jest bardzo źle. Siedzimy w domu z mężem od 10 dni bo mamy koronawirusa. Zorientowałam się, bo straciłam węch i smak. Potem doszły bóle brzucha, głowy, mięśni, ogólnie nieciekawie. Mąż bezobjawowo. Boje się o pracę, jak wrócę będę miała masę problemów. Mąż ma na szczęście pewną prace i nie będzie miał zaległości.
Nie daje już rady psychicznie. Codziennie wyzwiska od oszołomów, mend, chorych psychicznie id. Leży tylko i gra w gry. Ja zajmuje się dzieckiem, staram się spędzać z nim czas kreatywnie, uczyć. Robię posiłki, sprzątam a w zamian za to słyszę że jestem brudas. Moi rodzice nam pomagają, przynoszą jedzenie. On uważa to za oczywiste, nie powiedział nawet dziękuje, już nie mówiąc o tym, że to przecież kosztuje. To ja im oddaje pieniądze za zakupy.
Wyżywa się też na dziecku, stało się przez to nerwowe.
Myślę, że decyzja o rozwodzie już podjęta. Nie wiem tylko jak to zrobić bo u rodziców nie ma warunków a ja zarabiam niewiele ponad najniższą krajową. Muszę jednak to zrobić. Mnie już jego wyzwiska nawet nie bolą ale szkoda dziecka.