Piszę ten tekst już prawie godzinę, a wcześniej pół godziny układałem zarys planu w autobusie. Jutro rano robię test, jaki dostałem od trenerki. Ma na celu określić, jakie tętno mam na progu mleczanowym. W oparciu o to wyznacza się strefy treningowe, które będą podstawą planu treningowego do maratonu - dlatego to dla mnie ważne. To bardzo trudny test i wolę go najpierw przemyśleć, żeby nie popełnić błędu. Do wykonania testu oczywiście potrzebny jest pulsometr.
PRZEBIEG TESTU
I faza - 10 minut klasycznej rozgrzewki
II faza - 10 minut biegu w normalnym tempie (pobiegnę maratońskim, czyli 5:30). Wprowadza organizm w stan równowagi biegowej. Dokładnie po 10 minutach naciskamy LAP i następuje...
III faza - bieg na maksa przez 20 minut. Średni puls z tej fazy to puls na progu mleczanowym. Dodatkowo trenerka kazała w tej fazie stale przyspieszać, ale tak, żeby się nie zwarzyć i na końcu nie zwolnić. Dlatego teraz chcę zaplanować jakieś tempo, którego się będę trzymał, żeby na koniec nie została rezerwa sił, ale żeby wystarczyło ich do końca.
STRATEGIA
20 minut to raptem trochę krócej niż zawody na piątkę, a na tym dystansie nie jestem dobry (nigdy nie biegłem tego na zawodach, zawsze tylko dyszki i połówki). Z kalkulatora wyszło mi na podstawie życiówki na 10 km, że w ciągu 20 minut powinienem przebiec 4460 metrów średnim tempem 4:29. Powiało grozą.
Dodaję do tego 5 sek/km (bo będę bezpośrednio po 2 km, no i to nie mój dystans) i rozpisuję tak, aby przyspieszać. W pierwszym wariancie każde 500 m kończę 5 sek/km szybciej niż poprzednie. W drugim 2.5 sek/km, czyli z tą samą średnią, ale słabszym przyspieszaniem - czyli zaczynam mocniej, ale kończę słabiej niż w wariancie I.
odcinek | wariant I | wariant II |
500 | 00:04:55 | 00:04:43 |
1000 | 00:04:50 | 00:04:41 |
1500 | 00:04:45 | 00:04:38 |
2000 | 00:04:40 | 00:04:36 |
2500 | 00:04:35 | 00:04:34 |
3000 | 00:04:30 | 00:04:31 |
3500 | 00:04:25 | 00:04:29 |
4000 | 00:04:20 | 00:04:27 |
4500 | 00:04:15 | 00:04:25 |
Zmroziła mnie ta tabelka. Nie to, że muszę pobiec 500 m tempem 4:15, tylko to, że mam to zrobić po czterech km biegu niewiele wolniejszego. Jak znam życie i swoją słabą kontrolę tempa, nie uda mi się trzymać tabelki, ale na szczęście nie jest to wymóg, a jedynie drogowskaz, którego trzymanie się pozwoli pobiec na maksimum teoretycznych możliwości. Jeśli się uda, pewnie poprawię wynik w teście Coopera i może zweryfikuję HRmax.
LOGISTYKA
Sprawdziłem prognozę i rano ma padać. I właśnie wtedy pójdę zrobić ten test - będzie ochłoda. Dziś większa kolacja i wcześniej spać. W nocy dobrze się wyśpię. Rano wstanę mimo bębniącego w okno deszczu. Przed wyjściem zjem połówkę banana i dawkę BCAA. I wyjątkowo kawę, to właśnie ta chwila, kiedy potrzebny będzie kofeinowy kop. mp3 w kieszeń jako nagroda po teście, w czasie testu bez muzyki. Do ręki ściągawka z tabelką. Oby tylko pulsometr znów nie nawalił, jak mu się to zdarza przy intensywnych biegach.
Pobiegnę szerokim poboczem drogi krajowej na płaskim odcinku, gdzie nie ma skrzyżowań i gdzie w miejscu spodziewanego końca jest trawnik, na który będę mógł bez krępacji puścić pawia (na tą okoliczność zabiorę paczkę chusteczek). Po wszystkim baton energetyczny i 7 km truchtu do domu, przy okazji zapewni to schłodzenie/recovery. Po powrocie BCAA, śniadanko, rozciąganie i wanna, zakończona 5-minutowym zimnym prysznicem na nogi.
To nie będzie fajne ani przyjemne. To będzie mega wycisk. Ale dam radę - albo polegnę.
curly.wirly
26 czerwca 2014, 08:33Powodzenia, brzmi ekscytująco. Czekam na relacje z tego testu :)
strach3
26 czerwca 2014, 08:37Dziś odpuściłem, wstałem w kiepskiej formie i nie było sensu. Ale na jutro się wyśpię lepiej.
curly.wirly
26 czerwca 2014, 08:43więc trzymam kciuki za jutro :)