Przyjaciółka wyciągnęła mnie dziś na basen. Nie zastanawiając się długo skorzystałam. Co tam, że pół godziny z godziny spędziłyśmy w saunie... uczucie, kiedy weszłam do wody - bezcenne. Kiedyś trenowałam kilka długich lat. Przestałam, potem chodziłam sporadycznie, Bywały miesiące, że mobilizowałam się i chodziłam regularnie. Ale ostatni raz byłam - nie pamiętam - pewnie ponad dwa lata temu.
Dwa lata bez czegoś, co naprawdę kocham. Postanowiłam wrócić do pływania. Chociaż raz w tygodniu, chociaż pół godziny, ale będę. Złapałam wiatr w żagle!
Obwody zmalały mi przez miesiąc łącznie o 16 cm :) a moje życie jest lepsze, zdrowsze, weselsze. Pod każdym względem, nie tylko diety i wyglądu.
Z odkryć minionego tygodnia - kupiłam książkę "Warzywo". Fajne przepisy, ładna oprawa. Dla mnie, jako miłośnika roślinnej kuchni super.
I odkryłam ciekawy blog świetnej dziewczyny, która zmieniła swoje życie o 180 stopni i teraz jako mama dwójki małych dzieci realizuje się mieszkając na wyspie Gran Canaria i rozwija swoje żywieniowe pasje. Polecam. Lubię czytać takich ludzi, cieszę się, że można być szczęśliwym zapaleńcem. :)
http://www.losfruittismama.com/
Pozdrawiam!
M.
roogirl
2 lutego 2016, 19:24Aż pół godziny? Ja nie próbowałam nigdy dużej niż 10 minut :)
SpaceShipOne
2 lutego 2016, 22:01Sauna rozgrzewala sie dopiero, wiec temperatura byla bardzo znosna :) moze kolo 25 min bylysmy w sumie, bo potem jeszcze prysznic i zanurzenie sie w lodowatej wodzie, wiec pol h lacznie na caly proceder.
angelisia69
2 lutego 2016, 05:07ja nie przepadam za plywaniem,a baseny mnie jakos odrazaja.ale fajnie ze znalazlas spowrotem swoja pasje i mam nadzieje ze uda ci sie ja kontynuowac.nie slyszalam o tej ksiazce ja korzystam z neta,fajny blog ci moge polecic z przepisami: http://veganbanda.pl/
SpaceShipOne
2 lutego 2016, 07:48Dziękuję, zajrzę :) też korzystam głównie z internetu, ale czasami lubię mieć wersję książkową na półce. Dla mnie basen ze względu ma masę ludzi, która się przewija może nie należy do najbardziej komfortowych miejsc, ale staram się wybierać porę taką, żeby nie obijać się o innych i wierzyc w to, że podstawy higieny są w wodzie zachowane ;) pamietam, że basen, na ktòrym trenowałam był tak okropny, ze większość, na ktorych bywam obecnie jest naprawdę na poziomie. ;)
angelisia69
2 lutego 2016, 05:07ja nie przepadam za plywaniem,a baseny mnie jakos odrazaja.ale fajnie ze znalazlas spowrotem swoja pasje i mam nadzieje ze uda ci sie ja kontynuowac.nie slyszalam o tej ksiazce ja korzystam z neta,fajny blog ci moge polecic z przepisami: http://veganbanda.pl/
DarkaGratka
1 lutego 2016, 20:08Pływanie wspaniale rzeźbi całe ciało :D Sama uwielbiam pływać, choć wolę otwartą przestrzeń jeziora niż basen, ale gdybym miała jakiś w miarę blisko, na pewno bym tam chodziła. Gratuluję malejących obwodów i powrotu do pasji! ;)
SpaceShipOne
1 lutego 2016, 20:28Ja natomiast, może przez to, że pierwsze podrygi miałam na basenie, lepiej czuje się pływając na nim. Ogólnie uwielbiam wodę, więc każda okazja do pływania jest dobra. To prawda, pływanie świetnie rzeźbi całe ciało. :) i relaksuje i odciąża kręgosłup i rozluźnia mięśnie. A i uczy prawidłowego oddychania i podpierania przeponą :) Nic tylko pływać :) Dziękuję ;) !