Ostatnio dodane zdjęcia

O mnie

niepoprawna romantyczka, straszna idealistka, chodząca sprzeczność sama w sobie :)

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 22543
Komentarzy: 416
Założony: 30 kwietnia 2007
Ostatni wpis: 17 marca 2016

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
revelek

kobieta, 40 lat, Kraków

170 cm, 94.10 kg więcej o mnie

Postanowienie noworoczne: 64

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

17 marca 2016 , Komentarze (3)

wrzucam jeden wpis na kilka miesięcy.... znowu sobie przypomniałam :)

trzymam fason od kilku miesięcy - raptem 5 kg, ale w obwodach poleciało bardzo dużo

idzie powoli opornie, ale z efektami - postawiłam na 5 posiłków, regularne jedzenie, trzymanie bilansu. wywaliłam cukier, zboża i nabiał

jest fajnie i lekko ;)

4 lipca 2014 , Skomentuj

ok, zamilkłam na parę dni, ale to dlatego, że nie chciałam się wypowiadać na temat diety, w którą sama nie do końca wierzyłam... zdecydowałam się jednak położyć wszystko na jedną kartę. kupiłam notesik, zrobiłam zakupy z listy i start!

po pierwszych 2 dniach 200g do przodu. Ha! a nie mówiłam, że to nie może działać?! PM jednak zadowolony, 1kg w dół, doktorek jest miszczu itp itd

postanowiłam kontynuować, zapisywać wszystko i za miesiąc wyrzygać mu na wizycie, jak to ta jego dieta nie działa. ale następnego dnia już było 2 kg mniej....

PM chudnie szybciej, ale też rusza się więcej no i chłop. a chłopy, jak to chłopy, szybko tyją, szybko chudnę - matka natura nie jest sprawiedliwa. 

aktualnie jest już 4,3kg mniej, minęło niewiele ponad 2 tyg. po drodze był dzwon - spotkanie ze znajomymi w weekend. dietę trzymałam, ale piffo było, i to kilka :/

PM już się chwali 8kg, niech mu będzie :)

Zalety diety:

- działa, póki co

- cały czas coś jemy, co 3-4h gigantyczne posiłki

- świetne samopoczucie

- oszczędności - posiłki są proste, tanie, dostępne - dzięki temu zmieniliśmy też nasze nawyki zakupowe - dobre mięso, najlepsze pieczywko, wysokiej jakości oliwa, świeże warzywa, jaja ściółkowe itd. 

normalnie bajka:)

także, ten, lecę malować pazury :P

następnym razem wrzucę jakiś nasz przykładowy jadłospis :)

22 czerwca 2014 , Komentarze (7)

Nie zaglądałam tu od... 17 listopada 2012 roku. Wtedy też przestałam szczególnie zwracać uwagę na to co jem. Doszłam do całkiem znośnej wagi (od stu kilkunastu do 8o kilku) i nie rozumiem zupełnie, z jakiego powodu, doszłam do wniosku, że reszta "jakoś" też zleci :/

Zleciało 2 lata prawie, a ja jestem chyba w najgorszym punkcie wagowym swojego życia. Bez wymówek, że to po ciąży, bo moje dziecię już na tyle duże, że nikt tego nie kupi... nawet ja sama...

w ubiegłym tygodniu dobiłam do 108,2kg i zamarłam nad wagą :(

wiem, że sama sobie już z tym nie poradzę, dlatego pogooglowałam trochę, wzięłam słuchawkę do ręki i umówiłam się na wizytę u dietetyka. nie gryzł, tylko trochę odchudził portfel, znaczy się, że ma kompetencje, nie? ;)

a tak serio, to w gabinecie zrobili badanie - waga, zawartości tkanki tłuszczowej, mięśnie, woda etc. potem pogadanka, jaki tryn życia, jaka praca, jakie nawyki - jak odpowiedziałam głośno na wszystkie pytania, sama już wiedziałam, co jest nie tak :(

jak się uda, to szybkie śniadanie, jak nie, to kawa z mlekiem, potem jeszcze kilka takich kaw, a na koniec dnia atak na lodówkę i pożarcie wszystkiego, co się w niej znajdzie. nic dobrego z tego nie mogło być :(

odświeżył mi to, co wiem o zdrowym odżywianiu - regularne posiłki, złożone węglowodany, chude białko, zero cukru i tłuszczu, masa warzyw, wody itd. każdy to wie, nei każdy wie, jak zastosować w życiu.

poza ogólnymi zasadami, ile g węgli, ile białka itd, dostałam 2 listy - co można jeść i zakazanych produktów :) plus wersja dla leniwych - gotowe przepisy na 10 śniadań, II śniadań, obiadów i kolacji.

po pierwszych 2 dniach lekkie zdziwko, 100g do przodu :P

fakt, w lodówce mieliśmy jeszcze trochę pozostałości po poprzednich zakupach, żal było wyrzucić ;P

kolejne 2 dni, kartki w rękę, waga kuchenna odpalona, notatki z każdego posiłku w zeszyciku i TATATAM.... 2,4kg mniej!

LOWE TĄ DIETĘ :)

PS. wracam do Was :)

17 listopada 2012 , Komentarze (4)

zapracowana... ale szczęśliwa :)

nigdy wcześniej nie byłam tak mocno zarobiona, ale tyle się dzieje.

może trochę niudolnie, ale jesdnak - wracam do dukana. sie dukanię niby :P

ze 3 kg w dłó i oby tak dalej...

29 lipca 2012 , Komentarze (4)

odpuściłam, odpoczęłam, zebrałam siły i ruszyło wszystko pięknie od nowa :)
Ponad 3kg (3,2) już pęknięte. może wynik nie jest imponujący, ale po 2o paru kilogramach ruszyć choć jeden to sztuka :P i najważniejsze - bezboleśnie. pierwszy raz właściwie mogę powiedzieć, że wręcz smacznie i przyjemnie.
jak??? dukan, głodówka, dieta cud, koktajle, fitness, a może tasiemiec w tabletce??? no jak?
a właściwie to w sumie żadna rewelacja. muszę wam się przyznać, że od wielu lat, właściwie to od pierwszych numerów jestem wierną fanką SuperLinii (czy tu można takie reklamy robić, hę?). od wielu lat też nie ma tam już dla mnie żadnych rewelacji, bo wszystkie zasady zdrowej diety to ja znam na pamięć. kupuję z uporem maniaka, to już chyba jakieś uzależnienie jest. jak nie mogę znaleźć gdzieś numeru, to chora jestem.
a w praktyce czytam tylko historie osób, którym się udało, cała reszta to przemielony, powtarzany od lat ten sam materiał (no dobra, czasem się zdarzy coś nowego, już nie będę tak na nich smarować).
do rzeczy, revelek, do rzeczy!
numer majowy chyba, góra czerwcowy (nie wiem, bo wyrwałam stronę i nie mogę znaleźć reszty... :/). hit numeru - dieta wspomagająca opalanie ;P
zwróciłam na nią uwagę nie dlatego, że chciałam się odchudzać, ale dlatego, że zawiera proste, ale ciekawe przepisy, a ja nie miałam w ogóle pomysłów na posiłki do pracy. dieta oparta jest na 5 posiłkach, z czego każdy jest sycący, a nie w stylu "pół jabłka+szklanka wody", urozmaicony i przede wszystkim smaczny, tzn trafiony w mój gust :D
każdy dzień powtarzałam, tzn robiłam dwa razy pod rząd (ze względu na używane składniki - np pół puszki tuńczyka czy pół opakowania łososia, więc żeby nie marnować każdy dzień robiłam dwa razy i zużywałam całe opakowania).
po 10 dniach (jadłospis jest na 5 dni) 3,2 kg mniej. i lekkie samopoczucie. teraz kontynuuję schemat, ale już na wolną rękę, nie wg kartki. komponuję sama posiłki na podobnych zasadach.
przykładowy jadłospis, same oceńcie:
- śniadanie - najczęściej mały kubek jogurtu naturalnego + 3 łyżki płatków kukurydzianych (ja używam pełnoziarnistych zamiast kukurydzianych) + 0,5szklanki owoców (maliny, truskawki, jagody zgodnie z oryginałem, ale ja jem też brzoskwinie, gruszki, banana, co akurat uda mi się dostać w osiedlowym warzywniaku) + łyżka zmielonego siemienia (dieta zakłada jeszcze parę orzechów, ale ja nie daję)
- II śniadanie - do wyboru kromka razowca + sałata  + chuda wędlina + ogórek / sałata + mix warzyw + oliwa + ocet / serek z ogórkiem zielonym / tost z chudą wędliną i warzywami / brzoskwinia nadziewana musem z truskawek lub malin i kaszki ryżowej (nie próbowałam, ale brzmi smacznie) - zawsze do tego szklanka soku z marchwi
- obiad - różne wersje sałatek - z łososiem/kurczakiem/tuńczykiem/mozzarellą/serem pleśniowym, czasem nawet z makaronem, zawsze pyszne - jeśli ktoś faktycznie jest zainteresowany, to napiszę dokładne przepisy na sałatki
- podwieczorek - do wyboru: sałata polana musem z banana i porzeczki/ koktajl z banana i jagód/ koktajl z banana i brzoskwiń lub morel/ brzoskwinia z musem z malin i porzeczek/ koktajl z jogurtu, malin i pomarańczy
- kolacja - do wyboru: serek wiejski + kromka razowca + 2 morele/ omlet z truskawkami / jajecznica z szynką i warzywami (brokuł, pomidor, kiełki) / pasta z makreli, jajka, pomidora, ogórka kiszonego, dymki z mała grahamką / ruloniki z szynki z serkiem, kalarepką, ogórkiem i pieczywem chrupkim - do tego herbata

i jak? smaczne, prawda?

jak jest ktoś zainteresowany szczegółami, to pisać :D


14 czerwca 2012 , Komentarze (8)

łola boga! nie było mnie tu lata  świetlne!
dlaczegoż?
poniewoż:
1. nie odchudzam się, ale nie znaczy to, że nie chudnę. przestałam śledzić każdy kęs, planować i panikować. żyję, jem, działam, a kg jakoś sobie same lecą... :)
2. nie mam w ogóle czasu - za tydzień wracam do pracy, a w dodatku powoli rozkręcam własny byznes :D póki co wszystko jest w powijakach, ale już pierwsze kroki poczynione. będzie się działo dużo więcej
3. lubię pisać, gderać i pitolić o wszystkim i o niczym, a ileż można o odchudzaniu? a nie chcę tu smęcić nie na temat, skoro to portal dla chudnących :)
dlatego wyniosłam się na bardziej neutralny grunt, gdzie mogę pitolić ile wlezie!

jeśli się komuś za mną stęskniło, to zapraszam TU   

30 maja 2012 , Komentarze (5)

górka, dołek, górka, dołek... i tak na zmianę. muszę coś z tym zrobić, bo inaczej to w ogóle nie ma sensu.
chrzciny i impreza się udały, ale efekt jaki jest, każdy widzi. z powrotem mamy 95 kg :/
ale rozpędziłam się z żarciem, że aż strach. jadłam wszystko, bo Małej nic nie było - ciasta, owoce, mięso, nawet pizza i czekolada :(
jesteśmy już w domu, wracamy do dobrych nawyków... oby....

20 maja 2012 , Komentarze (4)

pewnie już większość z Was przyzwyczaiła się do tego, albo nawet nie zauważyła, że w weekendy raczej mnie tu nie ma. tzn czytam, komentuje, ale jakoś do wpisu się zebrać nie mogę. więcej czasu poświęcam rodzinie, pralce i garom :)
tym razem Małżu w pracy, to trochę sobie odpuszczam z tymi garami itp.
dietę trzymam, tzn kontynuuję moje schińszczenie - kaszki ryżowe, wafle i ryż z indykiem. wczoraj zaszalałam i zrobiłam soku z jabłek i marchwi, piliśmy cały dzień :)
waga znowu ciut w dół, dobiłam do wagi sprzed ubiegłego weekendu. wniosek- weekend u mamy i tydzień w plecy :/
z tytułu ładnej pogody zdarza nam się więcej spacerować, niestey kosztem domowej jazdy na rowerze, bo na ni już nie starcza czasu....
no to lecę zaciskać poślady, bo do chrzcin równy tydzień, a kiecka taka obcisła, taka obcisła....

18 maja 2012 , Komentarze (5)

tzn mój, na prawą drogę :D
wlazłam dziś na wagę - jest prawie 1kg do przodu... ale czego się mogłam spodziewać? po takiej ostrej diecie ryżowej (skutecznie omijając białko mleka krowiego, od prawie 2 miesięcy jadłam głównie ryż i wariacje na temat), że aż zaczynałam się obawiać, że zacznę produkować już mleko ryżowe? a tu nagle bułeczki, kanapeczki i nawet kaszanka z grilla!!!!!!
a może to taka jakaś opuchlizna, czy coś po tych kilku dniach rozpusty? i lada moment zejdzie?
pofolgowałam sobie trochę z mlekiem w domu, ale dziś Mai wyszły na buzi znowu jakieś plamy, więc znowu jestem w kropce. może jednak...
ograniczam dalej, wolę dmuchać na zimne...
to co dziś na kolacje? może ryż?
jedynki nas nadal wykańczają psychicznie, radzimy sobie jak i czym możemy. że też człowiek nie może się urodzić z pełnym uzębieniem? :D
na stole dzbanek zielonej z koprem (zastanawiacie się ki pieron? mam już dość kopru włoskiego, więc zaparzyłam dzbanek zielonej grapefruitowej i dosypałam kopru :D znośne)
upajam moje skołatane nerwy po całym dniu :)

16 maja 2012 , Komentarze (9)

wyskoczyłyśmy z Małą na kilka dni do moich rodziców.
aaaaaaaaaaa były obiadki, serniczki, grille i wafelki i co tam się jeszcze da :( mama podpuściła mnie, żebym sprawdziła, czy AZS Mai faktycznie jest spowodowane skazą białkową. i nie, nie jest. zjadłam kawałek sernika, po którym Małej nic się nie stało. i poszło jak z górki...
miałyśmy zostać do końca tygodnia, ale spakowałam się pędem, żeby to się nie skończyło katastrofą. wróciłyśmy do domku, ugotujemy indyka, popedałujemy trochę i będzie git, nie?
co do kiecki, oddałam mamie, żeby sobie coś z niej zrobiła, a sama wybrałam się z Małżem na zakupy i kupiłam po ludzku, jak bozia przykazała kiecorkę przed kolano :P (no może trochę krótszą, Małżu wybierał :D)
no dobra lesencyje, koniec opierdzielania się, dupa w troki!

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.