Przecież są wakacje... znów wstałam o 10.
Pierwsze co - waga (znów
-0,2kg nawet po ciastkach!), potem gg i vitalia.pl
Wróciła Natalia i wyciągnęła mnie na odkryty basen na Sielcu.
Myślę - super! Popływam w końcu trochę, kij, że basen płatny, przecież za te 3,50 wyszaleję się, poćwiczę, super.
Śniadanie,pakowanie,po Natkę i na tramwaj. O 13 wchodzimy na Sielec, elegancko, cieplutko, wskakujemy do wody. Po godzinie - burza. Grzmi, pioruny walą, wszyscy panika, ręczniki na głowie. Przystanki zapchane... Mokniemy. I do domu, do tego cieplutkiego domu, w którym nic się nie chce... tylko komputer, jak taka pogoda (a wspomnę, że sprawdzałam na internecie -> zero opadów i +32st cały dzień...). Ale poćwiczyłam trochę (głównie nogi) :) Siostra wróciła i zauważyła, że
schudłam!! Cholera, ale się cieszę, że zauważyła, bo ja sama ostatnio tego jakoś za bardzo nie widzę...
Nakłoniłam ją do założenia konta na vitalii i od przyszłego tygodnia dietkuje razem z nami :). Potem 1,5h spacer z psiakiem w taką ulewę, brr! Ale się cieszę, że chociaż te 90 minut :) . Jadłam dziś jak opętana. Cały czas jakieś przekąski...
10.00 kefir+płatki owsiane i kawa z mlekiemok.13.30 marchewka, a właściwie pół, bo Natalia mi zeżarła ;P i duży jogurt naturalny14.30 ćwierć talerza zalewajki(babcina robota<3), ale z ziemniaczkami :() ,1krokiet z kapustą i grzybami+kubek barszczu (z saszetki)17.501krokiet, pół dużego jogurtu naturalnego, kawałek arbuza+1,5l wody tylko.+z jakieś 2 pomidory podkradane po plasterku, 3plasterki sera żółtego, nektarynka, mała babeczka(młodsza siostra zrobiła).SKOŃCZYŁ MI SIĘ KEFIR :(
O, a teraz mnie brzuch boli oO