Mamy w pracy pogrom. Tzn. dzieci mają pogrom, bo chorują. Jest ich ok 6, więc cały tydzień wychodzę o 12 do domu. Całe szczęście, bo mam czas zająć się przygotowaniami do zaliczeń.
Piszę i piszę i mam wrażenie, że więcej roboty przede mną niż za mną, ale to chyba tylko takie moje wrażenie, bo odhaczam sobie w kalendarzu to, co już zrobiłam i lista jest coraz krótsza :)
Jem też jakoś inaczej. W związku z wychodzeniem wcześniejszym z pracy nie jem obiadu, tylko dopiero w domu. Ale mam chęć na słodkie. Dzisiaj np zjadłam pączka kokosowego - był przepyszny.Bardzo lubię też batoniki twarogowe - czekoladowe z kawałkami czekolady. Mniam.
jolanda80
9 lutego 2017, 01:36Paczek kokosowy brzmi smacznie...:) kiedy takiego bede mogła zjeść bez strachu ze przytyje?przerabane mamy z ta dieta;) powodzenia w zaliczeniach:)