Witam was wszystkich w ten dobrze zapowiadający się poranek.
Na wstępie chciałam napisać coś o sobie. Mam na imię Kasia. Od 5 lat moja waga raz rośnie raz maleje. Najmniej w moim dorosłym życiu ważyłam 42 kg (2010 rok)- do tej wagi nie chce już nigdy więcej wracać, zdecydowanie było to za mało. Najwięcej 58 kg- okres dojrzewania (czasy gimnazjum)- tej wagi także nie chce już zobaczyć, byłam spuchnięta, duża i niezgrabna. Obecnie ważę 50,1 kg (pomiar zrobiłam dzisiaj rano). Moim marzeniem jest zobaczyć w dniu 25-tych urodzin tj 20 maja bieżącego roku na wadze 48 kg. Nie wiem czy jest to osiągalne ale mam na to 20 dni- 1 kg na 10 dni to nie tak dużo. Chociaż z doświadczenia wiem że ostatnie kg gubi się najciężej.
Z aktywnością fizyczną tak jak z wagą różnie u mnie bywało. Gdy ważyłam 42 kg, potrafiłam dziennie przejść szybkim marszem 10 km, później w domu włączyć głośno muzykę i biegać w kółko po pokoju nawet przez godzinę (oczywiście nie dostarczałam sobie w tym czasie wielu kalorii). W 2013 roku podeszłam do sprawy racjonalniej: ćwiczyłam z Mel B, Tiffany, kręciłam hula hop, podjęłam się wyzwań: przysiady, deska itp., ćwiczyłam aerobik, zumbę, kupiłam Orbitrek....ćwiczyłam codziennie, jedynie w niedzielę pozwalałam sobie na reset. Moje treningi trwały godzinę dziennie i były urozmaicone (ważyłam wtedy 47 kg- tyle chce znowu ważyć), żywiłam się zdrowo i racjonalnie. Obecnie staram się wrócić na dobre tory ale nie jest łatwo. Na razie wychodzę z psem na codzienne spacery, co drugi dzień biegam, rozpoczęłam wyzwanie z przysiadami, na razie tylko wyciagłam hula hop ale zacznę znowu na nim "hulać". Droga do pięknej sylwetki i ciężka, długa i wyboista, bardzo łatwo o przekroczenie pewnej granicy i doprowadzenie się do niedowagi lub nadwagi, ja chce w końcu znaleźć złoty środek.....raz już osiągnęłam tą harmonię i chce znowu tam być. Trzymajcie za mnie kciuki, ja będę trzymać za was.
Powodzenia:)