wreszcie wróciłam do domu! a to znaczy, że w końcu będę mogła jeść to co chcę, o której chcę i najważniejsze ILE chcę (a raczej potrzebuję)! a teraz zacznę swoje żale, bo potrzebuję się wygadać :(
moja teściowa, pod względem żywieniowym, jest bardzo upierdliwa, nieznośna, wręcz wyprowadza mnie z równowagi! bo ona prowadzi, według niej, zdrowy tryb życia. ogólnie w swojej codziennej diecie je dużo warzyw,stara się nie jeść pieczywa, stara się uprawiać co najmniej 2 razy w tygodniu jakieś ćwiczenia. i niby wszystko fajnie, pięknie ALE! gdy my zjawiamy się u niej:
1) kupuje 3-4 rodzaje chleba (przypominam, że wpadamy tam zazwyczaj tylko na DWA DNI, a u siebie zazwyczaj zjadamy pół bochenka chleba na 3 dni) i mówi, że to SPECJALNIE DLA NAS, BO ONA TEGO NIE JE (w efekcie je i to bardzo dużo, a później sapie, że się przejadła i jej tak ciężko na żołądku, że masakra...)
2) robi takie ilości jedzenia, że nawet będąc w piątkę (my, teściowie i babcia) nie jesteśmy w stanie tego zjeść przez dwa dni,
3) SPECJALNIE DLA NAS kupuje słodycze (gdzie my w domu w ogóle nie trzymamy słodyczy. kupujemy tylko gdy mamy ochotę, nigdy na zapas), a później wmusza w nas te słodycze, bo ONA TEGO NIE JE! no to skoro nie je to na cholerę kupuje? :\
4) i co najgorsze, z jednej strony chodzi i w nas wmusza jedzenie ("bo przecież tak mało zjedliście!") a później robi wywody jak to nasza rodzina nie potrafi opanować żądzy jedzenia :\ noż kur...! najpierw nakłada mi hałdę ziemniaków, gdy mówię, że już nie mogę, to słyszę teksty w stylu "oj, zjedz te kilka ziemniaczków", a później słyszę że nie mogę opanować żądzy jedzenia!! miałam ochotę ją dzisiaj rozszarpać po takim tekście!!
dlatego koniec tego dobrego! ostatni raz udało jej się namówić mnie do zjedzenia czegokolwiek więcej niż potrzebuje MÓJ organizm! i mam gdzieś, że jedzenie się zmarnuje! może jak zrobię tak raz, drugi, trzeci to się nauczy gotować mniej i z rozwagą :\ bo ona marnuje jedzenie na potęgę :\
dlatego dzisiaj, po obiedzie, nie mogę już przełknąć czegokolwiek, bo tak "wspaniale" zadbała o mnie mamusia mego męża. dobrze, że następne spotkanie dopiero za 3 tygodnie. może zdążę ochłonąć :)
dziękuję za cierpliwość i wysłuchanie moich żali :)
MENU:
śniadanie: dwie kromki chleba orkiszowego z pastą z makreli, jabłko
II śniadanie: dwie łyżki sałatki warzywnej z majonezem, dwie kromki chleba
obiad: ziemniaczki podsmażane na patelni z małym kawałkiem chudej wołowiny i odrobiną sosu
- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
Qassia
23 stycznia 2012, 15:44Są przerwy ale co zjem kanapke i jestem najedzona. Przecież nie bede brala obiadu do szkoły
KrolowaSniegu7
23 stycznia 2012, 15:37to taka ogólna motywacja do odchudzania
Abuja
23 stycznia 2012, 14:43nie, nie nie sto dni czytych protein :) 100 dni bo ścigam się z tą Panią poniżej ;) i jesteśmy na 100dniowym pojedynku zkilogramami :) czytych protein planuje z 10 dni bo dluzej niezdrowo :) a teściowe takie są, robią to żarcie dla naszego 'dobra' szkodząc przy tym bardziej :) grunt, że chcą dobrze te ukochane stare zgredy :P
czas.na.zmiane
23 stycznia 2012, 14:31Dziękuje :) Mam nadzieje ze jak najdluzej ta determinacja potrwa :)
smoczyca1987
23 stycznia 2012, 11:00kl4ra - w tym wypadku to akurat nie mogłam stać nad teściową, bo musiałam iść do toalety, a ona nałożyła mi jedzenia według uznania. no nic, bywa. na następny raz spektakularnie odłożę sztućce i niech sobie myśli co chce! :)
kl4ra
23 stycznia 2012, 10:29MASAKRA!!! jakbym o swojej teściowej czytała, serio!!!! :D tylko ona najbardziej wyżywa się na swoim synu, czyli moim mężu. Najpierw nakłada mu 3 wielkie gołąbki i pół talerza ziemniaków, a potem mówi, że ma sadło i że musi schudnąć :D Dobrze, że o mnie tak nie mówi, ale ja się nie daję i albo sama sobie nakładam albo stoję nad nią w kuchni i mówię STOP :P mąż mnie zawsze broni, jak mi chce nałożyć więcej, więc spoko. Może kiedyś po prostu zostaw pół obiadu i powiedz, że już nie możesz?
KrolowaSniegu7
23 stycznia 2012, 09:49ja mam szczęście, bo dostałam ten rowerek od kuzynki za darmo, gdyby nie on to też bym nie miała możliwości pojeździć na nim
smoczyca1987
23 stycznia 2012, 08:18adem - ja też mam takie odczucia... ale cóż zrobić. przecież nawracać jej nie będę, bo ona wie lepiej :(
adem
23 stycznia 2012, 00:04cudowna teściowa... popatrz na to z drugiej strony... Jak bardzo musi być nieszczęśliwa ciągle ukrywając się przed światem. Nie potrafi przyznać przed samą sobą, że wpierd*la żarcie jak dzika świnia... A skoro nie potrafi się przyznać, znaczy, że ma niską samoocenę i tylko paraduje w pancerzu odważnej, zdrowej i przebojowej kobitki... Wyobrażasz sobie przez całe życie nie być sobą?
aziutkowa
22 stycznia 2012, 20:09brak słów :)
aim25
22 stycznia 2012, 18:59no to niezła kobieta:P ale dobrze ze juz wrocisliscie do siebie i mozesz jesc ile Ci potrzeba a nie ile musisz!!!!
Andziaaaaaaaaaa
22 stycznia 2012, 18:46ja mam za to taka mame...;/
czas.na.zmiane
22 stycznia 2012, 18:32ale wredota - :) musisz jakiś sposób na nią znaleść :d
smoczyca18
22 stycznia 2012, 18:16No tak ale chyba chce dobrze,to zachowanie przypomina mi moją babcie;)
Cypryskaaa
22 stycznia 2012, 18:12hehe nie ma to jak w domu :) Pozdrawiam:)