Spodziewałam się takiego hejtu pod ostatnim wpisem. Dziękuję wszystkim za zrozumienie i niezrozumienie, bo każdy jest inny, czego innego w życiu doświadczył i co jednemu nie mieści się w głowie, drugi ma za normę.
Musicie jednak wiedzieć parę rzeczy (szczególnie te co mi chórem zarzuciły, że dziecka nie kocham). Ktoś tu ma bardzo bujną wyobraźnię, albo za dużo filmów się naoglądał, bo już sobie uwiły co niektóre obraz biednego, bitego, zamykanego w piwnicy dziecka, na które matka ciągle krzyczy.
Otóż muszę zasiać rozczarowanie, bo ja okazuję Małemu bardzo dużo miłości, nigdy nie podniosłam na niego głosu, obsesyjnie się pilnuję, żeby nie odczuł ani odrobiny niechęci z mojej strony. Zajmuję się nim najlepiej jak potrafię i robię to pewnie tak samo jak te co krzyczały, że dla nich dziecko najważniejsze i nic innego na świecie się nie liczy.
Kocham mojego małego chłopczyka, jestem do niego tak przywiązana, że nie wyobrażam sobie żeby miało go nagle zabraknąć. Ale...
No właśnie, ale...
Od pół roku nie śpię po nocach, i nie jest to kilka nocy, jak mi ktoś uprzejmie raczył napisać, że narzekam po kilku nieprzespanych. Moje dziecko nigdy nie należało do tych co jedzą i śpią. Jest bardzo wymagający, ostatnio włączył mu się lęk separacyjny i płacze jak tylko nie ma mnie przy nim. Dodatkowo walczymy z zębami już 2 tygodnie a końca nie widać. Wczoraj płakał od 6:30 do 10, bez przerwy, już nie wiedziałam co mam z nim robić, jak mu pomóc. Nie dało się go zająć niczym. Byłam jak otępiała od tego krzyku, trzymałam go na rękach i stwierdziłam, że mam dość. o do pomocy
Nie mam nikogo do pomocy, Moi rodzice mieszkają 30 km ode mnie i pracują. A moja jedyna siostra mieszka 300 km ode mnie, więc też za często się nie widujemy. Po ślubie przeprowadziłam się w rodzinne strony męża, tylko dlatego, że on ma tutaj bardzo dobrą pracę, 3 km od domu.
Nie mam za bardzo towarzystwa. Z takim małym dzieckiem nie chcę się komuś pakować do domu, a i Mały w obcym miejscu nie jest sobą i strasznie marudzi. Przyjmowanie gości trochę mi się uprzykrzyło, bo żeby zgrać w czasie sprzątnięcie domu, przygotowanie jedzenia dla gości i opiekę nad dzieckiem, muszę na rzęsach stanąć. Oczywiście nie odcięłam się całkiem od ludzi, ale nie sprawia mi to już takiej przyjemności.
Musiałam patrzeć i jakoś to przełknąć, jak moje ciało, zmienia się w ruinę i nic nie mogę z tym zrobić. Staram się bardzo pozbyć kilogramów, ale moje ciało jest jakby zablokowane. Podejrzewam tarczycę (badania mam w poniedziałek). Straciłam całą pewność siebie. I ciekawa jestem czy każda tak pogodnie pogodziłaby się z utratą tego, na co tak ciężko pracowała. Jak ktoś i tak wyglądał źle to mu wszystko jedno, ale ja wyglądałam świetnie.
Mąż. Z nim akurat zrobiłam porządek, przyjeżdża z pracy i zajmuje się Małym, żebym ja mogła wyskoczyć po zakupy, poćwiczyć i przygotować jedzenie na następny dzień. Sam też ćwiczy i naprawdę ciężko jest nam to wszystko pogodzić, ale staramy się. I nie jest tak, że ja mu jęczę całymi dniami, jak to mi źle w życiu. Robię wszystko, żeby było dobrze. Jednak mam trochę wyrzutów sumienia, bo dziecko to był mój pomysł i teraz czuję się w obowiązku nim zajmować.
Jak to się stało, że w ogóle zapragnęłam mieć dziecko? Otóż wróciliśmy z bajecznych wakacji i byłam taka ogłupiona szczęściem, że stwierdziłam, że brakuje nam jeszcze tylko dziecka. Byłam pewna, że będzie dobrze i że to nas zbliży do siebie jeszcze bardziej. Gdybym to jeszcze ze dwa razy przemyślała, nie byłoby teraz tego całego zamieszania, ale pech chciał, że zaszłam w ciążę już za pierwszym razem i odwrotu nie było.
I nie jest tak, że nic nie robię, żeby zmienić tą sytuację, bo robię bardzo dużo. Jednak to wciąż nie wystarcza i nie jestem zadowolona. Ambitnym ludziom nie wystarcza przeciętność. Moje życie tak drastycznie różni się od tego jakie wiodłam przed ciążą, że nie za bardzo mogę się z tym pogodzić. I jedno jest pewne na 100%, jak to że 2 i 2 to 4, mój syn będzie jedynakiem. Bo z mojego punktu widzenia, decydowanie się na drugie dziecko jest jak skok do rwącej rzeki, z której dopiero co udało się cudem wydostać. Dla kogoś drugie dziecko może być największym szczęściem i nie potępiam tego. Punkt widzenia zależy od punktu siedzenia.
Więc pozwólcie mi ponarzekać sobie chociaż w internecie bo codzienność muszę ogarniać, a czasami mnie ona przytłacza.
wejscieawaryjne
6 lutego 2016, 19:12Eeee tam...pamiętam jak moje dziecko budziło się co 20minut między 4 a 8 miesiącem życia. Nie mam pojęcia jak wtedy funkcjonowałam. Rodzice 350km ode mnie, a tesciowa pracująca. Wiem co czujesz, doskonale:) ale powiem Ci jedno...czas tak zasuwa, że zaraz zapomnisz te wszystkie rzeczy:) będzie dobrze! Moj syn ma prawie 3lata teraz i czasem bym chciała, żeby był takim maluszkiem. Jak jakaś kobieta mówi, że dziecko to same ochy i achy to kłamie;)
SILNAWOLAZNALEZIONA
2 lutego 2016, 19:36czemu ty sie tłumaczysz z tego co tu piszesz?!? po co komu,jesli te wszystki madre i nader szczesliwe sa takie madre ?!? i co one robia na vitce? ze szczescia wlasnego plawia sie tu??? moze pewna czesc poprawia sobie samoocene kosztem Ciebie ??? jedno mnie tylko uderza ty masz depresje...ale i tak cie rozumiem i 3mam kciuki za lepsze jutro
malgosiaa1996
1 lutego 2016, 12:12Moje dziecko nie przespało żadnej nocy! Budzę się co godzinę lub dwie! W dzień śpi bardzo mało. Ale nie wypisuje głupot na jego temat publicznie. Ja również nie chce więcej dzieci. Chyba bym pomyślała o jakieś aborcji wczesnej... Ale te co już mam kocham, a nie traktuje jak balast, jak jakiś krzyż który nosze.
malgosiaa1996
1 lutego 2016, 12:01Zgadzam się z JATEZBEDEFIT. Robisz z igły widły. Wiecznie narzekasz, jesteś niezadowolona z swojej figury itp. Nikt Ci nie kazał tyle jeść w ciąży. Znam bardzo dużo dziewczyn młodych i starszych co jadły normalnie w ciąży i są szczupłe tak jak wcześniej! A gadanie, że każdy inaczej to zwykła wymówka, żeby sobie zamydlić oczy. Byłam w ciąży i mam niedoczynność tarczycy, a mam figurę po 3 miesiącach taką samą jak miałam. Zamiast siedzieć na vitali i wiecznie marudzić, że masz dziecko weź się za siebie. Dziecko nie jest niczemu winne! Czego tutaj oczekujesz? Współczucia? Jak Ty sama nie masz współczucia dla własnego dziecka...
RybkaArchitektka
30 stycznia 2016, 22:55Tak przejrzalam pobierznie Twoje wpisy i powiem tak........ze tam sie czepiaja...Przechodze podobne sprawy z moimi dziecmi i to, ze tak akurat nie pisze, to zdarza mi sie myslec podobnie do Ciebie i miec wszystkiego serdecznie dosyc. Z wiekiem jednak jest juz teraz coraz lepiej.
EfemerycznaOna
30 stycznia 2016, 22:21Sluchaj to jest oczywiste,ze jest inaczej. Tez jestem w obcym miescie no nie powiem fajnie byloby miec przy sobie jakas mame z ktora na glupi spacer moglabym wyjsc, no ale nie ma tak. Lek separacyjny z czasem mu minie kazde dziecko to musi przejsc niestety :( To wlasnie pokazuje,ze jestes wspaniala matka, bo dbasz o niego dajesz mu milosc nie daj sobie wmowic ze jest inaczej. Doly wiadomo,ze beda. Ja jak mam mega nerwa na dzieci a uwierz mi zdarza sie to czesto to wychodze do lazienki plucze twarz i pomaga bo racja darcie ryja na tak mala istotke nic nam nie da. Musisz sie przyzwyczaic ze nawet za przeproszeniem do kibla sama nie pojdziesz, w macierzynstwie nie ma miejsca na intymnosc niestety nawet taka, ale wiesz co kocham Cie kiedys Twojego syna Ci to wynagrodzi. Glowa do gory jak chcesz pogadac to jestem.
Encywka
30 stycznia 2016, 17:12Jako jedna z nielicznych mama nazywasz rzczy po imieniu, nalezy byc obiektywnym bo zawsze sa dwie strony medalu. Ja Ciebie doskonale rozumiem. Moje pierwsze dziecko plakalo codziennie od godz 18 do godz 22 nonstop przez prawie 5 lat. Do dzisiaj nie wiem dlaczego, chociaz sie domyslam. Drugie dziecko do czwartego roku zycia nie odstepowalo mnie na krok. Tak jak pisalas, wyjscie z pomieszczenia to byla tragedia.
andorinha
30 stycznia 2016, 12:18Bardzo dobrze, że piszesz także o tych negatywnych emocjach związanych z posiadaniem dziecka. Szczególnie jeśli Tobie to pomaga. W Polsce, jak widać po niektórych komentarzach, jest to nadal temat tabu, a potem kobiety czują się oszukane i zawiedzione same sobą, że ich macierzyństwo to nie tylko babeczki z lukrem i nie wyglądają jak żony ze Stepford. W dodatku jak chcą się tymi emocjami podzielić to są szykanowane, bo brudy pierze się we własnym domu i brak jest pewnej kobiecej solidarności w tej kwestii. Raczej dominuje moralizatorstwo. Ale jest parę głosów na ten temat np. "Macierzyństwo non-fiction". Trzymaj się dziewczyno, masz prawo do wyrażania negatywnych emocji, a ci co Ciebie krytykują zapominają, że lepiej tutaj niż na dziecku, bo takie matki Dulskie też się zdarzają, co na zewnątrz pokazują sielankę a w domu krytykują swoje dzieci za swoje niepowodzenia.
cancri
30 stycznia 2016, 11:13Lol, nie wysilaj się. W każdym wpisie na forum jedziesz do macierzyństwie, matkach, i "ostrzegasz" kobiety przed zachodzeniem w ciażę, bo to taka życiowa tragedia... i myślisz, że jednym wpisem zmienisz u kogoś opinię, jaką sobie wyrobiłaś przez ostatnie miesiące swoich pojazdów na forum? Mi macierzyństwo też nie po drodze, potrafię dosadnie mówić, co myślę, natomiast nigdy bym nie wypisywała w internecie takich rzeczy na własne dziecko, bo to jest po prostu słabe i żenujące. I to, że o czymś nie mówisz, nie oznacza, ze dziecko tego nie odczuwa, bo jakoś ciężko jest mi sobie wyobrazić, że nagle patrzysz na dziecko z niewiadomo jaką miłością, kiedy się nim opiekujesz, zamiast kurwikami w oczach, ze w ogóle miało czelność się pojawić na tym swiecie i zniszczyć Ci "figurę".
Tallulah.Bell
30 stycznia 2016, 11:17Poczekamy, zobaczymy. Nic nie wiesz, jeszcze...
EfemerycznaOna
30 stycznia 2016, 22:22Komentarz został usunięty
EfemerycznaOna
30 stycznia 2016, 22:24I pisze to dziewczyna która nie wie czym jest macierzyństwo. Cancri nie jesteś mamą w dodatku nią to skąd możesz wiedzieć jak jest naprawdę?
SILNAWOLAZNALEZIONA
2 lutego 2016, 19:40realna kupa,realne zarwane noce to nie to samo co noc po fajnej imprezie... i poranny kac ...tego sie nie da opisac to trzeba przezyc na wlasnej skorze.maciezynstwo to nie jest sielanka to harówka naprawde
JaTezBedeFit
30 stycznia 2016, 05:57Nie obraz się ale tak ciągle mówisz o tej super figurze jaką miałaś, a jak.patrzy.się na zdjęcia które wstawialas sprzed ciąży to tam napewno nie jest tak super jak mówisz...więc wydaje mi.się ze trochę na siłę szukasz tu problemu....Ale bez psychologa niszczysz.sama.siebie teraz...czemu nie pójdziesz?
Tallulah.Bell
30 stycznia 2016, 10:15No ja pier.... To jak twoim zdaniem wygląda super figura??? Jak te babki na zdjęciach ze zszywki? No sory, ale większość kobiet tak nie wygląda i nie ma szans na taki wygląd, bo albo brak predyspozycji albo czasu żeby całe życie podporządkować treningom. Nic mnie tak nie wkurza jak mi ktoś pisze, że nie miałam super figury, bo miałam lepszą od 90 % z was.
JaTezBedeFit
30 stycznia 2016, 14:29hmmm no to mamy zupelnie inny punkt widzenia. albo wrzucilas po prostu niekorzystne zdjecia. i nie mam na mysli fotoszopow ze szywki
JaTezBedeFit
30 stycznia 2016, 14:32spojrzalam jeszcze raz na te zdjecia, nie no nie naprawde uwazasz to za super sylwetke? kurde. hm. nie mowie ze jest zla ale super laska...? ja tak wygladam jak przytylam i chce to zrzucic. a mowienie ze wygladalas lepiej niz 90% stad jest conajmniej smieszne
Tallulah.Bell
30 stycznia 2016, 20:05Ja na tych zdjęciach ważyłam 56 kg. Może dla ciebie super laska to wychudzona szkapa, ale jak ktoś ma takie spaczone gusta to ja w to nie wnikam.
JaTezBedeFit
30 stycznia 2016, 21:16Ale co się rzucasz, jeden lubi szczuplosc, inny lubi więcej cialka. Jeśli dla Ciebie jest tylko taka "super figura" a pozostałe to już wychudzone szkapy to szczerze współczuje :)
Tallulah.Bell
31 stycznia 2016, 11:03Ty lepiej weź się ogarnij, bo jak sobie poczytałam twój pamiętnik to wychodzi na to, że jesteś tak niezadowolona z siebie, wiecznie narzekasz i podnieca cię chyba wkurzanie innych. Pokaż jaką ty miałaś figurę,
JaTezBedeFit
31 stycznia 2016, 11:43przecie napisalam ze podobna jak Ty mialas wczesniej no moze troche mniejszy brzuch wiec nie mam sie czym chwalic
JaTezBedeFit
31 stycznia 2016, 11:44btw dobrze ze Ty jestes zadowlona z zycia :D
Tallulah.Bell
31 stycznia 2016, 15:02Ja przynajmniej nie "robię sobie dobrze" gnębiąc kogoś innego.
JaTezBedeFit
31 stycznia 2016, 15:50gnebie Cie bo nie podzielam Twojego zdania? no coz.
monisiajaaa
29 stycznia 2016, 22:21Znam ten ból, więc rozumiem Ciebie w 100%. Mój synek ma już roczek, a też nie przespał jeszcze ani jednej nocy. Każda z nas jest inna, każda odbiera i przeżywa macierzyństwo inaczej, a dużo zależy od tego właśnie jakie jest nasze dziecko. Też miałam takie momenty, że obiecałam sobie że drugiego nie będzie, nawet teraz też czasami to się zdarza w gorszych momentach. Tak jest jak ma się nad wymiar absorbujące dziecko. Ehh, temat rzeka po prostu ;) trzymaj się, nie jesteś sama :)
tirrani
29 stycznia 2016, 22:06Proszę Cię... Wszystkie przeżywamy to samo:) jeśli ktoś mówi,że placz , bezsilność i zmęczenie nie spowodowały u niego złości to albo kłamie,albo nie jest rodzicem:) bycie dobrą matką to świadomość własnych emocji i takie sobie z nimi radzenie, by nikogo nie skrzywdzić. Nie oznacza,że trzeba zachwycać się każdym trudnym zachowaniem.
nuta
29 stycznia 2016, 21:52W kraju panuje kult matki-Polki-męczennicy. Masz prawo do swoich przemyśleń. Dbasz o dom i o dziecko - no i wystarczy. Nie zapominaj o sobie. będzie lepiej.jeszcze wrócisz do super sylwetki. Pisz! Nie przejuj sie hejtem. Wkurzaj te swietojebli*we mamuśki na vitalii! Popieram Cie!
SUperLaska24
29 stycznia 2016, 17:23A ja tylko dodam, że oglądałam Twoje zdjęcie sprzed ciąży i wcale nie wyglądałaś jak super laska. Więc nie ma czego żałować. Żyjesz w utopii, którą sama sobie stworzyłaś w głowie, zamiast wziąć byka za rogi i zmierzyć się z codziennością. Ktoś tutaj wcześniej dobrze Ci napisał - jakbyś miała chore czy niepełnosprawne dziecko to byś doceniła co to znaczy być matką i czym są PRAWDZIWE trudy macierzyństwa. Zachowujesz się jak rozwydrzona nastolatka a nie jak dojrzała kobieta. Nie wiem co Ci daje ten hejt macierzyństwa? Ulgę? Ale w czym ta ulga? W cierpieniu- bo masz 1 dziecko? ...księżniczko zejdź z chmurki na ziemię. Dziecko płacze bo cię potrzebuje, a nie dlatego że chce Ci zrobić na złość. Nie rozumiesz??? Ono wszystko czuje, nawet jeśli Tobie się wydaje że nie. I też mam dziecko i wiem co to znaczy. Mój mały też nie śpi po nocach. Od 6 mcy miałam 2 noce po 8 h. Żyję i jestem szczęśliwa. Mam lepszą figurę niż przed porodem a jak czegoś nie ogarnę w domu to nie sieję paniki. Teraz jestem matką i to jest moje główne zadanie - wychować dobrego i mądrego człowieka. Garnki w zlewie mogą poczekać. Dziecko już nigdy nie będzie takie malutkie jak dziś, teraz, w tej chwili. Pozdrawiam,
Tallulah.Bell
29 stycznia 2016, 19:26To jak twoim zdaniem wygląda super laska? Pokaż tą swoją lepszą figurę. Ale najlepiej pamiętnik zablokować i się wymądrzać. I uwierz mi, że mam czego żałować jeśli chodzi o wygląd. W ogóle nie zrozumiałaś tego co piszę, bo jesteś tak zaślepiona tą swoją bezgraniczną miłością macierzyńską. Kolejny typowy egzemplarz matki polki. Widocznie nie potrafię się tak poświęcić całkowicie dla dziecka i zrezygnować z siebie i jeszcze się z tego cieszyć.
zielona_plama
29 stycznia 2016, 21:01o matko jaki hejt. Tobie co on daje? Nick super laska jeszcze z nikogo takiej nie zrobił. Rozumiem, że przy zdrowym dziecku trudy macierzyństwa nie są prawdziwe. No brawo.
szyneczka80
29 stycznia 2016, 16:39Jestem mama 14 miesiecznej coreczki i powiem ci ze tez miewam takie momenty ze czuje sie oszukana. Ze to bzdura ze macierzynstwo jest cudowne. Moja cora jest strasznie nerwowa i ruchliwa, ciagle krzyczy i czasem juz mi glowa peka. Ale te zle chwile przechodza gdy moj maluszek sie przytula, gdy mowi mama. Mysle ze tobie tez bedzie troche latwiej gdy synek bedzie juz bardziej kontaktowy. Ja tez stracilam figure i zrobilam sie odludkiem ale jakos probuje sobie z tym radzic. A moze sprobuj tabletek na poprawe nastroju np. Deprim?
wiolla89
29 stycznia 2016, 15:31wiadome jest że każda matka kocha bezwarunkowo swoje dziecko! i nie rozumiem jak ktoś Ci mógl napisac że nie kochasz swojego synka!!??? bezczelny!! z tego co piszesz to jest C
wiolla89
29 stycznia 2016, 15:33(coś mi ucięło) Ci cięzko! i nie dziwię Ci się! musisz się ogarnąć i przełknąć gorzką ślinę. za jakis czas będzie lepiej!! a co do ciała i wagi... - to potrzebuje trochę czasu! więc życzę Ci szczęścia i cierpliwośći!! ps. ja też sobie nie wyobrażam mieć drugiego dziecka... ale przyjdzie na to czas, bo chcę dla Niego rodzeństwa. dlaczego? bo ja jestem jedynakiem i wiem co to znaczy. trzymaj się! :)
liliana200
29 stycznia 2016, 14:49A ja cię rozumiem. Sama od 4 miesięcy przespałam tylko 2 noce całe i to dopiero w ostatnim tygodniu a tak jestem matką 24 godziny na dobę. Nie mam czasu dla siebie, nigdzie nie bywam, do znajomych nie chodzę, nie jeżdżę. Czuję się jak jaskiniowej, tak jakby moje życie skończyło się na byciu Panią od karmienia, pieluch, gotowania sprzątania i prania. A każda z nas chce być jeszcze kobietą! I gdzie ta sprawiedliwość?!
NotPerfectMe
29 stycznia 2016, 14:49Rzadko wypowiadam się na portalu, ale często czytam. A ponieważ Twoje wpisy stale lądują w najpopularniejszych-od jakiegoś czasu również je czytam. Rozumiem Cię, przynajmniej po części. Sama jestem mamą małego chłopczyka i wiem, że z dzieckiem łatwo nie jest. W ciągu pierwszych 9 miesięcy przespałam 1 całą noc (i obudziłam ze strachu,że dziecko w nocy się nie wybudziło...). W tym czasie byłam wiecznie nieprzytomna, zmęczona i towarzyszyły mi uczucia, które jak czytam towarzyszą większości mam, w tym Tobie. Uderza mnie jednak Twój pesymizm bijący z KAZDEGO wpisu. Nie wiem, czy choć raz napisałaś coś optymistycznego na temat macierzyństwa i swojego dziecka. I nie na zasadzie: "to nie jego wina", ale coś podszytego naprawdę ciepłym uczuciem. Wiem, że macierzyństwo to ciężka sprawa, Twój przypadek może jest nawet z tych skrajnie ciężkich-i tak bywa, ale ono ma też swoje uroki. Nie rozumiem, że uśmiech dziecka, jego przytulenie nie potrafią choć trochę ukoić Twojego smutku. Naprawdę ten uśmiech nie wynagradza Ci tego choć częściowo? Naprawdę?! Tego rzeczywiście nie rozumiem. I myślę, że albo jak wiele osób tu pisało potrzebna Ci pomoc specjalisty (to nie obraza, mówię w trosce o Ciebie i Twoje dziecko, bo depresji samemu człowiek chyba nie dźwignie), chociaż widzę, że bojkotujesz te rady, albo może Twój mąż powinien sam wychowywać Wasze dziecko-tym też nie chcę Cię obrazić, ale ile możesz się tak męczyć? Jeżeli nie widzisz żadnego cienia szansy na radość z tego jak wygląda Twoje życie...Wiem, że matka zostawiająca dziecko uchodzi za wyrodną, ale ja sądzę że uczciwiej jest powiedzieć: to nie dla mnie i podziękować, niż żyć w kłamstwie i unieszczęśliwiać siebie, partnera i to maleństwo. Rozumiem, że starasz się by ono tego nie odczuło, ale ja uważam, że prędzej czy później brak miłości i rozczarowanie wyjdą a dziecko to bardzo odczuje-obojętnie w jakiej formie, w jakim czasie. A chyba nikt z nas nie chce czuć się dla kogoś ciężarem? Ja jednak wierzę, że w Tobie ta miłość jest. Podszyta rozczarowaniem i smutkiem, jak u wieeeelu mam, ale jest. I życzę Ci byś jednak posłuchała rad i poszła do specjalisty i tym samym dała szansę sobie i swojemu dziecku na mamę doceniającą fakt bycia mamą (i wcale nie taką która nigdy nie narzeka). A na koniec pozwolę sobie jeszcze mniej delikatnie: jest Ci ciężko-rozumiem, ale wiedz,że PRAWDZIWA TRAGEDIA to choroba dziecka, walka o jego życie, zdrowie. Masz zdrowe, piękne dziecko. Masz dach nad głową dla was obojga. Masz męża, który jak czytam, zaczął Ci pomagać. Sama też chyba jesteś zdrowa. Otrząśnij się i zacznij to doceniać!!! Dlaczego zapominasz o tym? To jest najważniejsze!!! Brzmi jak banał, ale nim nie jest-przekonałam się o tym ostatnio. Ty wolisz rozpamiętywać płaski brzuch sprzed ciąży (do którego można wrócić...) a nie myślisz, że masz przy sobie "rzeczy", które dla innych pozostają jedynie w sferze marzeń!!! I to marzeń często nieosiągalnych. Najbardziej docenia się to, co się straciło-to też nie banał. Życzę Ci byś dorosła, zrozumiała to i nie musiała w ten sposób zacząć doceniać swojego życia, a zrobiła to wcześniej-gdy jeszcze masz przy sobie swoją rodzinę.
Tallulah.Bell
29 stycznia 2016, 19:39Teraz kiedy jest taki bardziej kontaktowy, lubię sobie z nim położyć się na łóżku i poprzytulać. Bez przerwy go całuję, uwielbiam bawić się jego włoskami, bo ma ich tak dużo. Jest słodki i przeuroczy, kocham go najbardziej na świecie, Mówię o nim "mężczyzna mojego życia". I jego uśmiech wynagradza mi te nieprzespane noce i inne przykre rzeczy. Ale mam w sobie tyle żalu, nawarstwiło się tego. Może to dlatego, że dopiero od niedawna mąż mi pomaga, wcześniej byłam sama, a w dodatku zaszczuta przez jego rodzinę. Ciągle dręczą mnie wyrzuty sumienia, że nie nie robię wystarczająco dużo, żeby spełnić oczekiwania męża, rodziców, całej rodziny. Oni też tak na mnie najeżdźają i gnębią, tak samo jak niektóre życzliwe osoby tutaj.
grazyna665
29 stycznia 2016, 21:34Bardzo mądre słowa a zwłaszcza te ostatnie- doceniaj to co masz, że dziecko jest zdrowe. Jako terapię polecam odwiedzenie onkologi dziecięcej. I porozmawiaj z mężem aby rodzina jak nie pomaga aby nie wtrącała się do Ciebie.
ConejoBlanco
29 stycznia 2016, 14:23No ok, ale dla mnie piszesz trochę sprzeczne rzeczy. Bo teraz piszesz, że kochasz syna i nie wyobrażasz sobie, że miałoby go nie być. A z drugiej strony, że dobrze się nim zajmujesz, ale tak żeby ukryć NIECHĘĆ. Czemu nie pójdziesz do pracy, nie oderwiesz się w jakiś sposób, skoro tak cię to męczy. Sama siebie zamykasz w domu, zadręczasz się utratą swojego ekstra ciała, które najwidoczniej było twoim głównym priorytetem życiowym, aż się dziwię, że z takim podejściem do siebie w ogóle rozważałaś ciążę, nawet jeśli była to dość spontaniczna decyzja.
SILNAWOLAZNALEZIONA
2 lutego 2016, 19:48samo pojscie do pracy nie rozwiazuje sprawy i lepsze cialo tez...tu problem jest bardziej zlozony dlatego czasem sa dwie skrajne jak dla cienie rzeczy i paradoksy...
paczektoffi
29 stycznia 2016, 11:54Wiesz macierzyństwo to nie "kupki waniliowe" ale są też chwile radości które wkrótce pojawią się w twoim życiu, dziecko zacznie mówić chodzić i bawić się z tobą:) Ty zapomnisz o tych ciężkich nocach. Często będziesz się uśmiechać ... Te mały człowiek wtuli się w ciebie i powie KOCHAM CIEBIE MAMO, MOJA MAMA JEST KSIĘŻNICZKĄ. Są dzieci które śpią całymi dniami i nocami i są te które dużo płaczą. Masz prawo być zmęczona bo przy dziecku które tyle płacze nie jest łatwo.