Zmieniło się u mnie coś na plus! :)
Otóż zawsze zostawiałam ćwiczenia na ostatnią chwilę,
ćwiczyłam przed snem zawsze.
A często bywało tak, że pora ćwiczeń przychodziła w momencie gdy nie miałam siły ręką ruszyć, a oczy zamykały się w niekontrolowany sposób.
Ćwiczyć trzeba, gdy jest się wypoczętym a nie gdy ciało nie marzy o niczym innym jak o dobrym ułożeniu do snu...
Więc ja wczoraj z okazji planowanego wieczoru z D. postanowiłam poćwiczyć wcześniej.
Tak, zrobiłam to!
Zrobiła to ta Marta, która ostatnimi czasy może dniami i nocami umierać z nudów ale poćwiczyć nie poćwiczy.
Zawsze było tak, że czekała z ćwiczeniami do wieczora, a jak nie znalazła na nie czasu to niestety nie ćwiczyła.
A co stało się wczoraj? Po prostu poćwiczyła wcześniej gdyż wiedziała, że później tego nie zrobi.
Postanowiłam wcisnąć ćwiczenia w grafik mimo tego, że ostatnio z ćwiczeniami jestem na bakier i zabranie się za nie świadczy o ostatecznej ostatecznośći nudy.
A tu takie zaskoczenie.
Czyżbym wracała na właściwe tory? :)
Mam nadzieję!
Poćwiczyłam dwa dni pod rząd i czuję się lepiej.
Czuję się lżejsza, zgrabniejsza.
Nawet od razu inaczej patrzę na brzuch gdy wiem, że z nim walczę niż gdy nic nie robię i tylko patrzę jak go hoduję.
Wczorajszy wieczór jak już wspomniałam był zaplanowany z moim D.
Ahh, romantico kolacja w KFC ♥
Jak ja to uwielbiam!
Ale był też spacer między innymi różnymi atrakcjami... :)
Dziś już humor niestety popsuty na całego.
Szczerze mówiąc biorę silne hormony,
głupieję przy tym i na prawdę podziwiam to, że ten chłopak ze mną wytrzymuje.
Ile razy moje humorki i dziwne jazdy doprowadziły nas do kryzysu to szok!
Ale może jeszcze tylko z 4 miesiące na tych tabletkach i może mi je lekarz w końcu odstawi.
Wczoraj wyłapałam swoim podejściem do ćwiczeń jednego plusa, dziś już drugiego.
Otóż spędziłam dziś 8 godzin w pracy (fizycznej pracy).
Są to moje początki w tej pracy, wspomniałam kilka dni temu, że dostałam pracę.
Jeszcze nie wpadałam w wir pracy, nie przestawiłam się na taki tryb życia więc wracam wykończona, ledwo stoję na nogach,
ale mimo wszystko coś z ćwiczeń dziś uskrobałam.
Suplementy - dziś zapomniałam o nich i nie wezmę teraz, bo już jest na to za późno.
Muszę je brać w trakcie posiłku.
Słodycze - SUKCES, MÓJ WŁASNY OSOBISTY SUKCES - drugi dzień bez słodyczy. jak na mnie to o półtorej dnia za dużo! :)
138 dzień akcji BRZUCH (23.05):
- 800 skoków na skakance
- 100 'cudek na tyłek'
- 150 brzuszków
- 1 minuta deski
wiem, że jeszcze mało ćwiczę.
ale walczę ze sobą!
lecter1
26 maja 2013, 23:15co to są te "Cudka" na pupę? Tak, tak cwiczyc należy jak się jest wypoczetym!:)
no.more1993
26 maja 2013, 09:24Współczuję brania tych hormonów, mam nadzieję, że za 4 miesiące je pożegnasz :) Dobrze, że powróciłaś na dobre tory! :D
ulotna2013
25 maja 2013, 20:57Też tak mam :( Ćwiczenia odkładam ,chociaż nie wiem dlaczego, bo naprawdę je lubię ,a później już się nie chce i dzień zmarnowany. Wczoraj tak miałam :( Ale dzisiaj już walczę. Życzę Ci powodzenia. A co do hormonów ,to ciężka sprawa i ciężka robota przez nie ,ale wierzę w Ciebie dasz radę.
mrs19bubble94
25 maja 2013, 20:09Powodzenia!
nelly.
25 maja 2013, 16:08Jak czytam o tym odkładaniu ćwiczeń i ćwiczeniu przed snem, czuje się jakbym czytała o sobie :D
zalamana.aaaaa
25 maja 2013, 14:30Będę trzymała kciuki... Już tak blisko jesteś sukcesu , nie poddawaj się ! :*
gula111
25 maja 2013, 13:39na tym pierwszym zdjeciu to twoj brzuszek??:D
ewelka16
25 maja 2013, 10:18Ta babka na 2 zdjęciu ma przesunięty pępek :D Ty bierzesz hormony, a ja zwyczajnie bez tabletek mam humorki jak czarownica. Fajnie, że ćwiczysz, ja odpadałam na 6 dni i czuję się grubo...
pozytywna16
25 maja 2013, 09:59fajnie,że zmieniasz nawyki, mi wcześniej uda się poćwiczyć tylko w weekend ;/:*:*Trzymaj się :):*
madagascar33
25 maja 2013, 09:06Sliczny brzuszek :)