Wczoraj zjadłam z miliard kalorii. Wiedziałam, że tak będzie, dlatego nie mam dziś wyrzutów sumienia. Zjadłam 4 pączki i praktycznie zero białka (chyba, że w owsiance na śniadanie). Nie będę wymieniać jakie niezdrowe rzeczy jadłam, bo nie chcę nikogo kusić. Potem powiecie, że to ja zła, niedobra narobiłam wam smaka, a nie chcę mieć nikogo na sumieniu :P Było minęło, a od dzisiaj powrót do rzeczywistości, czas się z powrotem wziąć mocno za siebie!
Nie mogę się wyspać w tym tygodniu. Chodzę jak taki zombiak, a dzisiaj to już w szczególności. W ogóle miałam dziś pierwsze zajęcia z anatomii: najpierw wykład, a następnie ćwiczenia w prosektorium. Myślałam, że będzie gorzej, a ogólnie było dość ciekawie, dopiero po zajęciach zaczęły mnie dręczyć dziwne myśli na temat tych wszystkich ciał. No ale kurcze, jak ktoś oddał ciało nauce, to chyba wiedział, co się będzie działo? Zresztą, im mniej będę o tym myśleć, tym lepiej ;-)
Wczoraj niestety nie ćwiczyłam, chociaż bardzo chciałam, ale bałam się, że zwrócę pączki, bo o dziwo cały czas byłam najedzona, aż za bardzo :D za to dzisiaj cały czas jestem głodna, ale spokojnie przyzwyczaję mój organizm do mniejszej dawki kalorii. Dzisiaj też nie poćwiczę, ponieważ jestem mega zmęczona, a poza tym zaraz biegnę na spotkanie z obcokrajowcami z mojej uczelni. Spotkanko jest z okazji tłustego czwartku, bo oni nie znają tego naszego zwyczaju i każdy dostaje pączka. Oczywiście ja swojego komuś podaruję, bo po wczoraj naprawdę nie mam ochoty :-) Później lecę do mojego M. spać, a jutro wybieramy się na rowery, więc troszkę się poruszam :-)
Jedyne o czym teraz myślę, to jak fajnie będzie pospać i wyspać się. Już nie mogę się doczekać! :-)
Menu:
Śniadanie (323 kcal)
- owsianka na wodzie z jogurtem naturalnym, kawałkiem gorzkiej czekolady, siemieniem lnianym i małym bananem
Posiłki na uczelni (rozbite na 3 przerwy) (493 kcal):
- kanapka składana z chleba razowego z ziarnami, grubą warstwą chudego twarogu, kiełkami brokuła i pomidorem/ogórkiem x2
- jabłko
Obiad (401 kcal)
- makaron pełnoziarnisty z cukinią i papryką
- pomarańcza
Podwieczorek (149 kcal)
- białko serwatkowe o smaku czekoladowo-orzechowym z mlekiem i wodą i łyżką ciemnego kakao
Kolacja: to co M. mi da zjeść :D zostało mi 284 kcal, może jakieś jajko sadzone wjedzie, albo gotowane :-)
Razem: 1366 kcal + 284 kcal w zapasie = 1650 kcal
Dzisiaj węglowodany są przekroczone z racji tego, że zjadłam 4 kromki chleba, kiedy zawsze ograniczam się do 2, ale dziś nie miałam niczego innego, co bym mogła zjeść na uczelni...
B/T/W: 187/26/71
Jakoś mało tłuszczy dziś wyszło, ale albo nadrobię jajkiem, albo dam odpocząć mojej wątrobie po wczoraj :-)
Widziałam, że sporo z was się ładnie wczoraj trzymała, gratuluję :-) ale trzeba zjeść chociaż jednego pączka w tłusty czwartek, żeby mieć szczęście przez cały rok. Mam nadzieję, że najadłam się za tyle szczęścia, że ohoho! :-)
Miłego dnia chudziny! :-)
Nie mogę się wyspać w tym tygodniu. Chodzę jak taki zombiak, a dzisiaj to już w szczególności. W ogóle miałam dziś pierwsze zajęcia z anatomii: najpierw wykład, a następnie ćwiczenia w prosektorium. Myślałam, że będzie gorzej, a ogólnie było dość ciekawie, dopiero po zajęciach zaczęły mnie dręczyć dziwne myśli na temat tych wszystkich ciał. No ale kurcze, jak ktoś oddał ciało nauce, to chyba wiedział, co się będzie działo? Zresztą, im mniej będę o tym myśleć, tym lepiej ;-)
Wczoraj niestety nie ćwiczyłam, chociaż bardzo chciałam, ale bałam się, że zwrócę pączki, bo o dziwo cały czas byłam najedzona, aż za bardzo :D za to dzisiaj cały czas jestem głodna, ale spokojnie przyzwyczaję mój organizm do mniejszej dawki kalorii. Dzisiaj też nie poćwiczę, ponieważ jestem mega zmęczona, a poza tym zaraz biegnę na spotkanie z obcokrajowcami z mojej uczelni. Spotkanko jest z okazji tłustego czwartku, bo oni nie znają tego naszego zwyczaju i każdy dostaje pączka. Oczywiście ja swojego komuś podaruję, bo po wczoraj naprawdę nie mam ochoty :-) Później lecę do mojego M. spać, a jutro wybieramy się na rowery, więc troszkę się poruszam :-)
Jedyne o czym teraz myślę, to jak fajnie będzie pospać i wyspać się. Już nie mogę się doczekać! :-)
Menu:
Śniadanie (323 kcal)
- owsianka na wodzie z jogurtem naturalnym, kawałkiem gorzkiej czekolady, siemieniem lnianym i małym bananem
Posiłki na uczelni (rozbite na 3 przerwy) (493 kcal):
- kanapka składana z chleba razowego z ziarnami, grubą warstwą chudego twarogu, kiełkami brokuła i pomidorem/ogórkiem x2
- jabłko
Obiad (401 kcal)
- makaron pełnoziarnisty z cukinią i papryką
- pomarańcza
Podwieczorek (149 kcal)
- białko serwatkowe o smaku czekoladowo-orzechowym z mlekiem i wodą i łyżką ciemnego kakao
Kolacja: to co M. mi da zjeść :D zostało mi 284 kcal, może jakieś jajko sadzone wjedzie, albo gotowane :-)
Razem: 1366 kcal + 284 kcal w zapasie = 1650 kcal
Dzisiaj węglowodany są przekroczone z racji tego, że zjadłam 4 kromki chleba, kiedy zawsze ograniczam się do 2, ale dziś nie miałam niczego innego, co bym mogła zjeść na uczelni...
B/T/W: 187/26/71
Jakoś mało tłuszczy dziś wyszło, ale albo nadrobię jajkiem, albo dam odpocząć mojej wątrobie po wczoraj :-)
Widziałam, że sporo z was się ładnie wczoraj trzymała, gratuluję :-) ale trzeba zjeść chociaż jednego pączka w tłusty czwartek, żeby mieć szczęście przez cały rok. Mam nadzieję, że najadłam się za tyle szczęścia, że ohoho! :-)
Miłego dnia chudziny! :-)
chanells
1 marca 2014, 22:22menu fantastyczne! no i dobre podejscie co do nadprogramowych kalorii :)
Saineko
1 marca 2014, 13:17Menu zaplanowane wg info, ktore znalazłam na SFD. A to zapotrzebowanie kaloryczne to moje teraz wynosi 2400 żeby utrzymać wagę (wg PoTreningu.pl) więc już zmniejszyłam. Ciekawa jestem na ile % uda mi sie tego trzymać.
TymRazemUdaSie
28 lutego 2014, 17:52ja na szczęście nie uległam pokusom i nie skusiłam się na pączki:)
Mirajanee
28 lutego 2014, 17:37Ja zjadłam dwa w odchudzonej wersji, ale były dobre, nie żałuję :) Ciekawie brzmią te Twoje zajęcia, trochę Ci zazdroszczę, moja nauka ogranicza się do siedzenia w ławce i słuchania narzekań nauczycieli, że mamy być ciszej. A tu jeszcze dwa lata czegoś takieog... o zgrozo =.=" Życzę Ci, żebyś się wyspała, miłego weekendu :)
Aguilerra
28 lutego 2014, 17:22Ja nie uległam pączkom:p jakoś mnie nie ciągnie do słodkiego:)