Wczoraj byłem na Komunii - no cóż jedzenie było pyszne :)
Waga którą utrzymałem przez grillowy weekend majowy padła w jeden dzień imprezy komunijnej. Mam nadzieję, że w ciągu tygodnia uda mi się wrócić poniżej 90 kg.
Impreza się udała - przy suto zastawionym stole dyskutowaliśmy również o ćwiczeniach i zdrowym żywieniu :D. Efektem jest to, że żona postanowiła się oddać w moje ręce jako trenera :) Fajnie bo myślę, że mogę jej pomóc z zrzuceniu wagi i poprawie samopoczucia. Jak do tej pory była odporna na moje propozycje, ale kuzynka ją chyba skutecznie namówiła. Zobaczymy jak to się uda bo najtrudniej jest trenować bliskich.
Ten tydzień będzie pod znakiem powrotu do wagi sprzed imprezy komunijnej :)
fitball
14 maja 2018, 17:08powodzenia w trenowaniu żony, mój mąż niby je wszystko to co ja, z wyjątkiem pobytu w pracy, często coś dostaje, ale często coś kombinuje we własnym zakresie i waga stoi ;? a ja na razie zrezygnowałam z chleba, jem, ale znacznie mniej, zamiast chleba chrupak, albo w ogóle owsianka, ziemniaków prawie wcale z wyjątkiem tych w zupie, a na całą zupę na trzy dni daję dwa ziemniaki. i to jest zupa dla naszej trójki, więc mało. No i u babci ratuję kotlety przed panierką. takie zmiany wprowadziłam. I to spowodowało, że waga ruszyła. No i walczę od tysiąca lat ze słodyczami, ale teraz udaje mi się znacznie ograniczyć.... Tak sobie myślę, że będę sobie pozwalała na ciasto domowe i lody czasem.... Póki się da żyć bez czekolady to będę walczyć.... Oby jeszcze trochę zleciało. Przed ciążą moja waga była między 64 a 66 , to nie było zbyt mało, a nawet za dużo, ale czułam się super w porównaniu do tych 72 prawie, które były
Sheng2
15 maja 2018, 07:35My powolutku wprowadzamy zmiany w żywieniu i też jemy mniej więcej to samo tyle, że żona trochę bardziej nieregularnie. Wczoraj zrobiliśmy pierwszy trening interwałowy. Dziś dla relaksu w planie jest Joga :) Słodycze jemy bardzo okazjonalnie. W sumie to w ogóle nie kupujemy może od czasu do czasu jakieś lody lub kawałeczek ciasta ale na co dzień to słodyczy u nas nie uświadczysz :)
fitball
15 maja 2018, 11:54oooo fajnie, a mnie nie raz skusiły słodycze w sklepie.... ehh, teraz już lepiej
Sheng2
15 maja 2018, 13:33Żonę też często kuszą, ale zwykle chodzimy razem a ja jestem bezlitosny i nieubłagany ;)
Domdom89
14 maja 2018, 16:01Wazne, ze impreza sie udala ;D
Sheng2
15 maja 2018, 07:28Bardzo się udała :)