Hej, hello!
Kolejny dzień mi się dłużył. Dałam dzisiaj po spaniu, na pewno spałam więcej niż 10h! Oczywiście wstałam bez życia, bo za długo spałam :-( ale zjadłam śniadanko u M. trochę się pouczyłam, jak on był na siłowni, a potem poszliśmy na rower. Jeździliśmy godzinkę po jakichś łąkach i ulicach, więc było ciężko. Najlepiej jeździ mi się po lesie, albo ścieżce rowerowej :P Jakoś bolały mnie nogi i w ogóle miałam dziwny humor przez te długie spanie. Następnie M. zapomniał kluczy, a jego rodzina gdzieś pojechała, więc poziom zdenerwowania urósł do maksimum! Na szczęście okazało się, że przygłuchy dziadek jest w domu i po 20 minutach czekania dostaliśmy się do domu. Byliśmy tak głodni, że szok. Pierwszy raz jadłam golonkę z indyka, która w ogóle nie była tłusta. Jak sprawdziłam, nawet nie miała zbyt dużo kalorii. Następnie pojechałam do domu, bo miała przyjść do mnie siostra. Pofarbowałam jej włosy i poszłyśmy na zakupy do Biedronki. Zrobiłam takie zakupy, że ohoho! Kupiłam musli orkiszowe z jagodami Acai bez dodatku cukru. Już nie mogę się doczekać, aż ich spróbuję jutro na śniadanie! Znalazłam makaron bezglutenowy i również wylądował w moim koszyku, bo był w cenie zwykłego makaronu. W ogóle w Biedronce jest teraz sporo fajnych rzeczy. Np. suszone pomidory za 4,99 zł! oczywiście też zabrałam :-) i są musli błonnikowe truskawkowe albo kokosowe, które również miały nie za dużo cukru. Prawie się na nie skusiłam, ale co za dużo, to nie zdrowo. No i soki warzywne Vega. Pycha!
Po powrocie wskoczyłam w spodenki i zrobiłam turbo <3 początek był ciężki. Nie wiem czy wynikało to z tego, że przez dwa dni się nie ruszałam i w czwartek dałam po jedzeniu, czy po prostu moje mięśnie były zmęczone po rowerze. No ale koniec końców, skończyłam. Miałam mokrą koszulkę, włosy, wszystko! Ale byłam mega szczęśliwa. Moja kolacja była dość spora, bo mało zjadłam w ciągu dnia i musiałam nadrobić. Poza tym ciągnęła się przez 1,5h. Przyjechał do mnie M. i pozwoliliśmy sobie wypić cydra Somersby na pół. Wszystko wliczone w kalorie :-)
Jutro czeka mnie sporo nauki i kolejne turbo.
Czy któraś z was miała styczność z nowym programem Ewy z Shape'a? Bo jestem ciekawa opinii :-)
Śniadanie (345 kcal)
- malutka porcja płatków owsianych (20g) na wodzie z mlekiem
- 2 kromki chleba razowego (70 g) z szynką wieprzową
- czarna herbata
II śniadanie (38 kcal)
- 2 wafle graham Sunny Corn (coś jak Crunchella)
Obiad (435 kcal)
- golonka z indyka
- trochę makaronu
- buraczki
Podwieczorek (157 kcal)
- banan
- 3 wafle kukurydziane z ziołami prowansalskimi (również z Biedronki)
Kolacja (593 kcal!)
- pół kostki chudego twarogu z połową papryki
- 2 wafle graham
- białko serwatkowe o smaku czekoladowo-sezamowym z mlekiem i łyżeczką ciemnego kakao
- 10 g pistacji
- 10 g migdałów
- pół cydra Somersby
Razem: 1566 kcal
B/T/W: 114/38/177
Podsumowując luty - był lepszy niż styczeń. Ćwiczyłam więcej i bardziej trzymałam się dietki. Mam nadzieję, że będzie to widoczne w pomiarach :-)
Plany na marzec:
- zrzucić trochę z brzucha
- biegać więcej
- od środy nie jeść słodyczy ani nie pić alkoholu (wyjątek: urodziny pod koniec marca)
- wziąć się porządnie za naukę!
- przeczytać rozpoczętą kiedyś książkę: "Requiem dla nirvany" (z lutowej książki zostały mi dwa rozdziały, więc jedna książka miesięcznie, póki co daje radę!)
Trzymajcie się laseczki! ;-)
Kolejny dzień mi się dłużył. Dałam dzisiaj po spaniu, na pewno spałam więcej niż 10h! Oczywiście wstałam bez życia, bo za długo spałam :-( ale zjadłam śniadanko u M. trochę się pouczyłam, jak on był na siłowni, a potem poszliśmy na rower. Jeździliśmy godzinkę po jakichś łąkach i ulicach, więc było ciężko. Najlepiej jeździ mi się po lesie, albo ścieżce rowerowej :P Jakoś bolały mnie nogi i w ogóle miałam dziwny humor przez te długie spanie. Następnie M. zapomniał kluczy, a jego rodzina gdzieś pojechała, więc poziom zdenerwowania urósł do maksimum! Na szczęście okazało się, że przygłuchy dziadek jest w domu i po 20 minutach czekania dostaliśmy się do domu. Byliśmy tak głodni, że szok. Pierwszy raz jadłam golonkę z indyka, która w ogóle nie była tłusta. Jak sprawdziłam, nawet nie miała zbyt dużo kalorii. Następnie pojechałam do domu, bo miała przyjść do mnie siostra. Pofarbowałam jej włosy i poszłyśmy na zakupy do Biedronki. Zrobiłam takie zakupy, że ohoho! Kupiłam musli orkiszowe z jagodami Acai bez dodatku cukru. Już nie mogę się doczekać, aż ich spróbuję jutro na śniadanie! Znalazłam makaron bezglutenowy i również wylądował w moim koszyku, bo był w cenie zwykłego makaronu. W ogóle w Biedronce jest teraz sporo fajnych rzeczy. Np. suszone pomidory za 4,99 zł! oczywiście też zabrałam :-) i są musli błonnikowe truskawkowe albo kokosowe, które również miały nie za dużo cukru. Prawie się na nie skusiłam, ale co za dużo, to nie zdrowo. No i soki warzywne Vega. Pycha!
Po powrocie wskoczyłam w spodenki i zrobiłam turbo <3 początek był ciężki. Nie wiem czy wynikało to z tego, że przez dwa dni się nie ruszałam i w czwartek dałam po jedzeniu, czy po prostu moje mięśnie były zmęczone po rowerze. No ale koniec końców, skończyłam. Miałam mokrą koszulkę, włosy, wszystko! Ale byłam mega szczęśliwa. Moja kolacja była dość spora, bo mało zjadłam w ciągu dnia i musiałam nadrobić. Poza tym ciągnęła się przez 1,5h. Przyjechał do mnie M. i pozwoliliśmy sobie wypić cydra Somersby na pół. Wszystko wliczone w kalorie :-)
Jutro czeka mnie sporo nauki i kolejne turbo.
Czy któraś z was miała styczność z nowym programem Ewy z Shape'a? Bo jestem ciekawa opinii :-)
Śniadanie (345 kcal)
- malutka porcja płatków owsianych (20g) na wodzie z mlekiem
- 2 kromki chleba razowego (70 g) z szynką wieprzową
- czarna herbata
II śniadanie (38 kcal)
- 2 wafle graham Sunny Corn (coś jak Crunchella)
Obiad (435 kcal)
- golonka z indyka
- trochę makaronu
- buraczki
Podwieczorek (157 kcal)
- banan
- 3 wafle kukurydziane z ziołami prowansalskimi (również z Biedronki)
Kolacja (593 kcal!)
- pół kostki chudego twarogu z połową papryki
- 2 wafle graham
- białko serwatkowe o smaku czekoladowo-sezamowym z mlekiem i łyżeczką ciemnego kakao
- 10 g pistacji
- 10 g migdałów
- pół cydra Somersby
Razem: 1566 kcal
B/T/W: 114/38/177
Podsumowując luty - był lepszy niż styczeń. Ćwiczyłam więcej i bardziej trzymałam się dietki. Mam nadzieję, że będzie to widoczne w pomiarach :-)
Plany na marzec:
- zrzucić trochę z brzucha
- biegać więcej
- od środy nie jeść słodyczy ani nie pić alkoholu (wyjątek: urodziny pod koniec marca)
- wziąć się porządnie za naukę!
- przeczytać rozpoczętą kiedyś książkę: "Requiem dla nirvany" (z lutowej książki zostały mi dwa rozdziały, więc jedna książka miesięcznie, póki co daje radę!)
Trzymajcie się laseczki! ;-)
siczma
2 marca 2014, 23:09Przepis na nogi? Heeh,mńie wiem,mja sporo chodzę i pływam;)
katinka75
2 marca 2014, 21:29jeszcze nigdy w życiu nie jadłam golonki...chyba trzeba spbować P
Saineko
2 marca 2014, 16:55Jeszcze się nie skusiłam, ale jeśli tylko pójdę do sklepu to na pewno kupię :)
Megan1989
2 marca 2014, 14:14oj uwielbiam te soki vega z tymbarku :) kupiłam kilka kartoników i codziennie piję jeden :)
Nastel
2 marca 2014, 13:28Ja ćwiczyłam z programem Ewy Shape'a ;D mam nawet na tej płycie jej autograf :) Długa historia ;) Jest całkiem niezły, ale osobiście uważam, że większy wycisk daje mi turbo.. co wcale nie znaczy, że od czasu do czasu nie wracam do tego programu ;)
chanells
2 marca 2014, 13:13wierze :) ale nie skusze sie bo co do miesa jstem mega wybredna :) zostane przy swojej piersi z kurczaka :)
Aguilerra
2 marca 2014, 13:12indyk jest bardzo dobry, lubię każdą jego część :D
naughtynati
2 marca 2014, 11:54ja się nigdy chyba za turbo nie wezmę ;)) a też nie lubię jak śpię tak długo, bo potem jestem zamulona... pozdrawiam!
chanells
2 marca 2014, 10:37zjadłas golonke? no to szacun !:) wiadomo ze jak ktos zrobi potrawe dobrze to jest to pyszne ale sama nazwa mnie odpycha i chyba nigdy nie sprobuję :) fajnie tak popedałowac na rowerze:)
Saineko
2 marca 2014, 09:01U mnie tez luty lepszy niz styczen :) i wymiary polecialy, u Ciebie na pewno tez