Niestety, w trybie weekendowym jedynie.
Czyżby jednak te kilka chwil w gongami wystarczyło? Od wczoraj mam strasznie (tak, tego słowa chciałam użyć)... strasznie dobre nastawienie do wszystkiego, i do wszystkich. I niespożytą energię. Jakby mi ktoś baterię wymienił! Na elektrownię jądrową 😉
W sobotę rano szybka kawa i pranie, sprzątanie, gotowanie...potem pojechałam na targ po sprawunki. No i się zaczęło.
Buraki na zakwas wstawione:
Truskawki przerobione na dżemor i cyk do słoiczków:
Czereśnie na dżordżówce:
A dziś rano poleciałam z koszyczkiem i z aparatem do lasu. To duży krok naprzód. Od śmierci Justynki miałam lęk przed wychodzeniem z domu. Paraliżowały mnie myśli, że idę w las, dzieje się coś niedobrego i nikt mnie nie znajduje na czas... Dzisiaj pojechałam w plener sama, i odzyskałam spokój jak tylko zalała mnie zieloność. Nadal mnie trzyma leśna euforia. Chwilo, trwaj!
Ostatnie deszcze nie uratowały tragicznej sytuacji. Tej wilgoci w lesie nie czuć, nie widać. Ściółka chrzęści pod stopami złowrogo. Susza trwa. Obeszłam kilka zwierzowych babrzysk - sucho. Sadzawki mają lustro wody bardzo nisko. Martwi mnie to bo pożar może po prostu zaistnieć, bez dodatkowej przyczyny. Nie mogę o tym myśleć.
Miałam nadzieję na grzybowe foty, ale w całym lesie jeden grzyb 🤪. Zabrałam go do domu, dołożyłam z zapasów mrożonych surowych prawdziwków i ukręciłam zacną zupę. Ja co prawda grzybów jeść nie bardzo teraz mogę, ale chociaż wody o aromacie borowika pochlipię kluską przegryzając. Łakomstwo wygrywa z rozsądkiem 😁
Na zdjęciu ten jeden grzyb. Borowik usiatkowany. Leży na powalonej dębowej kłodzie. Widzicie te zielone smugi? To również grzyb. W ten sposób drewno wybarwia grzybnia chlorówki. Przy dużej wilgotności tworzy owocniki w formie maleńkich zielonych miseczek. To rzadki grzybek, ale ja mam szczęście znać kilka podobnych martwych pni i regularnie obserwuję sobie chlorówki od kilku lat. Poniżej wrzucam Wam zdjęcie miseczek z innego miejsca, z późnej jesieni. Smerfowe, c'nie?
Jagód poskubałam, zagryzłam poziomką. Ehhhh, bardzo mi lasu brakowało. Bardzo bardzo! Ciągnie wiedźmę do domu...
araksol
10 czerwca 2024, 11:24o jaki dobry dzień....Swietnie i zdjęcia piękne...
Smakoholiczka
10 czerwca 2024, 10:36Super , że taki dobry miałaś dzień:) życzę aby było ich jak najwięcej :)
ojsetka
9 czerwca 2024, 22:39Niech te dobre chwile trwają jak najdłużej. Koniecznie więcej wstawiaj tutaj zdjęć.
hanka10
9 czerwca 2024, 21:15Piękne zdjęcia :) będę teraz wypatrywać grzybni chlorówki :)
Missai
9 czerwca 2024, 21:01Pokonałaś lęk, to cudowne. Byłaś, gdzie Cię serce pociągnęło. Cieszę się, że taki miałaś dzień.
barbra1976
9 czerwca 2024, 20:31Kocham te zdjęcia
barbra1976
9 czerwca 2024, 20:42Smerfne! Przepiękne, wow. Cuda na kiju. Grzybową kocham pasjami.
barbra1976
9 czerwca 2024, 20:50W kolorze tych grzybów jakiś mebel zrobienia. Plus złoto. Ale czad.
Alicja19722
9 czerwca 2024, 20:26Ale fajne fotki - emanują spokojem, prawie czuje zapach tego lasu. Pozdrawiam serdecznie
kawonanit
9 czerwca 2024, 19:39Z przypływu energii zawsze trzeba korzystać :)
Alladynaa
9 czerwca 2024, 18:32To były jakieś super moce 💪💪💪 Uwazaj na te paskudne kleszcze.
PACZEK100
9 czerwca 2024, 18:26Piękny łaś, cieszę się że miałaś dobry dzien;)
rabarbar_03
9 czerwca 2024, 18:14Cudnie! Oby ten dobry czas trwał i trwał 🤗
Berchen
9 czerwca 2024, 17:23Cudnie❤️, szczegolnie te zielone🥰