Hej kochani :)
Nie mam za bardzo czym się chwalić, weekend oraz dzień dzisiejszy wyglądały nieco inaczej, niż założyłam. Ćwiczyłam wybitnie niewiele, jadłam... normalnie, nie trzymałam się godzin posiłków, ale na szczęście nie tknęłam słodyczy i słodkich napojów! :) Plusy są takie, że waga stoi przy takim zachowaniu w miejscu. Jutro mam zaplanowane zakupy, przyda mi się nowa kurtka, może jakieś koszulki... kto wie. Zakupy w dużej galerii potrafią nieźle zmęczyć :P
W tym tygodniu czekają mnie 3 lekcje WF, na których pani raczej nie da nam odpocząć, 2 godziny SKS z siatkówki, prawdopodobnie trening na koniach, około godziny. Do tego chciałabym iść biegać minimum 2 godziny w ciągu najbliższych sześciu dni + jakieś ćwiczenia.
Nie jem słodyczy już bardzo długo jak na mnie, potrafiłam odmówić ptasiego mleczka podetkniętego pod sam nos, piję wodę i herbatę. Jedzenia raczej nie ograniczam, że nie jem tego, tego i tego. Jedyne co to wyrzekam się ziemniaków do obiadu, a z pieczywa jem raczej chrupkie, np. WASA, normalne bułki czy chleb zdecydowanie rzadziej.
Zrzuciłam prawie 4 kilo, poważnie odchudzam się od 11-12 września. Uznaję to za bardzo dobry wynik i oby chęci nie brakowało!
Pozdrawiam :)