Dziś o tym jak naoglądałam się różnych programów o żywieniu i motywujących filmów typu "jak schudłam 20kg" itp. Takie coś motywuje, naprawdę. No, ale codziennie nie da się siedzieć i tego oglądać, natomiast dobrze jest sobie włączyć coś takiego w sytuacji kryzysowej.
Natknęłam się na tzw. witarianizm czyli dietę surową. Kiedyś nawet przez myśl by mi nie przeszło żebym ja kiedykolwiek tego miała spróbować.. no i nadal bym się bała, ALE...
oglądałam programy gdzie ludzie wyleczyli się dzięki temu z cukrzycy i nowotworów, więc na pewno jest to zdrowa dieta, ale też wiele poświęcenia kosztuje. Nie mam zamiaru się katować oczywiście, ale pomyślałam sobie, że ułożę sobie mały plan taki który będzie idealny dla mnie i z którym będę czuła się lepiej. Taki, który w pewnej części będzie składał się z takiej diety, w miarę moich możliwości oczywiście. Bo i też postępując wg planu czujemy, że realizujemy to co sobie założyliśmy i to cieszy.
Moje punkty:
- picie szklanki wody pół godziny przed każdym posiłkiem
- picie wody kiedy doskwiera mi głód (choć tak naprawdę nie jestem głodna bo kieruje mną chęć jedzenia pod wpływem emocji)
- odstawienie prawie całkowicie chleba, oraz ograniczenie makaronów, ryżu, kasz i ziemniaków
- jedzenie częściej ryb i owoców morza niż mięsa aż może całkowita lub prawie całkowita z niego rezygnacja
- rezygnacja ze słodyczy oraz słonych przekąsek
- jedzenie owoców, ale częściej
surowych warzyw jako przekąski
- podnoszenie spadku cukru owocami ewentualnie miodem
- śniadania to moje ulubione smoothie z płatkami owsianymi i bananem lub jogurt z płatkami, miodem i owocami
- obiady to białka i warzywa a na końcu węglowodany złożone, częstsze gotowanie zup
- kolacje to sałatki lub świeży sok z marchwi i innych warzyw i owoców
Trzymajcie kciuki :)
Może ktoś skorzysta. Plus fajne, motywujące plany do wydrukowania --->
Maya27kc
9 września 2016, 08:53Wydaje mi się że jak na początek zdecydowałaś się na bardzo rygorystyczną dietę, ale ok. Z czymkolwiek ci dobrze :) Pamiętaj tylko aby stopniowo wprowadzać zmiany. A jeśli coś by ci nie pasowało (ja np nie potrafię jeść tak dużo ryby czy też zrezygnować z mięsa) to zmień to. Dieta ma być dla ciebie a nie ty dla diety :) I przez "dieta" nie mam na myśli odchudzania a sposobu odżywiania się. Bo najprawdopodobniej, nawet po sukcesie etc nie będziesz mogła sobie pozwolić na wszystko i jednak będziesz musiała w mniejszym lub większym stopniu przestrzegać diety :) Dlatego teraz posprawdzaj co ci pasuje i znajdź coś dla siebie z czym czujesz się dobrze i wiesz że będziesz mogła stosować przez lata :) A przy okazji. Śliczny plan Rodzinny <3
Qruszynka
11 września 2016, 22:56Hej. No nie powiem, dosrałam sobie z grubej rury ;) Do tego stosuję dietę redukcyjną. Teraz wylicza mi 1480 kcal. I jestem na niej jakiś miesiąc, ale codziennie przekraczałam.. do ok 400 kcal za dużo. I odkąd dodałam tego posta to miałam jakąś załamkę i nie poradziłam sobie psychicznie z tym planem (kolejny dzień 2500 kcal!) bo nie powiem, masz absolutną rację, że to za dużo na raz. Tylko, że zdaję sobie sprawę z tego jak się kończy pobłażanie sobie i stopniowe wprowadzanie w moim przypadku. Chyba muszę z grubej rury bo inaczej czuję, że nic z tego. Więc módl się za mnie dziewczyno bo potrzebuję teraz cudu żeby nie pęknąć. Ale jest motywacja! I powtarzam sobie, co by nie było.. idę cały czas do przodu. Dziś już tylko o 100 kcal za dużo.. i kolejny durnowaty pomysł - nic nie jeść po 17. Chcę wytrwać z tym chociaż z 3 miesiące a potem przesunę czas na 18. Potem na 19 i 20 max. No i oczywiście chodzi mi o to żeby na razie zrzucić jak najwięcej kilo, nieważne w jakim czasie mi się uda (tzn nie za szybko a poczekam jak trzeba), a potem stabilizacja. Stopniowo zwiększać kalorie i już nigdy nie wracać na tę złą drogę jedzenia co popadnie i ile popadnie. Żeby jeść zdrowo i pozwalać sobie na więcej bardzo rzadko. Trzymaj kciuki :*
Maya27kc
12 września 2016, 08:55|Tylko że stosujesz złą metodę :) ja z twoją wagą jadłam 1700kcal na dzień - i chudłam. Mamy ten sam wzrost. Wydaje mi się że masz taką nadwyżkę bo w normalnych daniach nie dostarczasz sobie odpowiedniej ilości kalorii, chodzisz głodna i tak to się kończy :C Poza tym wydaje mi sie że takie radykalne zmiany są zbyt przytłaczające, i możesz pisać że albo to albo nic, ale z tego co widzę twoja metoda na razie się nie sprawdza ;) Poza tym czytałam gdzieś że ryby nie powinno się jeść zbyt wiele w tygodniu, ale musisz sobie o tym jeszcze poczytać :) mięso jest dobre dla organizmu więc w ogóle nie rozumiem dlaczego chcesz z niego rezygnować :P no i indyk ma ok 98kcal na 100g!! :D Cudo <3 A jeśli chodzi o nie jedzenie p 17 to jest to kolejną internetową bzdurą... liczy się bilans kalorii na dzień. Coś takiego ma też wpływ na jakość twojego snu. Jeśli kładziesz się o 22 to przez te 5 godzin zdąrzysz już dobrze zgłodnieć :) ja jem bardziej sycący posiłek o 17tej, a potem na kolację coś lekkiego :) serek wiejski z warzywami, serek twarogowy z konfiturami, jogurt z owocami, owsiankę etc... i waga spada :) A podobną metodę stosowałam na początku roku i wtedy też pięknie schudłam ponad 12kg w niecałe 4miesiące :) No ale wybór należy do ciebie...
Maya27kc
12 września 2016, 10:26Tak mi teraz jeszcze coś przyszło do głowy :) nie wiem jak ty, ale ja wiem że mam skłonności do tycia, i aby tego uniknąć będę musiała już do końca życia być na mniejszej lub większej diecie... oczywiście przez dietę rozumiem po prostu zdrowe odżywianie się :) I jesli nie utyłaś ze względu na słodycze i duuuże ilości jedzenia to pewnie też pewnie będziesz musiała się pilnować. Aczkolwiek wydaje mi się że po znalezieniu złotego środka jest już łatwiej :) Teraz np mam dietę bogatą w dania które lubię i dobrze mi z tym :) Jedyne co mi przeszkadza to brak możliwości zjedzenia hamburgera do wieczornego filmu ;) Aczkolwiek hamburgery też się w mojej diecie pojawiają ;) W każdym razie... może pisze bez ładu i składu bo na szybko w pracy :P ale to co chcę ci przekazać to.... Zdecyduj się na dietę smaczną i taką z którą jest ci dobrze. Kilkumiesięczna dieta może ci przysporzyć efektu jojo, dlatego najważniejsze to po prostu żywić się w sposób zdrowy i smaczny dla ciebie :) Tak byś się w tej diecie nie męczyła i byś mogła ją stosować jeszcze dłuuugo po schudnięciu (no, tylko z podwyższoną kalorycznością, bo wiadomo że nie chcemy dla odmiany popaść w anoreksję ;) ). Trzymaj się cieplutko, i przemyśl jeszcze raz swój plan :) Będę trzymać za ciebie kciuki! ;*
Qruszynka
12 września 2016, 22:22Dziękuję kochana za wyczerpujący komentarz. Nawet się wzruszyłam, że ktoś się mną przejmuje i tak niesamowicie mi doradza. Zgadzam się z Tobą w 100 %. Masz rację co do dziennego zapotrzebowania na kalorie, masz rację co do jedzenia protein w postaci mięsa, masz też rację co do jedzenia do godz 17 ( że to głupota ). To prawda, że na kolację trzeba jeść lekkie rzeczy, to ma jak najbardziej sens. Cały czas szukam swojego złotego środka. I wiem, że robię czasem źle, ale czasem już sama nie wiem co jest dla mnie najlepsze i się motam pomiędzy swoimi decyzjami. Dlatego jak napisałaś to trochę mi mina zrzedła bo wiem w głębi duszy, że nie robię tego właściwie.. a Ty mi jeszcze bardziej otworzyłaś oczy. ... mój mąż właśnie smaży jajecznicę - zabiję go ;]... O tym jedzeniu do 17 słyszałam od dziewczyny, której udało się schudnąć 45 kg i stąd się tak zawzięłam.. ale szczerze powiedziawszy jeżeli to się nie sprawdzi to nie będę się męczyć i postaram się jeść do tej 20 przynajmniej. Dlatego wszystko na razie testuje. Na razie drugi dzień wytrzymałam (brawo ja :P). Co do kolacji to zrezygnowałam na razie z chleba czy innych węglowodanów złożonych (ciężko nazwać kolację o 17 eh). Co do słodyczy to pozwalam sobie na kawałek placka domowego z kawą jak na razie i to mnie chyba trzyma. Psychicznie tak nie wysiadam. Mięso jem bo jednak teraz na diecie daje mi rzeczywiście energię a nie tak dużo kalorii. Ryby tylko w piątki jadam i chyba jednak tak zostanie. Na śniadanie co się okazuje jednak chleb razowy z omletem się lepiej sprawdza niż słodki szejk po którym mam większy apetyt choć nie powiem, że go nie uwielbiam :) Także jem też to co mi smakuje tylko trochę mało tych kalorii. Jak sama sobie wyliczyłam to powinnam jeść 1778 kcal dziennie żeby teraz chudnąć, ale mam apkę w tel, która mi wylicza 1480 kcal przy umiarkowanym ruchu i przy chęci chudnięcia 0,5 kg tygodniowo. Więc się jej na razie trzymam, ale skoro mi tak zaniża będę zawsze miała tego świadomość, że jak zjem te 300 kcal za dużo to nie będzie źle, ale w ryzach będę się lepiej trzymać - tak myślę. No i ostatnia kwestia. Zawsze mogę zmienić ilość kalorii gdy nie będzie mi to odpowiadać. Teraz dopiero po wielu latach zrozumiałam w tej tępej łepetynie, że ja mam predyspozycje do tycia i zmiana stylu odżywiania musi się zmienić na dobre, więc jestem tego świadoma. I wiem już teraz, że jak skończę chudnąć to chcę nadal ograniczać niezdrowe tłuszcze i słodycze do minimum znajdując zamienniki i jednocześnie nie czując się przy tym gorzej. Bo wiem, że robię przysługę sobie, swojemu zdrowiu i samopoczuciu. Więc dużo jeszcze przede mną, ale jak wypracuję dobrą dietę to chcę żeby była ze mną do końca życia :) Chcę trochę spaść z wagi na początku i jednak zależy mi na tym by było to szybko, bo pod koniec grudnia chcę się starać o dziecko. I potem będę dalej liczyć kalorie z tym, że uwzględnię ciąże i wtedy będę jeść tyle ile należy. Po prostu już mam doświadczenie z dietami i nawet kiedyś liczyłam kalorie tylko, że przez cukrzycę bardzo zwolnił metabolizm i do tego spadki cukru nie pomagają kiedy rzucam się na jedzenie bo mózg potrzebuje cukru. Stąd te moje skrajnie wyczerpujące starania bo mam już dosyć czekania na cud, że waga w końcu ruszy. Dlatego zmniejszyłam dawkę insuliny, cukry tak nie spadają i mało insuliny sprawia że czuję się lepiej i stąd mam nadzieję, że w końcu mi się uda. Ale nic na siłę. Jak nie wytrzymam to wrócę do większej dawki kalorii, i będę jeść normalnie kolację. Ale co mi szkodzi spróbować. Zawsze mogę zmienić taktykę. Najważniejsze, że mam świadomość żeby jak się nie powiedzie to próbować do skutku na inny sposób :) Dzięki jeszcze raz. Buźka :*
Maya27kc
12 września 2016, 22:59Cieszę się że trochę zmienilas podejście:) zapomniałam jeszcze napisać o czymś bardzo ważnym. Jest powód dla którego na początku powinno się jeść więcej a dopiero potem zmniejszyć kaloryczność. Otóż wraz ze spadkiem wagi zmniejsza się zapotrzebowanie, w związku z tym nie możesz zaczynać od niskiej kalorycznośći bo potem nie będziesz miała z czego odejmować kalorii... tak już jest niestety. Im większa waga tym większe zapotrzebowanie, im mniejsza tym mniejsze. Co do tej aplikacji na telefon... musisz się jej pozbyć bo źle ci kalorie wylicza :( Skorzystaj z kalkulatora na potreningu.pl
Maya27kc
12 września 2016, 23:04Lub tego tutaj http://www.iifym.com/iifym-calculator/ z obu jestem bardzo zadowolona. Co do ciąży to... na spokojnie. Jedząc tyle ile powinnaś (czyli zdecydowanie więcej niż twierdzi appka) do końca grudnia powinnaś schudnąć przynajmniej 8kg :)