Miałam taki ładny plan trzymania się ścisłego postu. 3 posiłki, w tym jeden do syta, a wyszło jak zawsze. Obiad zabrał praktycznie połowę mojej dziennej kaloryczności, ale trzymał mnie przez ponad 6h :D w sumie potrzymałby dłużej, ale wiecie jak to jest, wieczorem zaczynacie być głodne i w sumie dałybyście radę jeszcze trochę wytrzymać, ale przecież im później zjem, tym gorzej. Później żałowałam, że nie przedzieliłam obiadu na 2 porcje, bo myślałam, że pęknę. Ale niestety jak się jest bardzo głodnym, to wydaje nam się, że przecież możemy zjeść całą lodówkę. Cały dzień chce mi się spać. W ogóle nie mogę się wyspać. Ciągle na nic nie mam czasu. A tyle nauki przede mną...
Rano miałam kolokwium z angielskiego, mam nadzieję, że jakaś dobra ocenka mi wleci. We wtorek mam analizę kationów, ok. 50 stron do nauki: zastosowanie, reakcje, ciężko mi idzie! Byłam też u dentysty, bo 2 tygodnie temu pani wymieniała mi plombę i od tamtego czasu nie mogę jeść po tej stronie, bo mnie boli. Dzisiaj pani wyjęła mi plombę i założyła opatrunek z tlenku cynku, który smakuje goździkami :D Za miesiąc mi zdejmuje i zakłada plombę. Mam nadzieję, że już będzie wszystko w porządku, bo moja koleżanka, która uczy się na asystentkę stomatologiczną, straszy mnie leczeniem kanałowym. Oby się myliła!
Dzisiaj mój pierwszy dzień bez słodyczy i alkoholu. Wiem, że czasem będzie ciężko, bo ochota na coś słodkiego chwilami tak mocno dopada, że masakra. Z alkoholem będzie mniejszy problem. 40 dni, to niby nie dużo, ale jednak. Będę walczyć :-) chciałabym też ograniczyć tłuste rzeczy. Mam nadzieję, że żadne pizze itp. nie będą mnie kusić :-)
Dziś aktywności brak, ponieważ mój organizm jest tak wymęczony, że musi się zregenerować. Wczoraj był skalpel wyzwanie i pod koniec chciałam chwilkę pobiegać po pokoju, tak z 5 minut, bo dobrze pod koniec zrobić krótkie kardio, ale pierwszą piosenką jaka się włączyła z mojej biegowej listy była "Happy" Pharella Williamsa, no i nogi same zaczęły tańczyć i tak przetańczyłam i przeskoczyłam 20 minut. Pot ze mnie leciał ciurkiem, a serce waliło jak szalone, ale byłam taka happy :D Niestety od dzisiaj tańcować nie wolno, ale może uda mi się znów regularnie biegać. Ciepła pogodo, wracaj!
Śniadanie (349 kcal)
- owsianka na wodzie z mlekiem, bananem, kostką gorzkiej czekolady, siemieniem lnianym i otrębami pszennymi
- zielona herbata z cytryną
II śniadanie (164 kcal)
- winogrono różowe
- pomarańcza
Obiad (739 kcal!)
najadałam się nawet bardziej niż do syta
- makaron z pszenicy durum z łososiem i brokułami w mascarpone
- herbata owocowa
Kolacja (382 kcal)
- dwie kromki chleba sojowego z żółtym serem, pomidorem i odrobina ketchupu
- pół kubka Activii naturalnej
- pół papryki
- czarna herbata z cytryną, imbirem i miodem
Razem: 1634 kcal
B: 71 T:63 W:192
A teraz uciekam do nauki :-)
Trzymajcie się ciepło! ;-)
Rano miałam kolokwium z angielskiego, mam nadzieję, że jakaś dobra ocenka mi wleci. We wtorek mam analizę kationów, ok. 50 stron do nauki: zastosowanie, reakcje, ciężko mi idzie! Byłam też u dentysty, bo 2 tygodnie temu pani wymieniała mi plombę i od tamtego czasu nie mogę jeść po tej stronie, bo mnie boli. Dzisiaj pani wyjęła mi plombę i założyła opatrunek z tlenku cynku, który smakuje goździkami :D Za miesiąc mi zdejmuje i zakłada plombę. Mam nadzieję, że już będzie wszystko w porządku, bo moja koleżanka, która uczy się na asystentkę stomatologiczną, straszy mnie leczeniem kanałowym. Oby się myliła!
Dzisiaj mój pierwszy dzień bez słodyczy i alkoholu. Wiem, że czasem będzie ciężko, bo ochota na coś słodkiego chwilami tak mocno dopada, że masakra. Z alkoholem będzie mniejszy problem. 40 dni, to niby nie dużo, ale jednak. Będę walczyć :-) chciałabym też ograniczyć tłuste rzeczy. Mam nadzieję, że żadne pizze itp. nie będą mnie kusić :-)
Dziś aktywności brak, ponieważ mój organizm jest tak wymęczony, że musi się zregenerować. Wczoraj był skalpel wyzwanie i pod koniec chciałam chwilkę pobiegać po pokoju, tak z 5 minut, bo dobrze pod koniec zrobić krótkie kardio, ale pierwszą piosenką jaka się włączyła z mojej biegowej listy była "Happy" Pharella Williamsa, no i nogi same zaczęły tańczyć i tak przetańczyłam i przeskoczyłam 20 minut. Pot ze mnie leciał ciurkiem, a serce waliło jak szalone, ale byłam taka happy :D Niestety od dzisiaj tańcować nie wolno, ale może uda mi się znów regularnie biegać. Ciepła pogodo, wracaj!
Śniadanie (349 kcal)
- owsianka na wodzie z mlekiem, bananem, kostką gorzkiej czekolady, siemieniem lnianym i otrębami pszennymi
- zielona herbata z cytryną
II śniadanie (164 kcal)
- winogrono różowe
- pomarańcza
Obiad (739 kcal!)
najadałam się nawet bardziej niż do syta
- makaron z pszenicy durum z łososiem i brokułami w mascarpone
- herbata owocowa
Kolacja (382 kcal)
- dwie kromki chleba sojowego z żółtym serem, pomidorem i odrobina ketchupu
- pół kubka Activii naturalnej
- pół papryki
- czarna herbata z cytryną, imbirem i miodem
Razem: 1634 kcal
B: 71 T:63 W:192
A teraz uciekam do nauki :-)
Trzymajcie się ciepło! ;-)
Isfet
6 marca 2014, 12:38No właśnie już nie ważę 59 (to było w zeszłym roku koło maja), ale tak naprawdę to ja nie chcę schudnąć żeby stracić kg, tylko żeby stracić cm... Bo mam niezlą oponkę na brzuchu + wielkie boczki :(
aneeeczkaaa
5 marca 2014, 23:14ja się nie lubię z centymetrem.... bo ciągle mam wrażenie że robię to źle ;) trzymam kciuki za koło!
karolinka2703
5 marca 2014, 22:35Ej, ale przynajmniej Twój obiad był mega zdrowy :) Trzymam kciuki za kolosy, zwłaszcza za analizę kationów , bo chemia.. no to chemia właśnie :D Dentystów boję się jak ognia , więc życzę , żeby wszystko się udało bez leczenia kanałowego ;* A wiesz takie tańce w ramach codziennego treningu myślę, że nie są złamaniem postu :)
katinka75
5 marca 2014, 21:59ja nawet nie podejmuje się tego 'postnego wyzwania', bo wiem że i tak nie wytrwam ;D
naughtynati
5 marca 2014, 21:08nie ćwicżę codziennie, ale staram się jak najczęściej :)) powodzneia w postanowieniu :*
fokaloka
5 marca 2014, 20:56Obyś wytrwała w postanowieniu, trzymam kciuki! :)