Mijają miesiące, tygodnie, dni a ja czuję się coraz bardziej wycofana, coraz bardziej zmęczona i sfrustrowana...a przecież tak bardzo pragnęłam dziecka.
Odkąd pamiętam zawsze było ze mną coś nie tak, już w podstawówce moi szkolni koledzy naśmiewali się ze mnie, że jestem brzydka, że powinnam rzucić się pod pociąg, że powinnam zakładać na twarz torbę papierową.Moje kumpele królowały na szkolnych dyskotekach, tańczyły na wolnych piosenkach przytulańce, tylko ja stałam zawsze podpierając ścianę...to było dla mnie takie smutne,wracałam do domu z płaczem a mama mnie pocieszała, że oni nie dorośli a ja jak dorosnę to znajdę chłopaka.
tak wyglądałam w 7 klasie
Przecież nie byłam taka najgorsza ani najbrzydsza więc nie wiem skąd się brały docinki...
Mając 15 lat poszłam do technikum, mieszkałam w internacie, miałam mnóstwo przyjaciół i przyjaciółek i kilku chłopaków, wiadomo jak to nastolatka zakochiwałam się bez umiaru.
Wydawało mię wtedy(ważyłam 55kg), że jestem mega gruba, koleżanki z którymi mieszkałam w pokoju były szczuplejsze ode mnie, wydawało mi się że mam grube nogi.Teraz jak oglądam zdjęcia z tamtych lat widzę jak mnóstwo miałam kompleksów i niską samoocenę...och ile ja bym dała żeby wyglądać jak wtedy
Za super zdaną maturę i dobre wyniki mój tata zaprosił mnie do siebie do Grecji gdzie pracował na miesięczne wczasy, oto zdjęcia
i moje ulubione zdjęcie, jaka ja wtedy byłam szczuplutka, jak patrze na to zdjęcie to strasznie mi się żal robi...
Zaczęłam studia w Krakowie, dalej wyglądałam genialnie, trochę mi się w życiu pomieszało, zakochałam się, przerwałam studia, poszłam do pracy, ciężko pracowałam jako kelnerka, nie miałam czasu i zbyt dużo pieniążków na jedzenie więc jadłam praktycznie same zupki chiński i wypalałam 2 paczki papierosów dziennie.
Właśnie zapomniałam wspomnieć że zaczęłam palić od 1 klasy technikum.
zdjęcie poniżej z pracy
Nie udało się, wszystko mi się pokiełbasiło, było bardzo źle..... i wtedy poznałam mojego obecnego męża...a jak go poznałam przez portal randkowy sympatia.pl- tak naprawdę :)
Zamieszkałam w jego domu rodzinnym pod Krakowem i tu zaczęła się historia mojego tycia.
jego mama zaczęła mnie karmić domowymi obiadkami(gotuje raczej ciężko i tłusto).
Najpierw bolał mnie cały czas żołądek, bo nie był przyzwyczajony do jedzenia a potem zaczęły przybywać kilogramy- pomalutku...
na zdjęciu powyżej ważyłam już około 65 kg
i z dnia na dzień, z miesiąca na miesiąc przybywało nowego balastu.
W dniu mojego ślubu 05 czerwca 2010 r. ważyłam 72 kg
W październiku odbyliśmy podróż ślubną do Egiptu, waga około 80 kg
wyglądałam potwornie, piersi miałam jak baniaki, do tego taka gruba na twarzy i przeokropny cellulit, wstydziłam się robić zdjęcia w kostiumie, starałam się zakrywać.
Jak to jest, że człowiek gruby wygląda starzej niż jego wiek, na zdjęciu poniżej wyglądam na 10 lat starszą
tak się zapuściłam...żal
nogi jak balerony, a mam takiego szczupłego i przystojnego męża...który nie powiedział nigdy ani jednego złego słowa na temat mojej tuszy, zawsze mi powtarzał, że jemu to nie przeszkadza, a ja czułam się z tą świadomością dobrze bo wiedziałam że jestem dla niego zawsze piękna...
choć w głębi duszy wiedziałam że jestem gruba i źle się z tym czułam zresztą na zdjęciu poniżej widać wszystko na twarzy
W listopadzie 2010 r. zaczęłam chodzić na zumbę i na różne vacumy i w próżni na rowerku jeździłam i biegałam na bieżni, ważyłam 83 kg..
Spóźnił mi się okres, w sumie cieszyłam się że mogę być w ciąży, ale to nie było to.
Jak się okazało że nie jestem w ciąży zdałam sobie sprawę że chciałabym już dzidziusia i tak zaczęliśmy się starać z mężem i w styczniu doszło do zapłodnienia,a w lutym już wiedziałam że jestem w ciąży.
Oj strasznie się pilnowałam żeby za bardzo nie przytyć, nie chciałam ważyć 100 kg, choć nie ograniczałam się w słodyczach i przeleżałam całą ciąże na kanapie przed telewizorem, jedynym moim ruchem było sobotnie odkurzanie.
W dniu porodu ważyłam 94 kg, pamiętam jak lekarz na obchodzie śmiał się ze mnie i powiedział do mnie tak "ładnie się pani przytyło" kurczę tylko on nie wiedział że ja już byłam gruba jak zaszłam w ciąże.
Moja kochana Michalinka urodziła się 29 września 2011 r.
Dwa dni po porodzie wyglądałam tak:
obolała, opuchnięta i zmęczona, ale po porodzie ważyłam 83 kg - straciłam przy porodzie praktycznie 10 kg- niesamowite jest ile to wszystko w środku mnie ważyło.
Jakoś sobie popuściłam z jedzeniem, folgowałam ze słodyczami, zero aktywności, dziecko i kanapa na odpoczynku i przytyłam do 84 kg, wyglądam teraz tak :
brzuch zrobiła mi się dużo większy niż jak miałam po porodzie a na zdjęciach poniżej jest pokazana pamiątka po niuni
i w końcu nadszedł ten moment kiedy powiedziałam sobie ostateczne DOŚĆ!!!NIE CHCĘ TAK WYGLĄDAĆ.
13 lutego 2012 r. wzięłam się ostro za siebie i zaczęłam prawdziwie się odchudzać.
Zaczęłam z wagą 84.9 kg a teraz na dzień dzisiejszy czyli 17.02.2012 ważę 83 kg, czyli coś się ruszyło, mam dietę, znalazłam jakąś na internecie zanim zajrzałam tutaj na vitalię,jutro opiszę dalej jakie są moje postanowienia i co sobie obiecałam
pozdrawiam wszystkie zmotywowane i zaczynające przygodę z odchudzaniem wszystkie kobitki, będziemy się wspierać, bo samozaparcie jest najważniejsze. A jak mi się uda i schudnę do 54 kg to kupię sobie mega seksowną koszulkę-dla mężą i będę się kochać w świetle a nie po ciemku...jak teraz, bo się wstydzę swojego ciała...do jutra
- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
lumenaaa
20 lipca 2012, 21:56Witaj, wiele nas łączy, okolice krakowa, dzidziuś, a nawet pamiatka po dziecku na brzuchu :D odezwij się!!! pozdrawiam
vitaliowo
22 lutego 2012, 14:35Witaj, chyba mam podobnie- to znaczy kiedy nie byłam tak gruba jak teraz (po urodzeniu dwójki dzieci) myślałam o sobie w kategoriach grubaski, a dziś wiem, ze wtedy nie było ze mna tak źle, oczywiście zawsze miałam kilka kg nadwagi i nie wszystko na mnie wyglądało dobrze a dziś jestem zwyczajnie otyła-szok. Ja niestety nie mam na tyle odwagi co Ty, zeby się pokazać, ale kibicuję Tobie w dążeniu do upragnionego celu i wagi
dorciaw1980
22 lutego 2012, 14:21Co za otwartosc, szcunek. Jestes piekną kobietą i szkoda ze ta urode nieco przeslonil tluszcz. Niesamowite jak nasz wizerunek zmienia sie wraz z kilogramami. Mam tak samo. Jestem pewna, ze osiagniesz swoj cel :) I kiedy bedziesz sie czula znowu atrakcyjnie usmiech nie bedzie schodzil z Twojej twarzy. Bo mimo, ze jestem zdania, ze smukla sylwetka sama w sobie szczescia nie daje, to zabiera ze soba frustracje i pozwala sie otworzyc na czerpanie wiekszej radosci z zycia. Ja kiedy spogladam na swoje zdjecia z czasow szkolnych mam podobne do twoich odczucia. Jak ja moglam myslec ze jestem gruba??? Ale wszystko jeszcze przed nami :) trzymam za ciebie kciuki:) powodzenia!!!
aldonkad
18 lutego 2012, 20:56Wow!!! jak historia! jesteś prześliczną kobietą:) damy radę...naprawdę... i wreszcie będziemy czuć sie dobrze we własnym ciele!!!. Po moich trzech ciążach, moje ciało wygląda jak jeden wielki rozstęp. Ale w sumie już je polubiłam (tzn. akceptuje je :P). Trzymam kciuki!!!
perfekcyjnalenka
18 lutego 2012, 10:52Kochana, napewno dasz rade, trzymam kciuki i zycze powodzenia:*
TessaQ
18 lutego 2012, 00:49przesliczna coreczka! :) zycze powodzenia i bede Cie wpierac :)
.piggy.
18 lutego 2012, 00:26Będzie dobrze, TY, MĄŻ, NIUNIA, masz dla kogo walczyć ;) Trzymam kciuki :)
Juliette777
18 lutego 2012, 00:17Dasz radę :))
marga2
18 lutego 2012, 00:07Hej,trzymam za Ciebie kciuki!
paulinkaa19881
18 lutego 2012, 00:01Powodzenia!!!!!!!!