Po reprymendzie mojej pani doktor endokrynolog wyzwanie będzie raczej przedłużone do czerwca. Może nie tak restrykcyjnie, ale przedłużone, bo cukier za wysoki, a kontrolne wyniki mam zrobić przed wizytą w czerwcu.
Ogłaszam sezon marszowy za otwarty.
Zaliczyłam dziś pierwszą marszrutę od jesieni ubiegłego roku. Oj, kondycja wybitnie pozimowa. Dla lepszej kontroli zanabyłam drogą kupna - krokomierz i nie zawaham się go użyć przy najbliższym wypadzie.
Muszę opracować trasy marszowe i poszukać ćwiczeń na rozciąganie, aby tak jak dziś nie odczuwać miejsca, gdzie plecy kończą swą szlachetną nazwę.
Waga na dziś - bez zmian 90kg.
No, cóż zobaczymy co zobaczę na wyświetlaczu 16 marca, czyli za 3 tygodnie.
Wniosek: należy przeanalizować "michę" i częstotliwość posiłków.
bozek10
23 lutego 2014, 22:20Gratulacje z powodu Twojego WIOSENNEGO PORUSZENIA. Daj znać jak się krokomierz sprawdzi, ja nic takiego nie mam a jestem ciekawa czy daje fan.
keisho
23 lutego 2014, 20:46Wytrwałości życzę, a napewno się uda :) Startujemy z tej samej wagi przy podobnym wzroście. Damy radę!
czasik
23 lutego 2014, 20:06Rozbawił mnie tytuł Twoich wpisów, audycję pamiętam, jak najbardziej, była świetna. Może ja też w końcu ruszę 4 litery, bo inaczej dieta na nic. Życzę wytrwałości. Pozdrawiam.
monia092084
23 lutego 2014, 19:59Trzymam kciuki by jak najmniej;-) i wierzę że się uda:-) powodzenia
WielkaPanda
23 lutego 2014, 19:51E, tam "niemłodej"...nie pisz tak bo ja mam podobny wiek ale się kompletnie z nim nie identyfikuję. Moja kondycja też jest nie najlepsza ale zatoki doskwierają i nie dam rady długo ćwiczyć. A też lubię szybki marsz. Jutro zaczynam od godziny +stepper. P.S. A co się ma wydarzyć 13-go marca???
Mata_Hari
23 lutego 2014, 19:50Powodzenia :))