u mnie z dietą przez ostatni tydzień było bardzo krucho. Jedyne (poza dniem wczorajszym niestety
) to przestrzegałam zasad diety. Zawsze jadłam śniadania czego wcześniej nie robiłam i pilnowałam pór posiłków, poza tym jadłam takie posiłki dietetyczne podobne do tych z jadłospisu. Nie jakieś pizze itp produty a jedynie serki, jajko, chuda wędlina, dużo warzyw i owoców. W piątek na obiad wziełam do pracy tuńczyka w puszcze do tego 2 kromki grahamu i pomidory i ogórki kwaszone. Niestety w pracy okazało się że dałam ciała ponieważ tuńczyk nie był w zalewie własnej a w oleju, wszyscy zamówili pizze a ja musiałam sobie poradzić z tym okropnym tuńczykiem. Kurcze nie wiem jak to się stało przecież kupowałam w sosie własnym
. No i potem była zemsta tuńczyka, odbijał mi się przez caly dzień a nawet dnia następnego. Natomiast wczoraj jeśli chodzi o dietę poległam zupełnie. Rano względnie, krążek pieczywa ryżowego i jogurt w biegu, potem odwiedziłąm siostre, młody jest cudny, ale tam trochę zabalowaliśmy i wciągnełam 3 naleśniki z dżemem a potem kawę, do domu wróciłam wieczorem, głodna jak nie wiem co no i obiad był prawie gotowy bo ziemniaki dochodziły, groszek z marchewką w sosie z mąki też jak przyszłam to tylko mialam kotlety schabowe rodzince usmażyć ale zjadłam ten obiad razem z nimi. Dziś wracam do diety i nie takiej jak w tym beznadziejnym tygodniu ale tej z rozpiski.