Kiedy moje dzieci były małe, rytualnie niosłam rano do sypialni jedną butelkę z mlekiem, drugą z kakao, a trzecią z soczkiem. W ten sposób wyhodowałam na tych samych genach trzy różne modyfikacje. Dzisiaj, gdy proszę, żeby posprzątały w pokojach, bo ksiadz po kolędzie będzie skanował mieszkania, otrzymuję trzy różne odpowiedzi.
Najmłodszy "grzeczny" Kacperek zrywa się do roboty od razu, upycha parę najbliższych rzeczy, po czym błyskawicznie opada na fotel przed komputerem jak zaczadziały. Efekty otrzymujemy, posługując się metodą wielokrotnych powrotów i metodą palcową ("Zetrzyj to! I to i tamto także. A o drugiej półce zapomniałeś?").
Średnia "krnąbrna" Ewa z miejsca odpala mi: "Nie mam ochoty! Nie jestem wafel. Ksiądz nie roentgen, jeśli go tu sama nie wpuścisz, przez mury się nie połapie." Ten osobnik wymaga bardzo precyzyjnego wyznaczenia godziny "W" i szybkiego wycofania się. Jeśli bez sensu, tak "dla kontroli" zjawiamy się w pokoju wcześniej, widok syfu-constans powoduje, że zalewa nas krew i bluzgi. O dziwo, o godzinie "W" wszystko jest OK.
Najstarsza "niefrasobliwa" Ala łagodnie mówi: "Zaraz to zrobię, mamusiu." Kilkanaście lat doświadczeń i już się nauczyłam, że "zaraz" to taka duża bakteria, która pamięć wyżera. Nie trzeba się denerwować, wystarczy tak jeszcze ze dwa razy krzyknąć z kuchni "Aluniu, sprzątasz?".
Wizyta księdza, to dobry pretekst, by pobudzić sumienia i ręce domowników. Jeżeli tylko stosować trzy odrębne instrukcje obsługi, nawet nie trzeba używać słów wypolerowanych przez wieki niewolnictwa.
paulinar1989
3 lutego 2012, 00:21Haha, jak ja uwielbiam twoje wpisy :D
dytkosia
16 stycznia 2012, 11:51Mnie też fascynuje ten fenomen: niby jednych rodziców mają i w ten sam sposób wychowane, a jednak tacy różni
poziomeczka1992
16 stycznia 2012, 11:47haha cudne masz dzieci :) myślałam,ze to tylko u mnie w miejscowosci ksiadz robi przeglad mieszkania ;p
gilda1969
16 stycznia 2012, 09:03O tak, każde dziecko inne, każde ma inny charakter - oj wiemy, wiemy:)))
maciejka70
16 stycznia 2012, 08:34chociaz masz wesoło w domu:) wspaniale dzieciaki:)
Giove
15 stycznia 2012, 22:29"bo dostane furii"...albo "bo Wam dam kare i szlaban na tydzien na gry"...jeden sie ociaga drugi struga wariata ale ze dwa razy jak krzykne to zrobia...choc mali bo 9 i 6 lat to w sumie to samo co u Ciebie...raz dziala po prosbie ale czesciej dziala po grozbie...
TessaQ
15 stycznia 2012, 22:20uprzejmie dziekuje :D od razu lepiej :D
moskenes
15 stycznia 2012, 22:1120 kg zrzuciłam przez rok, ale przez ten rok zaliczałam wzloty i upadki, ale przez ostatnie 7 tygodni dzielnie się trzymałam i zrzuciłam ponad 14kg. Tobie też pięknie zeszło te 20 kg.Gratulacje
vitalia01
15 stycznia 2012, 22:01hehe, to nie wiem czym mnie mama karmila, bo ja posprzatam, ale zlapie focha - nie lubie robic czegosc co jest mi nakazane...stara jestem a uparta jak osiol :) ... musze Ci przyznac, ze rodzinke, to masz przezabawna :)
moskenes
15 stycznia 2012, 21:45Również mam trójkę i również każdy z własną, zupełnie różną instrukcją obsługi. Trzy totalne indywidua. Grunt to mieć na nie swoje sposoby.
nanuska6778
15 stycznia 2012, 21:12Na funky to ja sama chcialabym sie zapisac:-) Dlatego tyle o tym gadam. Ale Mala jak na razie nie chce. Teraz chodzi na taniec brzucha i bardzo to lubi. Ode mnie sie zarazila:-) A ja zaczelam tanczyc w wieku 40 lat:-) Moje Malenstwo to mieszanka "grzecznego" i "niefrasobliwej", jak i Jej mamusia:-) Pozdrowionka
eweroj
15 stycznia 2012, 20:44hehe jak to tak czytam to od razu zatęskniłam za swoją mamą :)
jalosia
15 stycznia 2012, 19:05U to ja u swoich dzieci widzę poważny błąd wychowawczy- woda i przez to mamy teksty w stylu: nie chce mi się, nie będę sprzątała i nawet godzina "W" tu nic nie zmienia.
rob35
15 stycznia 2012, 17:27Wszystko na odwrót: Ala - mleczko, Ewa - kakałko, a Kacper - soczek (marchewkowy:))
Barleduc
15 stycznia 2012, 17:17Hehehe, zastanawia mnie tyle, które jest po czym;) Obstawiam,że Ala jest po kakao, Kacperek po mleku a Ewa po soczku;)
MllaGrubaskaa
15 stycznia 2012, 17:11Dobrze ze tylko 3 , a jak by tak więcej było ;)
lubienoc
15 stycznia 2012, 16:42Az chce się matką być :)
Zudoarichiko
15 stycznia 2012, 16:09hehehe Świetnie to opisałaś :) co prawda to prawda ja z siostra tez jesteśmy całkiem różne Ona taka porządna i poukładana ja bardziej grymasząca i roztrzepana :) Dziękuję bardzo za życzonka :)
Venux
15 stycznia 2012, 16:09Właśnie się dowiedziałam jaką "bakterię" hoduje moje 18-letnie dziecko :) Przeczytałam mężowi i miał niezły ubaw. Pozdrawiam.
TazWarkoczem
15 stycznia 2012, 16:011) nie dałabym nikomu , niewazne , ksiedzu czy nie , prawa do wchodzenia do innych pomieszczen niz salon/stołowy czy dizenny pokój , jak tam go nazwie się, ma jeszcze prawo zwizytowac wc... za potrzebą ;P a reszta? to nie agent nieruchomosci... ZAZDROSZCZĘ CI HODOWLI ;))) ja wyhodowałam - na kakałku i kaszkach Nestle ;)) osobnika, ktory w sposób filozoficzno - refleksyjno - hedonistyczno - flegmatyczny z całym spokojem tłumaczy mi że to co ma to jego wizja porządku, że takie ma potrzeby itp itd ... po 5 minutach dialogu wycofuje się akiem bo mnie cholera bierze... czasem wpadam w szał i robię kipisz pod tytulem - zbieram wszystko w jeden worek i czyszczę powierzchnie płaskie.... a z worka on ma układac sobie... no to układa...aha to osobnik ktory nie wyrzuci kartki z jedenj strony zapisanej, bo druga strona jest czysta i jeszcze MOZE SIĘ PRZYDAC!!! oSOBNIK W KWIETNIU KONCZY LAT 20 :d