Po paru dniach na wo nabrałam ochoty na zmianę jedzenia.
Brakowało mi w tym jedzeniu białego koloru.
Dołączyłam jogurt naturalny.
Wczoraj mały grzeszek. Wpadło; no dobrze sama wrzuciłam parę cukierków czekoladowych. Przywykłam jednak na razie do zdrowych odruchów w odżywianiu i to się liczy.
Oczyściłam na wo troszkę organizm czuję się pozytywnie
i niech tak zostanie.
Aktywność fizyczna oczywiście jest.
Mam nagotowane zdrowe zupki wg wo, więc zjem je do końca.
Uwaga: zmieniam pasek z 65 na 63.80
Dla chętnych do przemyślenia, żeby nie kręcić się w kółko Macieju.
Brakowało mi w tym jedzeniu białego koloru.
Dołączyłam jogurt naturalny.
Wczoraj mały grzeszek. Wpadło; no dobrze sama wrzuciłam parę cukierków czekoladowych. Przywykłam jednak na razie do zdrowych odruchów w odżywianiu i to się liczy.
Oczyściłam na wo troszkę organizm czuję się pozytywnie
i niech tak zostanie.
Aktywność fizyczna oczywiście jest.
Mam nagotowane zdrowe zupki wg wo, więc zjem je do końca.
Uwaga: zmieniam pasek z 65 na 63.80
Dla chętnych do przemyślenia, żeby nie kręcić się w kółko Macieju.
Zaczyna się od jednej diety. I marzenia o wyjściu np. w bikini na plażę.
Przed zrzuceniem paru kilogramów na taki wypad nie ma szans, bo wstyd.
Zwały tłuszczu, fałdki, grube uda, wielki brzuch, wszystkiego za dużo, obrzydlistwo.
Więc przechodzi się na kopenhaską, kapuścianą, śródziemnomorską, liczy się kalorie, staje na wadze raz w tygodniu, potem już codziennie.
Aż pewnego dnia człowiek budzi się i z chwilą, gdy otwiera oczy,
zaczyna myśleć o tym co zje.
Albo czego NIE zje. Lub co zwymiotuje.
Tak zaczyna się piekło.
- W zaburzeniach odżywiania charakterystyczne jest to, że całe życie podporządkowane zostaje jedzeniu: temu co zjeść można, a czego nie, człowiek obsesyjnie myśli o kaloriach, a jedzenie traktuje jako coś niebezpiecznego, groźnego.
Charakterystycznym symptomem jest także wycofywanie się z rzeczy, które sprawiały kiedyś przyjemność, porzucanie hobby, utrata kontaktów.
Nie starcza na to czasu, bo jedzenie, myśl o nim, wypełnia każdą minutę.
Do tego dochodzą spadki nastroju, stany lękowe, stres, u anorektyczek dodatkowo zaburzenia w miesiączkowaniu itd. itd.
I na koniec
Wszystko zaczyna się, jak to zwykle bywa, od odchudzania.
Ktoś chce zgubić wagę i narzuca sobie ostry reżim – żadnych słodyczy, tłuszczów, węglowodanów.
Eliminuje z jadłospisu wszystko co – jego/jej zdaniem - symbolizuje nadwagę.
Wytrzymuje w narzuconych sobie postanowieniach kilka tygodni.
Aż w końcu pęka.
I pochłania wtedy absurdalne ilości wszystkich zakazanych składników i potraw.
Po ataku budzi się poczucie winy – wtedy prowokowane są wymioty, po których przychodzi pozorne oczyszczenie itd.itd. i tak bez końca........????????
Mleczne buziaczki
Przed zrzuceniem paru kilogramów na taki wypad nie ma szans, bo wstyd.
Zwały tłuszczu, fałdki, grube uda, wielki brzuch, wszystkiego za dużo, obrzydlistwo.
Więc przechodzi się na kopenhaską, kapuścianą, śródziemnomorską, liczy się kalorie, staje na wadze raz w tygodniu, potem już codziennie.
Aż pewnego dnia człowiek budzi się i z chwilą, gdy otwiera oczy,
zaczyna myśleć o tym co zje.
Albo czego NIE zje. Lub co zwymiotuje.
Tak zaczyna się piekło.
- W zaburzeniach odżywiania charakterystyczne jest to, że całe życie podporządkowane zostaje jedzeniu: temu co zjeść można, a czego nie, człowiek obsesyjnie myśli o kaloriach, a jedzenie traktuje jako coś niebezpiecznego, groźnego.
Charakterystycznym symptomem jest także wycofywanie się z rzeczy, które sprawiały kiedyś przyjemność, porzucanie hobby, utrata kontaktów.
Nie starcza na to czasu, bo jedzenie, myśl o nim, wypełnia każdą minutę.
Do tego dochodzą spadki nastroju, stany lękowe, stres, u anorektyczek dodatkowo zaburzenia w miesiączkowaniu itd. itd.
I na koniec
Wszystko zaczyna się, jak to zwykle bywa, od odchudzania.
Ktoś chce zgubić wagę i narzuca sobie ostry reżim – żadnych słodyczy, tłuszczów, węglowodanów.
Eliminuje z jadłospisu wszystko co – jego/jej zdaniem - symbolizuje nadwagę.
Wytrzymuje w narzuconych sobie postanowieniach kilka tygodni.
Aż w końcu pęka.
I pochłania wtedy absurdalne ilości wszystkich zakazanych składników i potraw.
Po ataku budzi się poczucie winy – wtedy prowokowane są wymioty, po których przychodzi pozorne oczyszczenie itd.itd. i tak bez końca........????????
Mleczne buziaczki
znudzonaona
20 kwietnia 2013, 13:03Hej:) Tak , tak dobrze widzisz na moim pasku :) nowa waga dodała mi 2 kg . No wiesz jak się czas spędza w restauracjach , to ciężko nie przytyć ;) ale to już niedługo . Za tydzień biorę się znów za siebie i wtedy uważaj :))) będę Cię gonić , oj będę . Basen , bieżnia i może wreszcie siłownia :) już na mnie czekają . Całuski sobotnie i pozdrowienia zostawiam !!! Bądz dzielna kochana , bo nadchodzę :)))) Cmok !!
gilda1969
20 kwietnia 2013, 10:34Ojejj.. straszne rzeczy piszesz - ja tak dzięki Bogu nie mam. Liczę kalorie i myślę co zjeść, a czego nie, ale niczego sobie nie odmawiam ani smażonego, ani słodkiego, a nawet tłustego nie (właśnie zjadłam boczku). Jak mam ochotę to zjem, spali się:) Trzeba zdrowo podchodzić do diet, nie dać się zwariować, albo.. zniszczyć!
Karampuk
20 kwietnia 2013, 07:52niestety duzo osób tak własnie robi i na dodatek dziwi sie ze nie chudnie
kasperito
19 kwietnia 2013, 23:39fajnie że dołaczyłaś jogurt:) są warzywka i ćwiczenia będzie Miecia szculeć. Cukierków nie widzę:):):)
ckopiec
19 kwietnia 2013, 17:24do mnie pasuje jak ulał,właśnie zjadłam 6 cukierków czekoladowych,jestem ,zła na siebie,że nie mogłam się oprzeć pokusie pozdrawiam
baja1953
19 kwietnia 2013, 16:26To nie o mnie...:)) Pozdrawiam, Mieciu:))
deepgreen
19 kwietnia 2013, 15:23O mnie to jednak nie jest,bo dietkujac jem mniej i nie popadam w skrajnosci.Puki jem zdrowo jest ok.Problem sie zaczyna,kiedy symboliczne ilosci slodkiego juz nie sa takie symboliczne.Ja tego nie widze,a waga na mnie sie drze.A ja glucha i slepa:-)Na dietach sie nie znam,wiec nie wiem co to WO.Tylko WOOOOOda?Pozdrawiam cieplutko!
Alianna
19 kwietnia 2013, 13:45Trzeba takie refleksje wrzucać sobie w zwoje mózgowe od czasu do czasu... Buziaczki, Mieciu!
mimi69
19 kwietnia 2013, 12:37Błędne koło :(
agnes315
19 kwietnia 2013, 12:18to o mnie napisałaś....
Arnodike
19 kwietnia 2013, 11:52wo plus nabiał plus soki = Gerson ;-)
mada2307
19 kwietnia 2013, 11:45Alez dalas do myslenia! Ciagle myslenie o tym, co moge, co zakazane, uciekanie od slodyczy..... a prZeciez (teoretycznie) mozna wszystkiego po troszeczku, ja mam problem z ILOSCIA! bo pozwalam sobie na rozne takie tam zakazane rzeczy, ale nie bardzo umiem zapanowac nad dokladkami. Nigdy nie uciekalam sie do drastycznych diet i jestem z tego dumna, zwlaszcza po przeczytaniuTwegowpisu. Wiem, ze mozna schusc tak "normalnie" jedzac prawie wszystko.
mada2307
19 kwietnia 2013, 11:45Alez dalas do myslenia! Ciagle myslenie o tym, co moge, co zakazane, uciekanie od slodyczy..... a prZeciez (teoretycznie) mozna wszystkiego po troszeczku, ja mam problem z ILOSCIA! bo pozwalam sobie na rozne takie tam zakazane rzeczy, ale nie bardzo umiem zapanowac nad dokladkami. Nigdy nie uciekalam sie do drastycznych diet i jestem z tego dumna, zwlaszcza po przeczytaniuTwegowpisu. Wiem, ze mozna schusc tak "normalnie" jedzac prawie wszystko.