Zaliczyłam megawtopę...
Wizyta u dietetyczki była wczoraj . A ja wbiłam sobie do głowy, że 22 października...nie wiem dlaczego....Dziś rano patrzę w kartę pacjenta od pani Iwony a tam...21.10.13 g. 17:15....o qrwa!!! No nic stało się...Musze dziś zadzwonić, przeprosić i umówić się na następny termin.....
Rozmawiałam wczoraj z majstrem...Bo się bałam po ostatniej wizycie, że ytongów zabraknie na górę. No i ile tych płytek na komin...I okazało się, że w ulubionej hurtowni mają mało tych płytek klinkierowych i musieliby mi sprowadzać...a w innej hurtowni są (bo pani Renata mi znalazła ) tylko trzeba tam pojechać, zapłacić i przywieźć...Mój jaśniepan jakoś nie przejawia chęci, żeby to załatwić....mam wrażenie, że to olewa...a przy okazji mógłby zobaczyć veluxy (bo jednak chyba weźmiemy veluxa na dach). I pewnie będę musiała znów majstra prosić,żeby on te płytki kupił, przywiózł...ja prdlę!!!
Wogóle to mam wrażenie, że trochę ta budowa zwolniła...Jak jechałam w piatek to spodziewałam się tam sama nie wiem czego Wszyscy mówią, że dom rosnie w oczach a ja jakoś tego nie widzę. Jak szły ściany to było widać postęp bardziej...No i przecież ogarnia to tylko 2 ludzi...więc tempo chyba i tak jest szybkie. I niby w piątek mają już wchodzić z dachówką. Zobaczymy...
Za oknem piękna złota jesień....Lubię taki widok ! I oby jak najdłużej to słoneczko świeciło !
Powoli ruszamy z nowym programem...szefowa chodzi, marudzi....nie ma co robić, więc każe nam się zainteresować....A ja, prawdę mówiąc, jestem z tym programem w czarnej doopie. Jeszcze nic mnie tak w pracy nie przerażało jak ten program!! A kierownica chyba się spodziewa, że ja coś załapię. Wymyśliła, że może umówimy się z gościem od programu na jeden dzień, żeby nam znów to wytłumaczył...to się wiąże z wyjazdem do warszawy...i już widzę, na kogo padnie wybór I później ja będę musiała tu szkolić a pani kierownik się będzie mądrować. Bo ona się nie zna ale w gębie to mocna jest!!
Do rzeczy :
Miska :
I - owsianka z rodzynkami i odrobiną chałwy (nałóg), duże latte
II - serek wiejski 3 %, jabłko
lunch /obiadokolacja - znów dałam się namówić na pracowy obiad ....ryż(nie zjem), surówki, filet saute z sosem pieczarkowym.
przekąska - pasta z makreli, surówka z pomidora, cebulki, szczypiorku
Skalpel, ćwiczenia na kolana.
Ćwiczę pilnie, męczę się ale fajnie jest. Już nie zlegam na futonie, nie siadam z książką tylko włączam Chodakowską ! Priorytet po przyjściu do domu
Spadam....do SAP....boszzz.....
- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
jankaq
23 października 2013, 10:34ja tez tak mam z wizytami.gdzies człowiek do łba wbije tą datę-odległą o pae tygodni, a potem jest za pożno o jeden dzień...
Jogata
22 października 2013, 13:47Jak bym o sobie czytała z tą wizytą - niby mam wszystko zapisane ale gdzieś to mi ucieka. Szkoda że tak wyszło z tą wizytą bo długo na nią czekałaś motywowała Cię. Wiedzę że to ty bardziej jesteś "kierownikiem budowy" niż Twój mąż :-)
SYLWIULA.sylwia
22 października 2013, 12:57to była roladka z łososia wedzona, juz kiedyś ja kupowałam, ale chyba nie maja na nia duzego zbytu;)
SYLWIULA.sylwia
22 października 2013, 12:55No wiesz? przegapić wizyte u Pani Iwonki? Umawiaj sie szybko, bo czekam na kolejne rewelacyjne wieści:)) Ja jak wracam do domu to jestem tak głodna, że nie myslę o niczym innym. Miłego dnia:)
ewela22.ewelina
22 października 2013, 12:46no coz zadz i umow sie na kolejny truno kazdemu sie moze zdarzyc.. :D ja zapisuje na kalendarzu np wizyty u dentysty na sciemnym co mam w kuchni wiec trudno zapomniec:D
Electra19
22 października 2013, 10:56oj szkoda że nie poszłaś do dietetyczki ale co zrobić też tak nieraz mam że tydzień leci mi jak nie wiem co :)