Dokładnie za miesiąc o tej porze będę na KSW w Warszawie, tak się cieszę. Może uda się do tego czasu jakieś 2-3 kg zgubić. Jestem jakaś kopnięta chyba. Kupiłam już bilety na KSW w maju do Gdańska. Jak się tam dostaniemy? Nie wiem. Najgorsze jest to, że musimy wyruszyć w sobotę rano, a być z powrotem po południu w niedzielę. Przepatrzyłam samoloty i udało by mi się skombinować jakieś połączenie tylko z kasą najgorzej. To ma być niespodzianka i w sumie taka impreza kosztowałaby mnie 1200 zł. Z Krakowa do Gdańska mielibyśmy bezpośredni lot, ale z powrotem musielibyśmy się przesiadać w Warszawie żeby z czasem się poskładać. Musi się udać. Jakoś uzbieram tę kasę. Mam nadzieję, że do tamtej pory nie braknie biletów. W najgorszym wypadku nigdzie nie pojedziemy i sprzedam bilety. Nie ma co gdybać póki co.
Ale dziś mi się nie chciało biegać, byłam jakaś taka wypompowana. Powiedziałam sobie jednak, że jak nie pójdę to stracę jeden dzień. Więc spięłam poślady i poszłam. Nie uwierzycie jaka byłam dumna, gdy dobiegłam. Dziś czułam się tak, jakbym ze 3 razy z rzędu przebiegła.
Z pracą do przodu. Nie będzie tak źle jak myślałam. Jutro Kraków. Zapowiada się ciężki tydzień, ale co tam, dam radę. W czwartek urodziny Krysi i pozwolę sobie na małe co nie co, bo wypada jeszcze tłusty czwartek. Raz na jakiś czas można sobie pozwolić. Nie chcę się usprawiedliwiać, że sobie poluzuję tym, że tata wrócił wczoraj, nawiózł całą torbę słodyczy. Moje ulubione batoniki kokosowe, czekoladki, cukierki... I uwaga uwaga... Nie wzięłam ani jednego, nawet na nie nie spojrzałam. Dawniej to było nie do pomyślenia. Zawsze robiłam jakieś zapasy. Tym razem zero. Dlatego w czwartek nie będzie żadnych wyrzutów sumienia.
Menu:
- śniadanie: bułka ciemna z sezamem (pychota), sałata, wędlina, ogórek, pomidor, jajko
- 2 śniadanie: serek z Biedronki
- obiad: tatar własnej roboty
- deser: owoce zalane ptasim mleczkiem na bazie jogurtu naturalnego, na zdjęciu przed zalaniem, bo później niewiele było widać owoców
- kolacja: sałatka: sałata lodowa, ogórek, małe pomidorki, wędzona pierś kurczaka, ziarenka sezamu, sos balsamiczny domowej roboty
Aktywność:
- Mel B ramiona
- Mel B brzuch
- bieganie
Czekam cierpliwie, ćwiczę wytrwale...
virginia87
24 lutego 2014, 11:02ja na początku nie mogłam zrobić tego cardio w całości i w sumie to je robilam w 70% :) teraz robię całe prócz pompek na końcu bo po tych łamanych pompkach już zwykłych nie daję rady :P Mel B nogi są fajne więc może to sobie zrób a spocisz się tak jak przy cardio :)
virginia87
23 lutego 2014, 01:50I życzę aby sie udało z tym gdańskiem:-)
virginia87
23 lutego 2014, 01:49Wow jaki spadek! Ja sie dzis o interwałach naczytałam i zaczyna mnie to kręcić co raz bardziej bo zwykle bieganie mnie nie jara :-/
fokaloka
22 lutego 2014, 21:47Ładna aktywność i menu :) Spadek też bardzo fajny, 11 cm to już sporo :)
Rufna
22 lutego 2014, 21:47Gratuluję utraty centymetrów :)