Jakoś nie miałam kiedy dziś zjeść. Śniadanie, jak zwykle, solidne i z dużą ilością białka (puszysty omlet a'la frittata z cukinią, cebulką i szpinakiem dodatki jak na zdjęciu). Ale potem tylko garść orzechów i obiad na kolację (zwykłe bolońskie spagetti), bo wróciłam do domu późno. A zaplanowałam jeszcze że zjem kawałek ciasta i kanapki.
No nic. Ciasto na jutro do kawki. Właśnie. Ciasto... Niby nie jem słodyczy, ale kupiłam takie duże wiaderko borówek amerykańskich w biedrze chyba i były okropne. Jakieś takie mdłe, przejrzałe. I stwierdziłam, że muszę coś z nimi zrobić, bo szkoda wyrzucić. Coś się okazało ciastem jogurtowym na mące orkiszowej i bez cukru (z ksylitolem). Spróbowałam symbolicznie i jest super. Z reszty zrobiłam cos w rodzaju rzadkiej konfitury - przesmażyłam z odrobiną czerwonego wina i odrobiną ksylitolu i zmiksowałam. I mam zamiar zjeść jutro do kawki kawałek tego ciasta z konfiturą:).
Joga zrobiona. Kroki zrobione. Idę spać:D. Miłej nocki.
Alianna
6 lutego 2025, 08:46Ciasto wygląda smakowicie 😍
Sophia1729
6 lutego 2025, 11:08Dziękuję:). Wygląda i smakuje 🥰
kasiaa.kasiaa
6 lutego 2025, 05:50Super wygląda 🙂
Sophia1729
6 lutego 2025, 11:07Dzięki:)