Co prawda nieco spóźniony wpis, ale będzie.
... i tak ponownie zaczęłam walkę. Nie będę rozczulać się nad tym co za mną bo i nie ma po co. Było minęło, trzeba naprawić co się popsuło.
Do zrzucenia jakieś 10-15kg- sporo. Ale nie ma rzeczy nieosiągalnych. Z resztą, jak przejrzałam kilkanaście historii tutaj, czy innych podobnych portalach to chyba nawet zaczęłam wierzyć w cuda. Jeśli się chce to się wszystko da :). A ja chcę, tylko czasem samodyscypliny brakuje i często moje smaczki i uwielbienie do gotowania biorą górę nad celem osiągnięcia pięknej sylwetki.
Wczorajszy bilans: -320kcal
Posiłki: 1850kcal
Spalonych: (Rower, bieganie, ćwiczenia): 1650+200+120+200=2170kcal
Plan: zmniejszyć ilość zjedzonych kalorii, zwiększyć ilość spalonych :)
frustracja
20 sierpnia 2014, 09:36Powodzenia :)
Magiczna_Niewiasta
20 sierpnia 2014, 08:55Wszystko da się osiągnąć, silna wola się wyrabia, nawet lubiąc gotować można się trzymać diety, ja gotuje obiady normalne dla rodzinki, a sama ich nie tykam, tylko swoje. Wszystko jest w zasięgu Twojej ręki, tylko musisz po to sięgnąć :)