- wyzwanie odsłodyczowe z 63 dni już minęło 6, a każdy dzień na 100%,
- żywieniowo nadal nieuporządkowanie, brak stałych godzin i przemyślanych posiłków. Gubi mnie słabość do pieczywa. No, cóż jestem chlebową dziewczyną. Wolę kanapki od gotowanego obiadu, co moja teściowa komentuje, że tak nie można, bo gotowany obiad to podstawa.
Obawiam się wyników jutrzejszych pomiarów, jakie mamy ustalone w Grupie.
Muszę odszukać centymetr krawiecki i odkurzyć wagę, aby jutro rano je wykonać i podać do publicznej wiadomości.
Po wizytach u lekarza "dowcipnego" i mojej wieloletniej doktor endokrynolog jest średnio. Zmiana leków, dawek i dopilnowywanie godzin ich brania. Kontrola w czerwcu, no chyba że coś się wydarzy.
Nie chcę, żeby się coś wydarzyło, ma się poprawić i być dobrze. Ot, co
Przed chwilą o mały włos przed chwilą nie zeszłą na zawał. Nasi panczeniści wygrali bieg z kanadyjczykami. Mamy brązowy medal, a początek biegu na to nie wskazywał. Chłopaki odrobili niemal 3 sekundy i odstawili kanadyjczyków o 2,33. Panowie, wielki szacunek. Czapki z głów.
bozek10
22 lutego 2014, 20:03Ja też byłam w szoku, szczególnie że na półmetku byli z tyłu ... Wtedy nie wierzyłam że im się uda
monia092084
22 lutego 2014, 18:38trzymam kciuki za Twoje pomiary:-)