W celu realizacji pragnień o cudownym chudnięciu zaczęłam od... ogarniania planu dnia z dzidziulem ;) Jako, że mój jedyny punkt odniesienia to rozkład dnia z pracy w bidulu no to... no to w zasadzie fajnie, bo nie czuję się tak bezradna jak pewnie można by się czuć jako matka na levelu 1.
Jako że od jakiegoś niedługiego czasu do naszego życia wkroczyło nieśmiało mleko modyfikowane Nutramigen (chłop nie toleruje laktozy jak się okazuje). Cyc zatem nie jest już jedynym źródłem pożywienia, choć oczywiście wiedzie prym (podlewany kroplami Delicol co by małemu było łatwiej strawić co dla niego niestrawne - dla nie wtajemniczonych Delicol dostarcza enzymu laktaza dziecku no i jest lepiej - lecz nie super niestety).
Nie mogłam się powstrzymać :D Kocham te zdjęcie :P Podesłane od życzliwego kumpla ;) Nie mniej jednak Rosiu z diety cycowej wkroczył na ścieżkę diety mieszanej. Może zrobi się bardziej papuśny, co w tym cudownym wieku jest wręcz zaletą i cechą pożądaną (zwłaszcza przez babcie). Podczas gdy ja widzę syna swego jako takiego po prostu "w sam raz" bobasa - moja mama widzi w nim obraz nędzy i rozpaczy, a w jego oczach odbija się dla niej cała głodująca Afryka. Wszystko przez brak rozkosznego wyglądu ludzika z Michelin...
No to tak... dla mnie znaczy to tyle, że nie mogę swojego obżarstwa wciąż tłumaczyć faktem, iż jestem jedynym źródłem pożywienia mojego potomka. Zatem zaczynam nad sobą panować i tak dziś było i będzie tak. Jak zapiszę to może będę się tego trzymać :D
Śniadanie: 2 kromki razowego chleba z kiełkami, serem Turek i rzodkiewką oraz mandarynki (zamiast batonika - uwierzcie mi, że to postęp).
II Śniadanie: batonik musli (kuźwa - milczeć!)
Obiad: zupa ogórkowa (cóż, ja z tych co robią tylko 1 danie :P)
Przekąska: gruszka, orzechy włoskie i rodzynki
Przekąska II: tarta marchewka z jabłkiem
Kolacja: 2 kromki chleba razowego z powidłami własnej roboty (+ orzechy włoskie)
Tak wiem, dupy nie urywa przy niektórych Waszych wyczynach kulinarnych, ale co ja poradzę - mam jeszcze prostego chłopa męża mego do wyżywienia i on nie zrozumie wiele z obiadu w którym wystąpi topinambur, roszponka etc... Zresztą ja chyba też nie :P Muszę wyszukiwać coś na zasadzie "wilk syty i dieta cała" :D Jutro dla obłaskawienia jego brzucha będą za to zrazy (zraziki?) wołowe ;) Dla obłaskawienia jego i odpoczynku mego, bo on przyrządza je najlepiej. Jak się okazało podczas połogu - mąż mój umie gotować :D Po chłopsku - mięcho, smalec i zakalec - ale jednak :) No i z tym zakalcem to nie prawda, ale fajnie się zrymowało.
Już nie dręczę. Idę robić zupę :D
P.S.
CO do tytułu - Mel B. na luty to rozgrzewka, BRZUCH 10min plus ABS, ćw. rozciągające :)
Do tego: stepper
(Żeby nie było, że cały wpis nie na temat w sumie był ;) )
Lachesis
7 lutego 2016, 20:49Nutramigen... a fuu. Jako matka na Levelu pierwszym (swoją drogą świetne sformułowanie) popijałam kawę bezkofeinową i w trakcie wprowadzania dziecku tego fuuu dodałam sobie go do kawy,bo mi się kawy z mlekiem chciało. Dalsze losy kawy zostały w tym momencie przesądzone...