Dzisiejszy dzień już trochę lepszy.
Menu:
- śniadanie: 2 wafle ryżowe z konserwą i pomidorem, kiwi
- 2 śniadanie, pomarańcza, 2 wafle ryżowe
- obiad: uczelniany
- kolacja: sałatka hawajska z Salad Story
Aktywność:
- basen: 1 h
- marsz: 40 min
Dzień jak zwykle za krótki. Zajęcia miałam do piątej. Trochę zaczynam się już stresować tą moją pracą licencjacką. A może sobie wkręcam? Dam rade, jak zawsze. W sumie to nie mam o czym pisać, bo poza uczelnią to nic się nie dzieje. Sesja się zbliża... Ważenie się zbliża... Miało być w czwartek, a że wracam do domu dopiero w piątek po południu to ważenie przesuwam na sobotę rano. Cała drżę. Liczę chociaż na 2 kg mniej, ale lepiej nie będę na nic liczyć żeby się nie przeliczyć.
Wciąż czekam na okres, to już tydzień. Jak zwykle ten cholerny stres wszystko przesuwa. Do tego jeszcze te moje hormony. Robiłam badania w zeszłym tygodniu i nie były w normie. Zmienili mi dawkę leków. Mam nadzieję, że nie wpłynie to tak drastycznie na wagę. (nie mam tarczycy i codziennie łykam hormony, których lekarze jak dotąd nie potrafią ustabilizować)
Już nie truję. Trzymajcie się ciepło :)
Czekam cierpliwie, ćwiczę wytrwale...
MissPiggi
9 stycznia 2014, 18:04Ja niestety nie chudnę wagowo, mam nadzieję, że Ty jednak schudniesz mimo wszystko :* A jak można wiedzieć to czemu nie masz tarczycy? W sensie nie wiem czy dobrze zrozumiałam xD Nie masz jej wcale czy nie masz jej chorej?
-inna-
8 stycznia 2014, 21:46Powodzenia :) mam nadzieje,ze waga pokaże to co chciałabyś zobaczyć :)