... z tym moim odchudzaniem? Cóż do 70 nie dobiłam, śmignęło mi sprzed nosa, obiło się o 70,3 i buja się w okolicy 70,5. Czas zwalić zawyżoną wagę na przedokresowe pompowanie się wodą. Moim zdaniem waga tylko lekko drgnęła ale otoczenie dziwnie pozytywnie zareagowało na "nową" figurę. W pracy mnie okrzyknięto odchudzoną a i spodnie jakby luźniejsze. Może cos w tym jest. Do tego Mohamed (nowy pracownik, Egipcjanin z pochodzenia) zawsze szczodry w komplementowaniu, nazwał mnie Anją Lopez... Od teraz puszczam go przodem po schodach:-)
W każdym razie to, że wyglądam na odchudzoną bardzo mnie zmotywowało do tego aby schudnąć naprawdę. Dlatego też orbitrekowi nie odpuszczam, nawet jak mi sie wybitnie nie chce. Codziennie męczę go minimum przez pół godziny. Przy okazji odkryłam, ze moj sprzęt to taki bardziej rodem z Tesco, bo co jakieś 10 minut muszę mu dokręcać śrubku w pedału, gdyż zaczyna klekotać. Dostałam od Tomka na wyposażenie orbitreka klucz grzechotkę i sobie świetnie radzę.
Jedzeniowo - cudownie, bezmącznie, skąpo ze słodyczami, na zasadzie jak mnie ktoś poczęstuje to i owszem ale sama nie sięgam, chyba że po ciasto kakaowo- fasolowe słodzone stewią, z sosem z owoców leśnych. Pieczywo jadam wyłącznie w pracy i to w ilości 1-2 kromek ew. 1 bułka dopychane owsianką.
Nic ciekawego poza tym, że odczuwam niesprawiedliwość, gdyż jak to tak, że na Islandię lato przychodzi na samym końcu a jesień już się wepchnęła jako pierwsza na świecie. Akurat tu, gdzie sobie mieszkam. Dlatego podkręcam kaloryfer na prawie max, przebieram się w letnią sukienkę i będę paradować z drinkiem z parasolką słuchając reggae muzyki przez cały weekend. Z przerwami.
DominikaSW
22 maja 2014, 21:25halo, zaraz będzie rok jak Ciebie nie ma!!!;) daj znaka życia;)
anpani
9 lutego 2014, 13:06Gdzie się podziewasz chudzielcu ? :- )))
fiona.smutna
8 lutego 2014, 20:44puk puk - z pół roku tu Cię nie ma, wracaj......
aganarczu
23 stycznia 2014, 14:52Czesc, co tam u Ciebie????
nonos
26 września 2013, 16:09pójdę, pójdę... i to biegusiem, w podskokach;-) Ale dopiero jutro.
nonos
16 września 2013, 20:03Ty to wiesz. Ja to wiem. Ale dzieciory muszą przecież być mądrzejsze i same się dowiedzieć;-) Wiesz, mi nawet te wózki widłowe nie przeszkadzają;-) Lepszy wózek widłowy niż gnicie u mamusi na garnuszku.
pollla
13 września 2013, 06:50a dzięki dzięki, ukręciliśmy bobaska niestety na płytce laboratoryjnej, ale inaczej się nie dało.W pn pierwsze usg i szcze w majty
nonos
4 września 2013, 16:42A jak to ma być niby? Że ja przodem, przez te zaspy i wądoły się przedzierać mam, a Ty za mną wydeptaną ścieżką? A może tak będziemy sie na prowadzeniu zmieniać, hłehłe? Tylko umówmy się z góry, że już zadnych cofek nie ma. I basta;-)
dorciaw1980
4 września 2013, 09:02Twój optymizm mnie powala :) przykład z Ciebie brać powinnam. patent ze sposobem na jesienną szarugę rewelacyjny!! :) a fotki u mnie z ciężkiego zadupia w Germanii. Mieszkam na pograniczu Bergstrasse i Odenwaldu.