dość o weekedzie. Zaczynamy nowy tydzień.
a propos, jaka niespodzianka mnie dziś spotkała na porannych ćwiczeniach!
Wybrałam się do klubu nastawiona na TBC, przychodzę a w szatni jakoś tak pusto, zjawiam się pod salą również, myślę "WTF? pomyliłam godziny?" Jednak nie, idzie instruktor ON!!!! (teraz już wiem, ze ma na imię Seba;p) i zamieniliśmy chwilę słówko, okazało się że jestem sama na zajęciach.Wiec zapytał czy chcę zajęcia na sali czy może na siłce(nie mam wykupionej opcji korzystania z tych wszystkich magicznych urządzeń), Ja mówię że chętnie na siłce. I przez półtorej godziny miałam swojego personalnego trenera. Zaczęłam od bieżni. 30 mni sobie chodziłam zamaszystym krokiem. Patrzyły na mnie te osiłki ze sztangami jak na głupią jak kazał mi hantle podnosić i sadzał na te magiczne urządzenia do wzmacniania górnych partii ciała. Zakończyłam 15 min na orbiterku czy czymś podobnym. Huhuhu :D
Menu:
rano płatki owsiane z łyżką płatów pszeno ryżowych z wiśniami i białą czekolandą z lidla +mleko
po treningu: sałatka z roszponki, sera mozzarella, pomidorkami i grzankami z p&p, jabłko
poźniej garść pestek słonecznika + 2 orzeszki
teraz (16.06) zabieram się za robienie sałatki do obiadu z pomidorów, sera feta, oliwek i pekinki
w piekarniku papryki nadziewane mięsem mielonym :)
wieczorem o 19.00 pierwsze zajęcia "Dance", mam nadzieję że będę się dobrze bawiła :)))
anetalili
13 sierpnia 2012, 20:51To Ci się udało mieć naprawdę profesjonalny trening :)