Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
Were you born to resist or be abused?


Kolejne spięcia w pracy. Wyszłam wczoraj stamtąd tak totalnie zdołowana...Powoli mam dość tego, że obciąża się mnie wieloma rzeczami tylko po to, by wytknąć później błąd. Nie jestem informatykiem, programistą, alfą i omegą....nie mogę odpowiadać za wszystko..bo tak samo uczę się programu, mylę się...W końcu wszystkie byłyśmy na takim samym szkoleniu, mamy takie same materiały...niech każdy odpowiada za siebie i swoją pracę a nie później teksty "no bo to tam było a pani mi nie zaznaczyła"...Skoro ktoś wie lepiej no to w czym problem, żeby pewne rzeczy robić samemu?! I nie chodzi o to, że ja, jako bieglejsza w obsłudze komputera, nie chcę pomagać.....ja po prostu nie chcę, żeby ktoś mi później zarzucał, że czegoś nie dopatrzyłam...Wystarczy zrozumienie, a nie wyrzuty...
Cóż...starczy tego użalania...mąż mi mówi, że powinnam to olać, nie brać tak wszystkiego do siebie..Może ma rację...inaczej nie dam rady....

JADŁOSPIS

20.11.2013

I - 2 parówki z szynki, garść pomidorków koktajlowych, latte

II - serek wiejski 3 %, jabłko

lunch - zupa pieczarkowa ( bez ziemniaków, kasz i innych...tylko warzywa)

obiadokolacja - pomidorowa z ryżem i kawałkiem mięsa, latte

przekąska - 2 duże łyżki twarogu chudego ze szczypiorkiem, papryką i pomidorami

Nadprogramowo : 2 plasterki sera żółtego mierzwionego (czyli ten cieniutko krojony), kieliszek różowego wina - na stres

21.11.2013

I - płatki ryżowe ( 5 łyżek) z chudym mlekiem i 2 kostkami gorzkiej czekolady, latte

II - owsianka z jabłkiem i cynamonem

lunch - zupa pieczarkowa z wczoraj

obiadokolacja - 2 gołąbki lub talerz pomidorowej - zależy co mi zostawią

przekąska - pasta z makreli, 2 ogórki kiszone, garść pomidorków

Ćwiczenia : codziennie robię Balance chodakowskiej i ćwiczenia na łydki z jej kalendarza i zestaw od Konrada.  Mam przesyt ćwiczeniowy..chciałabym robić coś nowego, innego...rzygam już skalpelem....może total fitnes....A może po prostu powinnam pomyśleć nad siłownią....choć małżonek twierdzi, że wyglądam dobrze, normalnie a pewnych rzeczy to i siłownia nie skoryguje - taką mam figurę...

W ogóle jestem zdołowana, zmęczona, bez życia....rozwaliła mi się moja ulubiona torebka....muszę kupić nową ale nic mi się nie podoba (jak zwykle), powinnam kupić bieliznę termoaktywną, na Białym Jarze nie ma grama śniegu, w Pecu tak samo....

Domek się kończy budować....Do końca miesiąca myślę, że pan Artur zakończy a pewne sprawy musimy zostawić na wiosnę - ze względu na pogodę i zimno....Trzeba będzie spisać jakąś umowę z nim...szkoda, że to już...przyzwyczaiłam się do tego, że budowa na głowie, że trzeba coś załatwić, zamówić, dopilnować....Dziwne, nie?!


Z niechęcią ale muszę wrócić do zadań...Niestety jesteśmy rozliczane nie z jakości pracy ale z ilości...i to każdego dnia....



  • Asiula.m1982

    Asiula.m1982

    21 listopada 2013, 14:10

    no to niefajnie u Ciebie kochana... Najgorzej jak się człowiek wypala w pracy... To grozi depresją :( pogoda też nie sprzyja. Ale głowa do góry w końcu nastaną lepsze dni, spadnie śnieg a i może słoneczko wyjrzy zza chmur :D co nas nie zabije to nas wzmocni :)

  • SYLWIULA.sylwia

    SYLWIULA.sylwia

    21 listopada 2013, 11:28

    Wszystko do dooopy przespałabym ten czas najchętniej. Normalnie łapie doła a moze to krater jakis. Z każda chwila jest gorzej, po weekendzie mi przejdzie-chyba. Odwzajemniam usciski pa:))

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.