismy sie i wsio. Wzielisy tez suczke mojego M tylko jak zwykle byla wojna z ojcem M bo nie chcial jej wziasc na smycz a ona cieczke miala heh. No i wiadomo jakis kawaler sie do niej przykleil i szedl z nami cala droge. Spaerwowalismy sobie przy kanale bydgoskim i syn brata M chcial wejsc na pomost wiadomo jak to dzieciaczek. Ja zostalam i gadalam sobie z przyszla tesciowka i nagle patrzymy a ten kundel zagonil nasza pisnke na krucha warstwe lodu i dreptaja do pomostu po tym lodzie gdzie stala reszta rodziny. No i nie musze wam chyba mowic co sie stalo. Lod sie zalamal , psiny wpadly do tej lodowatej wody. Staralismy sie je jakos wyciagnac ale za dalego pomostu byly ... ten pies co za nami szedl jakos wpadl na pomysl aby sie do nas przyblizyc i sie go wyciagnelo. A nasza psinka heh walczyla dlugo juz lzy w oczach mielismy ale nagle jakos podzwignela sie i stanela na lodzie i pmalu do przegu szla. Przy brzegu znowu wpadla ale dalo sie juz ja jakos wyciagnac. Mowie wam tyle nerwow ,ze szok. Jak wrocilismy to owinelismy psinke w koc usnela jak betka. Nawet jak jedlismy to nie zebrala a to jest niespotykane u niej. Takie to przygody mialam.
Menu
Sobota
Śniadanie : 2 jajka na miekko, bulka ze slonecznikiem
II Śniadanie : puszka groszku
Obiad: makaron razowy w sosie pomidorowym z kurczakiem
Kolacja: jablko pieczone
AKTYWNOSC spacer i 3h zabawy z dziecmi kuzynki(polecam ta aktywnosc ;) )
Niedziela
Śniadanie : twarog ze szypiorkiem i rzodkiewka, kromka chleba graham
II śniadanie: jogurt truskawowy
Obiadu: brak
Podwieczorek: bannan
Kolacja: makaron zapiekany z pieczarkami (maly talezyk)
AKTYWNOSC 1,5 h spaceru
Poniedzialek
Śniadanie: jajecznica z 2 jajek z szynka z indyka, jogurt malinowy
II Śniadanie : bulka ze slonecznikiem z szynka, Kubus
Obiad Barszcz ukrainski
Kolacja: jogurt naturalny , jablko i 2 kiwi
AKTYWNOSC 30 min biezni, 1,5 h spinningu
kalliope
25 lutego 2014, 08:37Na szczęście wszystko się dobrze skończyło. A jesli chodzi o kierowców Tirów, to może nie wszyscy, ale jak jadę swoim małym samochodzikiem, jak się któryś uczepi dupy to siedzi na niej, aż da się mnie wyprzedzić i wtedy mnie wyprzedza, a jakbym zachamowała nagle (bo nie wiem sarna, dzik czy Yeti by mi wyskoczyło) to od razu Ta wielka maszyna laduje na moim samochodzie... Raz jechałam dość wolno (mam mały silnik, nie da się szybciej) to Panu z Tira spodobało się mi długimi świecić. Nie wiem czy wysyłał mi alfabetem morsa sygnały "zjedz na margines kur*%$"? W każdym razie z całym szacunkiem oni nie są bez winy...
Arizona1959
25 lutego 2014, 00:01...no to swoje przezylas...Tusiu mam glos...dzieki,spij kochana dobrze.
Monika3030
24 lutego 2014, 22:15No to niezłe emocje miałaś :D Masakra