Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
gorzej niż baba w ciąży :P


a tytuł tej notki, to wcale nie dotyczy mojej osoby, a osoby mojego męża ;P bo przedwczorajszego dnia naszedł go pomysł, że ma ochotę zrobić ciasto. chwilę stawiałam opór, ale przecież moja dieta nie może w pełni wpływać na jego rozwój kulinarny, prawda? przecież równowaga w przyrodzie musi być :)

tym sposobem podczas wczorajszych zakupów mąż zaopatrzył się w niezbędne składniki i ten Belzebub zaczął robić ciasto o godz. 21!! myślałam, że go pogryzę! :P serwować takie aromaty na cały dom i to o TAKIEJ godzinie?! powiedziałam mu, że za takie zachowanie to do piekła pójdzie, a za kilka lat będzie sam mi finansował turnusy odchudzające, o! ;P

na szczęście świadomość tego, że jestem matką karmiącą pomaga mi trzymać swoje łakomstwo w racjonalnych ryzach, co mnie bardzo cieszy :) tym sposobem skusiłam się na jeden mały kawałek ciasta na drugie śniadanie, by mieć czas na spalenie go :P a muszę przyznać, że ciasto wyszło memu mężowi obłędne :))

najważniejsze to nie dać się zwariować :))

MENU:
I posiłek: kromka razowca z pasztetem i pomidorem, paprochy z bananem i szklanką mleka 2%
II posiłek: kawałek biszkoptu z śmietaną i galaretką z owocami
III posiłek: domowy hot dog (połowa półbagietki, parówka, ogórek konserwowy + musztarda i keczup)
IV posiłek: domowy hot dog po raz drugi + jabłko
  • no.more1993

    no.more1993

    19 kwietnia 2012, 17:19

    Właśnie, najważniejsze to nie dać się zwariować. :) Najdziwniejsze jest to, że wcale nikt nie musi kopać, żeby się zawziąć, ale powiedzieć coś co zmotywuje. :D

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.