Tytuł wpisu mówi wszystko.. Cóż więcej dodać.
A pomyśleć, ze miesiąc po porodzie ważyłam 66 kg :-)
Nie jest dobrze, jest wręcz bardzo źle.. Nie potrafię się zmotywować. Łatwiej mi znaleźć wymówkę niż cokolwiek ze sobą zrobić.. A fatalnie to wpływa na wszystkie aspekty mojego życia.. Nie lubię jak mąż mnie dotyka - bo jestem za gruba, nie mam się w co ubrać - bo wyglądam jak orka... Chodźmy do znajomych - ale one są chude a ja tłusta.. itd itp. A te "one" ćwiczą conajmniej dwa razy w tygodniu i zamiast McDonalda jedzą sałatkę i grillowanego kurczaka, zamiast coli piją wodę - wszystko w temacie. Potrafię ukrywać przed wszystkimi, ze jem dużo mniej niż w rzeczywistości - ale kogo ja chcę oszukać??? Przecież to ja tyję jak oszalała! JEM JEM JEM JEM i albo zwymotuje z przejedzenia albo baaaardzo boli mnie brzuch :/ A to wypiję podwójną czerwoną herbatkę to potem będzie mi lżej i tak to sie toczy... Znaczy ja się toczę..
I jak zwykle zaczynając od "dupy" strony wykupiłam diete BE DIET i w czwartek ją zaczynam.. Kiedys dieta vitalii pomogła mi troche zrzucic poprzez lepsze nawyki żywieniowe - mam nadzieję, że tym razem tez sie uda..
Chcę dołączyć do tego ćwiczenia... Może na początek skalpel Ewy Chodakowskiej + przysiady..
Dzisiaj juz starałam sie jesc w miare zdrowo, ale oczywiscie kolacja mi nie wyszła.. Dobrze, ze chociaż zjadłam ją w miare wcześnie (ale usnełam z córeczką zaraz po kolacji na 40 minut- extra)
Sniadanie: jajecznica z dwóch jajek + kromka chleba słonecznikowego z Lidla
II sniadanie: banan
Obiad: kawałek łososia pieczonego w folii
Kolacja: DWIE PARÓWKI Z KETCHUPEM + 2 KROMKI CHLEBA SŁONECZNIKOWEGO Z LIDLA -jedna z serkiem czosnkowym, druga z wedliną do tego po plastrze pomidora i czerwonej cebuli.
WSZYSTKIM WYTRWAŁYM I TYM PODDAJĄCYM SIĘ ŻYCZĘ WALKI DO SAMEGO KOŃCA! KOBIETY WALCZYMY PRZECIEŻ O SIEBIE, A TAK CIĘŻKO TO DO MNIE DOCIERA!