Zacznę od tego, że póki co, to się nie poddałam i nadal walczę "z ostrym cieniem mgły" 😜
Przez ostatnie 3 mięchy skupiałam się głównie na pracy, więc odeszło w zapomnienie maszerowanie, spacery po lesie i wszelka aktywność. Brak dziadków (nie chcąc ich narazić na Covid) = brak opieki nad córką, a to z kolei = jedno z nas zawsze pozostaje na posterunku domowym, gdy drugie pracuje 😔
Co tu dużo gadać...Efekt jest, jaki jest, czyli na nowo 75,5kg. Powoli, małymi kroczkami ponawiam wyzwanie.
27.06 rozpoczynamy urlop (niestety Chorwacja odeszła w zapomniane), ale Mazury też będą wspaniałe. Nigdy nie byłam, więc cieszę się bardzo z wyjazdu 😆
Endomondo mi nawaliło i nie mogę wrzucać na publicznego walla aktywności. Kilometry podlicza, ale każdy trening pozostaje w mojej prywatnej historii. Postaram się nadal wrzucać moje postępy w podsumowaniu dnia.
Dziś mniej śmieciowego jedzenia, na rzecz większej podaży białka i warzyw. Postaram się zamknąć każdego dnia w ok. 1700kcal
3...2...1...START 😘
Dziś: 👣9km 🔥590 🍲1573kcal