Nie mogę się ogarnąć. W stertach ciuchów tonę, mam zajęcie na cały dzień albo i lepiej... Tomek mnie wkurzył to przynajmniej jego ubrań nie poprasuję :))) Albo wyprasuję na końcu. Zobaczę, w sumie to już mi przeszło.
Teraz powoli odkrywam, jak on tu nawigował przez tydzień, kiedy nas nie było. Naczyń to ten chłop nie myje z zasady. Nie, bo nie. Widzę, że jak czystych szklanek zabrakło to popijał nawet z mojej miarki spożywczej. W szafce stoi brudny garnek i sitko po makaronie :( To że naczynia zastałam mimo wszystko pomyte było zasługą jednego kolegi, co sie u Tomka ukrywał przed swoją kobietą-zołzą. A takie ręczniki na przykład. Pogubiłam się, bo co chwilę nadziewam się na jakiś ręcznik, wącham, oglądam, oceniam i nie wiem: czysty czy używany? A twój który? pytam. Nieee wiem, chyba ten. A Patryk którym się wycierał? Hehehe Patrykowi dałem ten zielony Soni z kapturkiem... a bo tylko taki był ( coś ala zielona żabka, ręcznik dla dzieci z Ikei) Chryste! jak on sobie w pracy sam radzi?!!!
A tak sobie po nim jadę, bo mieliśmy wczoraj chwile nieprzyjemności.
Ostatni dzień urlopu. Pocieszam się, że tydzień pracy będzie przynajmniej przykrótki. Dziś odwoziłam Sonię do przedszkola na rowerze. Cudnie, 8 rano, piękne słońce, choć chłodno... Miałam taka fantazję, zeby nazrywać kwiatów dzikiej róży i nawypychałam nimi kieszenie. Teraz je zaleję wrzątkiem i będę miała niebawem wodę różaną. To mi się w życiu własnie podoba!
Z vitaliowego frontu: orbitrek półgodzinny, po Sońkę rowerem x 2
Jedzenie - rozsądnie. Zamiast chlebka jaglanego wymyśliłam naleśniki z jaglanki, przepis z głowy i muszę go jeszcze przetestować. Jak odnajdę właściwe proporcję to wstawię. Szok, ze bez mąki a smakują całkiem zwyczajnie.
Prasowanie i pranie c.d. Idę pozdrawiając...
aganarczu
29 sierpnia 2013, 10:31Zdjecie robione przez profesjonaliste... a dziecko hmmmm czy robil je profesjonalista to trudno jednoznacznie ocenic po wyprodukowanych tylko 2 sztukach :-)
aganarczu
27 sierpnia 2013, 23:13hehehhe a obiady to mu na czystych talerzach dajesz... bo ja raz na poczatku malzenstwa wyciagnelam talerz ze zlewu, strzepalam resztki i nalozylam obiad dla meza. Skoro nie lubi zmywac to znaczy, ze mu nie przeszkadza jak je na brudnych talerzach... Ja tez nie lubie zmywac i robie to od czasu do czasu bo skoro gotuje to nie zmywam.
wiktorianka
27 sierpnia 2013, 17:10na raw jestem od kilku dobrych miesiecy i marzy mi sie zeby tak juz zostalo....wiadomo, ze poczatki nie sa latwe.....ale do wszystkiego idzie przywyknac.....szczegolnie motywujace sa reakcje znajomych, ktorzy mnie nie widzieli jakis czas....bo nie to, ze schudlam, ale surowe zarcie odejmuje lat....zmarszczki sie jakos wygladzaja, cellulit znika.....no i w ogole samopoczucie jest suuuuuper!!!
lagunazielona
27 sierpnia 2013, 11:55Studiuję budownictwo :)
wiktorianka
20 sierpnia 2013, 23:47wszystko wszystkim.....nawet tez zabkowy recznik potrafie wytlumaczyc.....tylko powiedz mi jasno co Ty robisz dalej z ta woda rozana?????
truskaweczkaaa
20 sierpnia 2013, 23:10jakbym o moim mężu czytała eh, ja też mam stertę do prasowania, a że nienawidzę tego robić to wymyślam sobie różne inne niezbędne rzeczy do roboty, a kupka rośnie...
anpani
20 sierpnia 2013, 21:37Hehe, ja też nie ogarniam po wakacjach, cholera, pranie w większości zrobione ale i tak jest jakiś taki nieporządek...;(
fiona.smutna
20 sierpnia 2013, 17:25no tacy oni są:) J. jak pilnuje Juniora..... ręcę opadaja jak wracam. WSZYSTKo jest gdzieś indziej:))))
dorciaw1980
20 sierpnia 2013, 13:40Pourlopowe uroki. Nastepnym razem zostaw mu jednorazowki;) Ach te chopy;)
aleschudlas
20 sierpnia 2013, 13:32oo fajny pomysł na wodę różaną ;)
inesiaa
20 sierpnia 2013, 13:23Haha, chyba Twoj Tomek pomieszkuje tez u mnie bo ten opis pasuje jak ulal, eh faceci, pozdrawiam;)))
Efkakonewka
20 sierpnia 2013, 13:23Nie czytałam całego pamiętnika, czy Tomek to Twój mąż??