Ostatnio dodane zdjęcia

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

"Jeśli jest coś, co chcesz zrobić, nie ma żadnego powodu, dla którego to miałoby Ci się nie udać.? Amy Dodson Uczę się cierpliwości i wytrwałości ;) Otwarta, przyjazna, uparta kochająca góry! ;)

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 12737
Komentarzy: 447
Założony: 19 grudnia 2012
Ostatni wpis: 20 maja 2014

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
sasetkaa1

kobieta, 35 lat, Szczecin

173 cm, 66.20 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

20 maja 2014 , Komentarze (2)

Witajcie po ponad półrocznej przerwie!

Dzisiaj sobie przypomniałam o portalu V... dawno mnie tu nie było... ale może coś nadrobię ;) Wiele się u mnie zmieniło. Jak widać po paseczku wagi oraz samym tytule... regres pełną parą :D Tracę kg!!

Zatem zacznę od początku... w październiku zaczęłam 70dniowe wyzwanie. Rezultaty zadowalające. Niestety nie ważyłam się wtedy i nie mierzyłam, lecz widziałam postępy, sylwetka się zmieniała. Ale zapał ustał wraz z Bożym Narodzeniem. Od tamtej pory ponownie złe nawyki i więcej ciałka... Aż do marca! Powiedziałam sobie STOP, wystarczy opitalania się. Moja waga w marcu ponownie wskazała 71,4kg! (szloch) 


Ale... no właśnie teraz najpiękniejsze co mogło się stać. Miałam 5.03 urodzinki. Z racji, że to ćwierć wieku już stuknęło, zrobiłam większą imprezę. Jako prezent zażyczyłam sobie rowerek stacjonarny. I tak też się stało-dostałam go 8) i to wcale nie byle jaki, cacko prawie za 5stówek (cwaniak) Zmobilizowałam się! Oczywiście duży udział w tym ma mój K- jak wspomniałam w ostatnim poście - miałam "motylki", które przerodziły się w ogromne motyle i do tej pory latają (na marginesie, jestem z Nim, i to bardzo szczęśliwa). Z racji tego, że sam ćwiczy regularnie, dba o odpowiednie posiłki i ich regularność... no i lata praktyki mówią same za siebie (13 lat trenuje), pomógł mi zacząć moją walkę, nakreślił mniej więcej co jeść i jak jeść, oraz ci, kiedy i jak ćwiczyć ;)


Od tamtej pory regularnie ćwiczę 4-5 razy w tygodniu. Mój trening wynosi średnio 2h. Zawsze pierwsza część to trening siłowy, a druga to cardio -45-50min. Tak wiem, wyda Wam się pewnie teraz dziwne to co napisałam, ale mogę z ręką na serduchu powiedzieć, że ciężary to nie tylko zabawki dla mężczyzn. I wcale kobieta nie robi się od nich hmmm... muskularna? Bo nie wiem jak to określić... Ja uważam, ze są same plusy tego. Rzeźbią się mięśnie, zarysowuje się piękna sylwetka. Takiej nie zrobi się poprzez same cardio, czy jakieś dywanówki typu Chodakowska - choć nic do niej nie mam ;)czy Mel B...

Zmieniłam nawyki żywieniowe. Nauczyłam się w końcu regularności. Jem co 3-4h. Stawiam na jakość i zapotrzebowanie. Moje posiłki to zawsze białka, węglowodany i tłuszcze. Śniadanie jest oczywiście najbardziej sytym posiłkiem w ciągu całego dnia. Oprócz tego nauczyłam się, że posiłek zarówno przed treningiem jak i po ma ogromne znaczenie!

Hmm, co więcej, widzę postępy, mega postępy! W przeciągu 2 miesięcy zrzuciłam 5,5kg. Spodnie za duże... ogółem ubranka są luźniejsze.  a do tego rzeźba... rączki, plecki, nóżki, talia, pupa... wszystko robi się piękne, a co najważniejsze każdy to zauważa, kto mnie nie widział przez dłuższy okres :) to takie miłe i jednocześnie motywujące do dalszej pracy nad sobą :)

Wiele się nauczyłam, mam całkiem inne podejście. Wiem teraz chyba w końcu co to silna wola, samodyscyplina i cierpliwość, której tak bardzo mi brakowało... Myślę, że zmieniłam się wewnętrznie...

Na koniec pochwalę się Wam troszkę :p Mój brzusio i obecna sylwetka. 

To w spodniach jest najświeższe, z przed 1,5tyg jakoś ;)

A teraz dla porównania poniżej ja jako pyzuniaaaaaa :PPz wagą powyżej 70kg...

Masakra... ble... mój kuperek ochydny! :(Nic innego mi do głowy nie przychodzi jak teraz na te foty patrzę... PYZA :D

Na koniec kilka fotek amciu jakie udało mi się zrobić przez ten okres czasu, nie za wiele jak na pół roku z hakiem :p

















To chyba tyle :) Pozdrawiam Was ;)


5 listopada 2013 , Komentarze (3)

Witajcie
Co tam u Was? U mnie leci bardzo odlotowo, wszystko mi się zaczyna układać. Dalej ciągnę ćwiczona, które zaczęłam, dzisiaj mam już 26 dzień z 70 :) (z wyzwania o którym wspominałam wcześniej) widzę już efekty 
pupcia mi się podniosła, nabrała fajnych kształtów, brzuszek mi się zaczyna pięknie rzeźbić, biodra tracą na objętości ^^ ale to jeszcze nie to co chcę, zatem dalej walczę.


Dodatkowo mam kolejną motywację-dostałam tzw. "motylków w brzuszku" chyba wiecie o co chodzi...  jej już tak dawno ich nie czułam... bardzo mnie w tym wspiera, sam od 13 lat uprawia czynnie sport


Hmm co więcej, zwiększyłam ilość pitej wody... staram się tak ok 3l wypijać. Bardzo dużo to daje, poważnie Wam mówię...

Jesli chodzi o jedzonko to standardowo, nie mam konkretnej diety, ale unikam słodyczy, choc wpadają czasami, nie można całkowicie zrezygnować. Staram się tylko o regularność


W sumie to tyle chyba... a na koniec coś, co ostatnio figuruje na mojej tapecie w telefoniku



Trzymajcie się


21 października 2013 , Komentarze (2)

Hey :) tak jak w tytule uśmiecham się od ucha do ucha :)))))
Słyszę coraz częściej od znajomych "Ola, schudłaś czy mi się wydaje??" Nawet nie macie pojęcia jakie to budujące. W końcu ktoś docenia i zauważa moje trudy :))
ŁAAAAAAAAAA, jaram się!!! Ruszam do przodu pełną parą!!!

Ale nie osiadam na laurach. Dalej ćwiczę (lecę z wcześniej wspomnianym w poprzednim wpisie 70 dniowym wyzwaniem). Powiem Wam, że ćwiczenia na serio są miłe i jak się człowiek wdrąży to leci jak "po maśle". Najgorsze jest to, że nie wiem ile ważę, bo od początku lipca nie stawałam na wagę... :/ Musze zakupić nową, tamą umarła "śmiercią naturalną" :D Ale może to i dobrze, bo nie mam obsesji na punkcie kilogramów?? "Ciągłego" się ważenia?

Poniżej posiłki z dzisiaj (tak szczerze, to coraz częściej zapominam zrobić fotkę... chyba wyszłam z wprawy i... nie chce mi się ).


śniadanie: jajecznica z szynką, pomidorem, kawałki zółtego sera, serek wiejski i herbatka.


obiad: frytki, kotlet w panierce z piersi z kurczaka i surówka z pomidorów w jogurcie naturalnym


kolacja: bułki z serem zółtym, masłem, łopatką z przyprawami i ketchupem oraz herbatka z cytrynką


Z jakiś grzeszków, bo nie jestem święta...to... weekend nie należał do najlepszych, bo wszyscy mnie karmili ciachami-zachciało się znajomym pichcić... -.-
  choć znowu nie spróbować też byłoby złe... ale te kremy, polewy - masa kalorii. Choć jak to ciągle powtarzam, wszystko dla ludzi, nie można sobie wiecznie odmawiać, ale po prostu trzeba znać umiar. Mam nadzieję tylko, że nie odbije się to na mojej sylwetce, która zaczyna powoli powracać do ładu :) W KOŃCU!! :))

A tak z innej beczki to pochwalę się Wam czymś...
Wczoraj przygarnęłam od znajomego kwiatka... stwierdziłam, że uratuję mu życie :D hihihi no i tak jak widać na poniższym zdjęciu, z rozjechanego, biednego pożółkłego "kopciucha" zrobiłam piękną "księżniczkę"  heheh... zakupiłam doniczkę, kupiłam podpórki i VOILA :) od razu lepiej się prezentuje. Mam nadzieję też, że nie zginie u mnie. Znalazłam mu miejsce pod oknem, przy moim stoliczku. Myślę, że to miejsce będzie mu odpowiadać. Oby rósł zdrowo. Okaże się czy mam rękę do kwiatków.



Obecnie zmykam zaraz spaćku, musiałam się przygotować na nowy tydzień zajęć, po ponad tygodniowym zwolnieniu - powracam niestety do rzeczywistości :( Ale, że dawno nie pisałam to jakąś notkę o sobie na szybkiego wpisuję :P 3majta się

16 października 2013 , Komentarze (4)

Witajcie
Dzisiejszy dzień jak co dzień. Żadnych rewelacji.
Z racji tego, że jestem chora i mam l4 mam więcej czasu na byczenie się. Btw. i tak ciągle braknie mi go na wiele rzeczy. Ale zrobiłam sobie dzisiaj dawno wyczekiwane domowe SPA na moje włoski.
A no właśnie, bo co u mnie nowego... od pewnego czasu stosuję olejek rycynowy na brwi i rzęsy-efektu jeszcze nie ma, ale mam nadzieję, że niebawem się pojawi. Poza tym dzisiaj zrobiłam sobie z niego maseczkę na włosy. Mam nadzieję, że odżyją :)
Bo po tych wakacjach są bardzo wysuszone :((



Poza tym ćwiczonka odhaczone. No właśnie kolejna nowość. Podjęłam się 70dniowego wyzwania z Mel B. Nie wiem czy słyszałyście o tym???? Dzisiaj jest 7 dzień tegoż oto wyzwania :) póki co daję radę, fajnie skomponowane jest wszystko, no i w kupie siła, prawda? Jeśli macie ochotę zobaczyć co to i być może chcecie się dołączyć to podaję Wam linka do tej stronki :)
 https://vitalia.pl/70-dni-z-mel-b-powitaj-nowy-rok-z-nowym-cialem-plan-treningowy-faza/#more-1281

Hmm co więcej???? Jedzonko jak zwykle ostatnio, nie żałuje sobie niczego, a z racji mojej anginy ostatnio było ograniczone do papek. Dzisiaj zjadłam po raz pierwszy od piątku coś "normalnego" coś co trzeba było gryźć i nawet w miarę mi to poszło :) pierożki ze szpinakiem i do tego jajo sadzone :) a na kolację rosołek, ale już od dzisiaj z makaronem :) w sumie to chyba tyle.





Pozdrawiam Was :*

P.S. Zrobiłam nieco czystki tu na V. Głównie w znajomych, z ponad 80 zostało tak jak widać :) mam nadzieję, że Was nie zawiodę :)

16 października 2013 , Komentarze (3)

Hey
Witajcie po ponad półrocznej przerwie, w końcu się wybudziłam... wiem wiem, długo, ale potrzebowałam czasu na ułożenie sobie "wszystkiego". Musiałam odnaleźć siebie na nowo, by móc zacząć funkcjonować, a nie było najlepiej. Ale mniejsza o to.

Chcę od nowa walczyć o to co zaczęłam na początku roku z Wami tutaj. To wielkie wsparcie. Dziękuję również osobom, które do mnie co jakiś czas skrobnęły słówko, miłe to i budujące., jeszcze raz dzięki.

Zatem wielki COME BACK czas start

Powiem Wam też cosik... powróciłam sobie po 6 latach do mojego zamiłowania, które daje mi ukojenie... rysowanie... a poniżej właśnie moje dzieło - ja na szczycie Świnicy z widokiem na Dolinę Pięciu Stawów Polskich z września tego roku (wiem, chwalipięta ze mnie, ale myślę, że tym akurat można się pochwalić)





21 kwietnia 2013 , Komentarze (16)

Hejhoł
Dzisiaj tak na szybko, wszystko nadal w jak najlepszym kierunku Ćwiczonka, siłownia- jest. Regularne pory jedzonka- są. Zdrowe jedzonko, zero fastfoodów-jest Poranne wstawanie- jest, ba nawet już sama się budzę między 8 a 9 rano Cóż więcej... hmmm Wielki zapitol w pracy skłonił mnie dzisiaj do zrobienia czegoś dla siebie-wieczoru tylko i wyłącznie dla mojego ciałka, zatem były balsamy, maseczki, kremy, peelingi, maniciury i pediciury... i do tego pełnego relaksu walnęłam sobie desperadosika... ahhhh. Czuję się teraz taka.... FAJNA



Trzymajcie się moje Drogie, niestety mam u Was zaległości - od dwóch dni, nie mam czasu na czytanie, ale w wolnej chwili nadrobię na pewno jak zawsze zresztą. Tymczasem wiosennie pozdrawiam... zrelaksowana


16 kwietnia 2013 , Komentarze (14)

Heja
Wiosna pełną parą, a ja korzystam z jej uroków. Wszystko pięknie do przodu, nawet waga spada, cm ubywają Jestem zadowolona. Nie będę się rozpisywać co u mnie, bo to mało ważne, grunt, że się układa pozytywnie
Zostałam nawet zaskoczona romantyczną kolacją, hahahhahahha, śmieję się, ale miłe to było, bardzo



....no i hmm...
Słoneczko za oknem napawa mnie każdego dnia nowym powerem. Do tego kwiatuszki w ogródeczku kwitną, piękny dywanik się robi



Nadal chodzę wcześniej spać i wstaję wczesnym rankiem, dzięki czemu zyskuje więcej dnia! O! I jestem z tego powodu bardzo dumna.

Na siłownię biegam codziennie poza sobotą i niedzielą-robię wtedy regenerację Poza tym nadal walczę z wyzwaniem 30dniowym przysiadów! Efektów jeszcze nie widzę-być może dlatego, że się nie przyglądałam uważniej? Hmmm
No ale w końcu na wadze stuknęło mi 68kg Spodnie luźniejsze, robię się w końcu fajna-oby były jeszcze lepiej i upragniony cel!!!

Nie będę wypisywać co jem, ale jak zwykle na koniec kilka zdjęć mojego menu Robię gdy tylko pamiętam, bo przyznam szczerze, że coraz częściej zapominam o tym, by pstrykać fotkę. Ale być może niebawem pobawię się nowym aparacikiem-lustrzanką K o ile mi pozwoli, bo póki co to sam nie może się nim nacieszyć

No i obiecane fotomenu:

owsianka z miodem


tosty z musem jabłkowym domowej roboty +kawa


brokuł, ryba (na parze), frytki z selera+sok kiwi, pomarańcz, jabłko


koktajl bananowo-pomarańczowo-jabłkowy z kiwi


amciu w pracy- ryż z sosem góralskim z wołowiną +surówka wiosenna +woda


tosty ze szpinakiem, avokado i serkiem pleśniowym +kawa


koktajl bananowy +jabłko


szaszłyki z kurczakiem, ananasem, cebulką +surówka z mix sałat, pomidora, jogurt naturalny


sok pomarańczowo-kiwi


warzywa i ryba (na parze) +banan +woda


Pozdrawiam Was, no i dalej jedziemy z koksem!

9 kwietnia 2013 , Komentarze (15)


Witajcie
W końcu odżyłam! Mogę ruszać buzią! Ból ósemki ustąpił PFU PFU, czasami coś tam jeszcze populsuje, ale normalnie sypiam, nie łykam ketonalu i gryzję, JEM!
Co więcej... wiosna!
Zarówno wewnętrznie jak i zewnętrznie mnie dotknęła

Od wczoraj mam takiego powera do działania. Siłownia zaliczona, dodatkowo rozpoczęłam wyzwanie z przysiadami - dzisiaj 3 dzień poszedł, zobaczymy jaki będzie efekt Słoneczko tak mnie zawsze pozytywnie nastraja... zaczęłam wdrążać swoje postanowienie z wcześniejszym wstawaniem, dzisiaj już o 8 poderwałam dupkę  z łóżka i to bez żadnego ALE, a jestem wielkim śpiochem Mam nadzieję, że utrzymam się w tym "skowronkowaniu"
Z racji bólu ósemki musiałam wywalić większość żarełka przywiezionego od mamusi niestety nie miał kto tego jeść. Dobrze, że za wiele nie nabrałam, ale zawsze coś było. Mówi się trudno. Może tak miało być...

Przechodząc do sedna... Jak przyjemnie JEŚĆ Patrząc na to, że od ubiegłego wtorku do soboty wieczora żyłam jedynie o ciepłych herbatach, koktajlach, jogurcikach, zupkach i papkach... Dobrze jest GRYŹĆ i ruszać buzią, jeść coś normalnego! Doceniam każdy kęs.
Jedzenie od wczoraj smakuje mi wyjątkowo. Delektuję się wszystkim. Dopieszczam moje podniebienie! Zdrowo oczywiście Nawet wczoraj będąc jeszcze w pracy zrobiłam sałatkę z surimi na kolację, a po powrocie do domku i spałaszowaniu jej przygotowałąm sobie frytki z selera na dzisiaj

Ahhh... tralalalalalla, chce mi się skakać, tańczyć, śpiewać (co w sumie robię od wczorajszego rana-rozbudzam się nucąc sobie przy znanych kawałkach) Dzisiaj po siłowni dopieściłam troszkę również moje rączki-tak wiosennie, kolorowo, new lakiery No i znalazłam długo poszukiwaną kurteczkę!!!!!!!!! Teraz wiosna może w pełni wkraczać! Czekałam na nią z takim utęsknieniem, że teraz już jej nie wypuszczę!

Standardowo
 na koniec kilka fotek amciu,
od soboty wieczorka do dzisaj


wieczór sobotni:
 żurek z białą kiełbaską i jajeczkiem
(po pracy w końcu odważyłam się coś wszamać z racji, że przebrnęłam przez ból)


świętowałam ustąpienie bólu z kumpelą jednym drineczkiem


niedzielne śniadanko:
3 razowe kromeczki z pieczenią (od mamusi) i ćwikłą z chrzanem +herbatka owocowa (dzika róża z malinką -zakochałam się w jej smaku)


obiad w pracy (standardowo z pobliskiego baru):
grochówka (pychotka)!!!!


drugie danie obiadku:
ziemniaki, kotlet pożarski, surówka z marcheweczki oraz venecka


kolacja (przygotowałam z przepisu jeszcze będąc w pracy) :
sałatka z selera naciowego i surimi
POLECAM!


No i dzisiaj mega zdrowo! I pysznie!


śniadanie:
koktajl bananowy z cynamonem i otrębami żytnimi


obiad:
frytki z selera, jajka sadzone i ogórek korniszony +koktajl bananowy


kolacja:
naleśniki z musem jabłkowym (domowej roboty) +herbata owocowa

Trzymajcie się i dziękuję, że jesteście, że mnie wspieracie
za wszystkie miłe słowa! Dzięki bardzo jeszcze raz!

5 kwietnia 2013 , Komentarze (10)

Hey, tak jak powyżej - nie żyję...
ogromny ból... mianowicie rośnie mi pieprzona ósemka!! Dwie wyrosły bezboleśnie, trzecia (obecna) od wtorku nie daje mi żyć :( wczoraj była już poprawa, nawet dzisiaj całą noc przespałam, ale znowu zaczynam czuć pulsowanie! Dlaczego to tak boli?!!! Wiem wiem, powinnam iść do stomatologa, ale jakoś nie mam czasu, praca, wyjazdy w teren na pomiary (np. wczoraj Międzyzdroje - wypizgało mnie totalnie)... ale mus to mus, teraz własnie zbieram się do pracy... może to tylko wymówki... albo jak to mama podsumowała "widocznie za mało Cię boli skoro nie wybierasz się do lekarza" boje się powikłań jakie mogą nastąpić. No ale głupota to Olki robota... woli cierpieć...



Świeta świętami, coś podjadłam, jakoś fason utrzymałam, tyle wszystkiego zostały, że wyjątkowo w końcu przywiozłam wiele amciu ze sobą... a teraz się na nie tylko gapię bo nic nie mogę gryźć... od wtorku jem same papki, koktajle, zupki, jogurciki, puree, kaszki manny.... porażka totalna

Pozdrawiam Was serdecznie!

30 marca 2013 , Komentarze (6)


"Mazurek gotowy, jajka faszerowane zrobione, sernik w piekarniku, zapas dietetycznego majonezu zrobiony, rolada z łososiem się chłodzi, żurek gotowy, sałatki zrobione. Teraz można odpoczywać :)
Życzę Wam wszystkim, żebyście święta spędzili w miłej, rodzinnej atmosferze, w świetnych nastrojach i jedli same pyszności - oczywiście w rozsądnych ilościach :)
"


Powyższy cytat zaczerpnięty jest z bloga kulinarnego,
ale tego Wam właśnie moje drogie koleżanki życzę




dodatkowo cosik od siebie:

Na miłość chęci tyle, byście miały wszystko w tyle
(m.in miłość tu, to mam na myśli także do samych siebie-akceptujmy się)


*   *   *

A poza świąteczną aurą... dzień jak co dzień, ale jednak nieco inny,
ciągle siedziałam w kuchni i cosik pichciłam.
Jedyne oderwanie się od "garów" to wypadzik z koszyczkiem do kościółka... Zresztą jak co roku -  koszyczek to moja fucha. Przygotować, poświęcić i wrócić ale nie będę ukrywać, że lubię to
Co więcej...hmm... dzisiaj delikatnie mówiąc "poszczę", nic konkretnego nie jadłam, poza próbowaniem wszystkiego co się w kuchni dzieje, no i walnęłam sobie z mamą piwko, tak by lepiej nam się pracowało Nie zanudzam już... lecę zrobić coś dla siebie - łazienka, olejki, kąpiel... mrrr w końcu należy mi się 




Wesołych i (niestety śnieżnych) jeszcze raz Wam życzę!

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.