Dla lepszej motywacji w dążeniu do zmiany nawyków z kanapowych na sportowe kliknęłam sobie wyzwanie, że wezmę udział w 30 dniach z Mel B. Łatwo poszło. Tak więc kości zostały rzucone, rękawice również... Potem parę kliknięć na YT w celu oglądnięcia co do czego i z czym - przeszło mi przez myśl wtedy mądre przysłowie o tym, żeby nie porywać się z motyką na słońce. Ale co tam, co mi tam. Próbujemy. Że tak powiem - próba generalna została częściowo przeprowadzona i...
Rozgrzewka - myślę sobie "spoko luz"
Cardio 15 min - poza tym, że markując skakanie na skakance musiałam się trzymać za mało jędrne, obfite i umlecznione cycki - uwag brak
trening abs - końcówka mnie zabiła, padłam na twarz... w sensie dosłownym. Nie tyle ze zmęczenia, tyle z niemożności wykonania zadania :F
Słabo... no cóż. Zważywszy że całą ciążę chuchałam na siebie i dmuchałam. Nie to co nasze babki, co szły w pole do 9 miesiąca i rodziły ubijając masło. Ja ostrożnie stawiałam każdy krok i oceniałam, czy nie za wiele ich robię... (popadłam w przesadną paranoję po pierwszej ciąży zakończonej poronieniem) - no to trudno się dziwić, że poziom mojej kondycji i sprawności fizycznej jest zwyczajnie żenujący.
Czuję zatem, że czeka mnie ciężki miesiąc z Mel B., ale nie poddam się i będę się z nią mocować :) Trzymajcie kciuki. Zamierzam przypomnieć sobie, że pod całkiem przydatną w zimie osłonką lipidową tkwią we mnie jeszcze jakieś mięśnie!
angelisia69
17 stycznia 2016, 03:21na wszystko trzeba czasu,skoro 9mies leniuchowalas to normalne ze kondycji nie ma,ale z dnia na dzien z tyg na tydz bedzie coraz lepiej ;-)