Witaaaam! Ponownie....
Zadaję sobie pytanie - po co tu wróciłam? Czy to coś zmieni, w czymś mi pomoże? Nie wiem, mam taką nadzieję. Szukam natchnienia, wsparcia, motywacji, ponieważ za bardzo popadam od skrajności w skrajność: najpierw trzymam się planu treningowego + diety i wszelkich wyrzeczeń, potem obżeram się wszystkim co najgorsze, w tym (jak nigdy) słodkościami, za którymi w przeszłości średnio przepadałam, zapominając dodatkowo o aktywności fizycznej.
Walczę z wieloma słabościami czemu towarzyszy spora labilność zapału i siły walki.
Na jakim etapie jestem teraz? Chęci powrotu do normalności. Wiem sama po sobie, że jeśli mam plan, zasady, rytuał dnia, wtedy łatwiej jest mi żyć. W każdym z nas jest trochę z Aspergera i u mnie prezentuje się on wyraźnie w tego typu sytuacjach - lubię mieć ustalony z góry przebieg dnia, jadłospis, nie lubię niespodzianek powodujących zmianę czegokolwiek. Owszem, niekiedy są one przyjemne, ale wtedy czuję niepokój w sobie, że "coś zawaliłam". Jest to też spowodowane tym, że lubię doprowadzać czynności, zadania do końca. Dlatego jeśli 3 posiłki z planu dnia są zaliczone zgodnie z planem, a jeden z nich, no, niezbyt po mojej myśli - zaczynają mnie zżerać wyrzuty sumienia i złość. Walczę z tym, bo wiem, że nie tędy droga i np. dieta ma być dla człowieka, a nie człowiek dla diety.
Co to wszystko u mnie powoduje? Wieeeelki chaos w umyśle jak i w ciele ;) Lecz koniec tego, koniec bycia uległą. Będę walczyć- w granicach rozsądku oczywiście, co by się nie zniechęcić.
Liczę na Wasze wsparcie, obiektywne słowo wsparcia/motywacji/opierdzielu.
Wracam ponownie do diety keto. Nie, nie będę mierzyć ketonów i co do makro to nie zawsze uda mi się osiągnąć co do grama BTW, ale chcę mieć mniej więcej świadomość spożytych wartości. Rozkład makro oraz kcal:
Mój wczorajszy jadłospis prezentował się następująco (wszystko dokładnie jest rozpisane na zdjęciu z apki Fitatu):
11:30 śniadanie: sałatka caprese, kiwi
15:00 obiad: spaghetti bolognese (makaron zastąpiła cukinia)
20:30 kolacja: sałatka z jajkiem, awokado, szynką
kawa 2x
herbata 3x
woda (a nie pamiętam ile wypiłam, aczkolwiek wiem, że za mało)
A teraz pora na kilka zdjęć mojego aktualnego, dzisiejszego wyglądu. Na pierwszych 3 zdjęciach jestem, że tak powiem "wyluzowana", na kolejnych 3 zdjęcia zrobiłam przy spięciu mięśni:
Będzie dobrze. Musi być.
KochamBrodacza
4 marca 2020, 20:43Powodzenia, pewnie że będzie dobrze 😉
Sunnemoo
4 marca 2020, 23:30Dziękuję! :))
Laura2020
3 marca 2020, 22:51Powodzenia,trzymam kciuki :) Twoja sylwetka wygląda bardzo fajnie,pewnie z 6kg gora 8 brakuje Tobie do takiego idealnie płaskiego brzucha.
Laura2020
4 marca 2020, 10:53Co do cukini -polecam ja pokroic w „talarki” doprawic i podsmazyc. Smakuje wtedy jak ziemniaki :D
Sunnemoo
4 marca 2020, 23:30Dziękuję! :) A co do cukinii to zrobiłam ją na zasadzie makaronu tagliatelle, pyszotto!
Laura2020
4 marca 2020, 23:47Bede musiala sprobowac moze zasmakuje mi w takiej formie ;)
perceptive.
2 marca 2020, 09:05Podziwiam ludzi, którym chce się wszystko tak pilnie notowac, co zjadłam i ile 😁 Ja mam problem z zaznaczaniem, ile wody wypiłam! powodzenia! Zapał i słabości mamy podobne, także trzymam kciuki podwójnie :)
Sunnemoo
2 marca 2020, 09:10Mi też się nie chce tego notować, ale aby mieć świadomość co/ile jeść to niestety trzeba poświęcić na to trochę czasu :)) w takim razie wspierajmy się! Również powodzenia :))
zakrecona_zona
2 marca 2020, 07:37Chciałabym tak wygladac!
Sunnemoo
2 marca 2020, 08:36Heh, dziękuję... :)