Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
Jestem i nie ma, że boli... :)


Nie ma, że się poddałam. Troszkę cięższy okres, problemy prywatne przeplatają się z zawodowymi, ale idziemy do przodu. Odpuściłam jeden trening, ale za to byłam na dłuuugim spacerze. Dziś padam z nóg, bo nieprzespana noc za mną, ale zamierzam twardo iść na trening. Będę dzielna. 

Pomiarów nowych nie robiłam, bo się boję... Boję się zobaczyć więcej niż miałam. Jestem kiepska w te klocki, chyba mi się nie uda. Co nie zmienia faktu, że same treningi dają mi pozytywnego kopa. I nawet jeśli nie uda mi się ruszyć tej wskazówki wagi, to dla tej energii - warto było! 

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.