Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
Uwierzyłam (1.7)


Dziś po raz pierwszy uwierzyłam, że może udać mi się kolejny poziom w bieganiu. Jakoś tak mniej się zmęczyłam podczas biegnięcia, a marsz wydawał mi się zbyt długi. Wiem, że może się udać. Biegłam i myślałam, że głowę mi urwie, tak bardzo wiało. Na dodatek biegłam pod wiatr, a nie z wiatrem. Jestem z siebie dumna.
Dzień minął jakoś tak szybko. Około południa wróciłam z Krakowa. Ogarnęłam wszystkie sprawy związane z komputerem, ugotowałam obiad i tak zleciało.

Moja dzisiejsza pokusa:
- centymetr, patrzył na mnie i już miałam go w rękach jak powiedziałam, że to nie najlepszy moment (okres) i poczekam te kilka dni. Już się nie mogę doczekać. Słusznie?

Menu:
- śniadanie: bułka pełnoziarnista z pomidorem i mozarellą 
- 2 śniadanie: 2 wafle ryżowe z białym serkiem i ogórkiem
- nie wiem co: 2 szklanki soku ze świeżo wyciśniętych pomarańcz
- późny obiad: łosoś bez grama tłuszczu, warzywka gotowane 


Aktywność:
- trochę pomaszerowałam
- bieganie
- ciężarki: 50x10x10x10

Czekam cierpliwie, ćwiczę wytrwale...
  • -inna-

    -inna-

    11 stycznia 2014, 13:53

    Brawo :) ja mam chyba taką blokade w głowie,że nie dam rady. wiadomo na początku pewnie bym sapała jak parowóz ale z każdym razem pewnie było by lepiej :)

  • MissPiggi

    MissPiggi

    11 stycznia 2014, 12:58

    Ja w ogóle zauważyłam, że pierwsze wyjścia w bieganiu są najsłabsze, ale to nie dlatego, że nie damy rady, tylko dlatego, że mamy blokadę psychiczną i sami sobie wmawiamy, że rady nie damy ;) A z czasem ta blokada jakby pęka i nagle odkrywamy, że spokojnie jesteśmy w stanie biegać dłużej;) Ja tak przynajmniej zawsze miałam:P

  • fokaloka

    fokaloka

    10 stycznia 2014, 21:01

    Bardzo słusznie :)

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.