Pogoda nas w końcu zaczęła rozpieszczać, nareszcie czuć zbliżające się lato. I cieszę się, że zrobiło się ładnie, ale jak dzisiaj otworzyłam szafę i wyciągnęłam wszystkie ciuchy, to okazało się, że nie mam nic porządnego na sezon letni. Będę musiała się wybrać na małe zakupy, chociaż nie mam na to najmniejszej ochoty. Ale wypadałoby się zaopatrzyć w kilka bluzek i chociaż jakieś krótkie spodnie.
Oprócz tego ubraniowego problemu, to nie jest źle. Waga spadła do 74,5 kg. Jedzeniowo poprzedni tydzień był grzeczny. Tym razem wypróbowałam przepis na ciasto marchewkowe (bardzo dobre!) i na kotleciki warzywne (tu akurat szału nie było). Z ćwiczeniami też starałam się nie lenić. Wczoraj zrobiłam podejście do turbo spalania Chodakowskiej, wytrwałam 20 min i padłam. Ale w końcu zrobię ten trening w całości. A w zasadzie to dzisiaj nawet czułam, że mam uda, więc nawet te 20 min jakoś zadziałały. :) Swoją drogą nad tymi udami muszę pracować, bo lato idzie, a zawsze mam problem o tej porze roku z ocierającymi się udami, jest to bardzo niekomfortowe.
Maj powoli zbliża się do końca i cieszę się, że w końcu jakoś się zorganizowałam i coś zaczęłam robić. Żałuję tylko, że jednak wcześniej się nie zmobilizowałam, bo jest tyle do zrobienia. No ale podobno lepiej późno niż wcale. :)
angelisia69
24 maja 2016, 03:59u mnie mimo ze sie nie ocieraja to i tak czuje dyskomfort w taka pogode,upaly,opuchniecia itd.Co do ciebie fajnie ze sobie radzisz.probujesz nowych przepisow i cos tam sie ruszasz ;-) Powodzonka
cynamonowy44
23 maja 2016, 19:18ocierajace się uda, powód dla.którego nienawidzę lata!!! Także kolejny rok parówki. trzymaj się:)