Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
O krótkodystansowcu, pochwała śniadania i
wspaniała babcia!
17 stycznia 2014
Krótkodystansowiec ja, który przez tydzień pięknie zdrowo je, ćwiczy i jest podjarany zawsze dnia ósmego myśli "a na wuja mi ta chata" (chiński minister budownictwa)
I cała dieta, bańka mydlana- pryska i mydlinami opada mi na twarz.
Ale tym razem- dzień 10. i trzymamy się dalej.
Może krótkodystansowiec jeszcze się nie zorientował, może śpi, więc bardzo proszę żeby żadna z was nic mu nie mówiła niech sobie pośpi, najlepiej snem wiecznym
RIP.
No a tak serio to w tym czasie wprawdzie miałam jedną imprezę, alkoholową a jakże, urodziny kolegi, piłam wódę co mam nie wypić, przyznam szczerze. Ale nie było tak, że "o matko, ale zawaliłam, cała dieta psu w dupę" :D Tylko do widzenia impreza, wstajemy rano, zdrowe śniadania, ćwiczenia i kolejny dzień się rozkręca
Ach i jeszcze jedno. Niezamierzony cheat day też się wkradł. A zaczęło się od śniadania.
Bo ja jestem człowiek śniadaniowy. Śniadań nie opuszczam, nawet jakbym się miała na zajęcia spóźnić. Niedawno nakurwiałam non stop owsianki, trochę mi się znudziły, więc wybieram teraz muesli z mlekiem + orzechy/owoce, albo omlet czy jajecznica.
Ale był taki dzień (bardzo ciepły, choć stycznioowy- chce się zaśpiewać za Krajewskim :D) kiedy jakoś mleko wyjszło, jaja wyjszły. Były wafle ryżowe i cośtam.
Zjadłam więc na śniadanie dwa cienkie wafle, jeden na "słono" z szyneczką domową, serkiem, ogórek, sałata itp, drugi z serem białym i domowymi powidłami śliwkowymi. Plus kiwi.No i git. Drugie śniadanie- kefir z jagodami.
Ale. Ale jak przyszłam do domu na porę obiadową to bylam taaaaka głodna. Wilk, owca,koń z kopytami i słoń. Te zwierzęta zmieściłyby się w moim brzuchu :D Chciałam podgrzać w piekarniku sztukę mięsa od mamy z domu, ale taaaaka głodna, myślę- a to w międzyczasie podjem łyżeczkę masła orzechowego, do którego słabość mam jak alfons do dziwek, co zrobić.
Nooo i byłam po 1/3 słoika gdy sie zorientowałam, że trzeba zrobić normalny obiad. Zrobiłam, zdrowy fajny obiad, zjadłam. Najedzona. Ale bym coś pogryzła jeszcze- słonecznik.
Pora podkolacyjna. To może to masło orzechowe. Z bananem, a co! Uczę się całą noc, muszę mieć energię!
I tak między jedną kartką a drugą, między jedną łyżeczką banana z masłem orzechowym
odszedł w niepamięć cały słoiczek 250 g :DDD
I nie zrozumcie mnie źle. Nie żalę się. Ani nie czekam na rozgrzeszenia puste vitaliowe "każdy ma gorszy dzień głowa do góry i dietkuj dalej" ani na rady "idź poćwicz" ani nie czekam na gromy "no to popłynęłaś"
Ja wyciągnęłam z tego prosty wniosek- śniadanie. Dobre, zdrowe, kaloryczne- to podstawa. Narzekacie na nocne obżarstwo, wiele z was to robi- tymczasem gdy prześledzi się wasz jadłospis okazuje się, że jest alarmująco mało jedzenia, zwłaszcza do południa. Wtedy kiedy właśnie ciało powinno pracować na pełnych obrotach! Przecież to nie dziwota że kiedyś ciało "upomni się" o swoje ;)
Śniadania jem zawsze spore. Kolacje leciutkie i na 3, czasem 4 godziny przed snem.
Tym razem śniadanie było bardzo skromne w porównaniu do codziennego dnia i nie dziwota, że szybko to spaliłam a potem rzuciłam sie na jedzenie ;)
Także- jeśli nie zjadłyście dzisiaj porządnego śniadania i nie zamierzacie zrobić tego jutro- przyjdę do was. znajdę was. i skopię wam tyłek :D
PS: Jak ja nienawidzę reklam. Kuźwa. Peżoty sroty, klimatyzacja, kredyt,
zmień szampon, powstrzymaj wypadanie włosów, nikłitin i już nie palę,
stosuj diosminex wybierz diosminex, te małe gówna ryją mi mózg i psują
humor. Ale teraz przegięli
Kurde, ej laski, wszystko jest na sprzedaż, ale w radiu reklama środków do pochwy. UPŁAWY! PIECZENIE!- woła podekscytowana kobieta
Toż to jest obrzydliwe :D Dżizas przecież tego słuchają też faceci. No czy oni Boga w sercu nie mają :DDD kto to produkuje takie reklamy, kto to puszcza?
No, wylałam moją anty-reklamową frustrację
No ale o czym to jeszcze miało być. O wspaniałej babci .Poszłam pobiegać i będąc w drodze powrotnej biegłam "na skróty" obok bloków i patrzę- a na drugim piętrze, na balkonie popyla całkiem dziarsko na orbiterku starsza pani. Naprawdę starsza- miała z 70 lat, dresy i nakurwiała ostro!!! :D Byłam taka zachwycona i dumna, więc zdołałam z siebie wykrzyczeć do niej: JEST PANI WSPANIAŁA!!!!
jak się szczerze roześmiała i odkrzyknęła "pani też!!!" gdy znikałam za rogiem bloku.
Wniosek nr 2. NIGDY nie jest za późno! Zawalcz o swoje zdrowie :)
Uuuuufff ale się rozpisałam. Teraz biegnę robić rybkę bo w brzuchu burczy :D
holka
24 stycznia 2014, 17:53Uwielbiam Cię czytać! Po prostu UWIELBIAM :))))))))))))))) Tak śniadanie to podstawa - zgadzam się z tym.
liliana200
23 stycznia 2014, 12:08hahahahaha działam jak płachta na byka!
CzekoladowaNiewolnica
22 stycznia 2014, 21:14hihi tiaaa trzymaj się dzielnie ^.^
CzekoladowaNiewolnica
22 stycznia 2014, 21:14hihi tiaaa trzymaj się dzielnie ^.^
RedNails
22 stycznia 2014, 17:48Jak miło znów Cię czytać (tak wiem mój zapłon jest powalający), na usprawiedliwienie mam że dopiero sama wróciłam. Z małym nadbagażem ;) Pochwalam takie śniadania o jakich piszesz i również zauważyłam że śniadanie to połowa sukcesu na udany dzień. Druga połowa to wstać prawą nogą i włala! Udany dzień gotowy:)
marylinn
21 stycznia 2014, 15:10Dzięki za pomysł z orzechami! Postaram się gdzieś dorzucić :) Też mnie denerwują te reklamy, szczególnie gdy jedzie się samochodem z osobnikami płci męskiej ;) A odnośnie wspaniałej babci- wczoraj przebiegł mi drogę równie wspaniały dziadek podchodzący pod 70tkę w obcisłych legginsach biegacza. Rano, gdy było zimno, a na dworze leżał śnieg. Podziwiam takich ludzi!
CzekoladowaNiewolnica
21 stycznia 2014, 09:59Num na siłowni też jest dość sporo starszych osób.. kto by pomyślał iii czasem mi aż głupio jak widzę jak oni dają radę... i przypomnę sobie moje marne początki z ćwiczeniami xD Cóż fakt... co śniadanie to śniadanie ... jak sie na nie naje to potem głupoty nie przychodzą do głowy żeby podjadać ;p Ale Ciiii... nie budzimy krótkodystansowca... u mnie jest niestety podobnie... ale to zawsze okres 2-3 miesięcy.... potrafię robić wszystko dobrze..pilnować się, ćwiczyć i nagle KABUM! I dieta skończona
Femoris
20 stycznia 2014, 21:02A na wuja mi ta chata ;D oczywiście, że własnoręcznie robione surówki są dobre, sama jak tylko mam czas robię moją ulubioną z marchewki, pietruszki, selera i jabłka. I też oczywiście nie zawsze jem takie obiady, bo jednak monotonia jest nudna :) jutro np rezygnuje z miesa i zrobię łazanki ;D tamta wersja jest natomiast bardzo szybka i Malo pracochlonna, zawsze sie sprawdza :) Pozdrawiam :)
Stokrotka19822
20 stycznia 2014, 16:30heh ja nie jem od razu śniadania to znaczy jem ale muszę pierw kawki się napić dopiero jem może nie dużo ale ja ogólnie teraz to jem nie dużo a po obiedzie tylko owoce i herbatki i woda i activia jedynie. Ja też nie nawidzę tych reklam a szczegolnie batonów i całej gamy słodyczy. Ale cóż nic na to nie poradzimy tak to już jest. :))))pozdrawiam trzymaj się ciepło
Tetris
20 stycznia 2014, 13:46Racja, "Tę":)
Tetris
20 stycznia 2014, 13:40Moim problemem nie jest zniechęcanie się:) Ja lubię całą tą zabawę w odchudzanie. Ja się po prostu rozpraszam za szybko, nie mogę się skupić na celu:)
naughtynati
20 stycznia 2014, 13:33masz rację, porąbałam tytuł ;))
Sylwiah66
20 stycznia 2014, 02:00i widzisz. po zaproszeniu postanowiłam, że Cię obluukam :) jesteś bardzo zabawna, wesoła i szczra :) i czytam Twoje notki i czuję się lepiej.. dobrze.. humor mi się poprawił, ponieważ dałaś mi otuchy... wsparcia, którego w ogóle się nie spodziewałam od nikogo :) czytając dodałam sobie parę filmików do ulubionych, żeby w czasie diety sobie poćwiczyć. Zawsze coś innego w moim życiu. Jakieś nowości, których nie znałam. Jakieś urozmaicenie :) dziękuję za komentarz i uwagę :)
inesiaa
19 stycznia 2014, 18:56Haha swietne napisane, babcia zajefajna:))) a ja z tych co sniadan nigdy nie jadla, ale teraz pozmienialam i rano na wyscigi z kotem lece do lodowki:D energie mam do poludnia, ze hoho;) pozdrawiam:)
liliana200
19 stycznia 2014, 18:42Dzięki. Oczy faktycznie mam duże i kiedyś jak mi kosmetyczka robiła makijaż właśnie oczów to nie chciała przestać bo tak dobrze jej się robiło. Duże i z daleka widać.
vege-run
18 stycznia 2014, 18:55No właśnie słyszałam, że bieganie w Krakowie bywa gorsze niż palenie fajek... Ale u mnie jeszcze takich ostrzeżeń nie słyszałam więc może aż tak źle jeszcze nie jest ;)
vege-run
18 stycznia 2014, 17:22Ja się ostatnio nauczyłam jeść śniadania i mądrze rzeczesz. Od kiedy jem śniadania, nie obżeram się na noc! Co do reklam to ostatnio ja ciągle słyszę na przemian o pieczeniu w pochwie i problemach z erekcją (ciekawe czy to jakoś połączone :P). A z dzieciństwa pamiętam, że w porze obiadu musiały lecieć reklamy na przemian podpasek/tamponów i pieluch. Smacznego po prostu ^^ jeśli chodzi o starsze panie... szłam sobie w wakacje a tam babcia ostro po 70tce w dresach biegnie! I nie to, że truchta - biegnie ostrym tempem. Jako, że wtedy byłam jeszcze leniuszkiem czułam głównie wstyd ;)
liliana200
17 stycznia 2014, 20:39No i mamy przykład, że w każdym wieku można ćwiczyć. A i racja - REKLAMY ROBIĄ NAM Z MÓZGU SIECZKĘ!!! U mnie śniadanie to podstawa inaczej chodzę głodna i zła.
ibiza1984
17 stycznia 2014, 17:45Haha, ale nie sądzisz, że to dziwne wieszać firanki kilka razy w miesiącu? :D
ibiza1984
17 stycznia 2014, 17:35Bo mnie denerwują takie durnie i od razu poziom zła i frustracji się we mnie podnosi na max! Dobrze mówisz! Śniadanie, duże i kaloryczne to podstawa. Dlatego uwielbiam jeść owoce na śniadanie. Albo do śniadania! No :) Taką babcię też mam u siebie. W lecie popindala na orbim co rano, teraz już dawno jej nie widziałam. Często za to widuję jej męża, jak w gaciach paraduje po parapecie (bo np. zawiesza firanki). Nigdy nie jest za późno. Na nic! Smacznego :)