To prawda wszystkim dobrze znana... Aż się fioletowa z wysiłku robię żeby czegoś nie przekąsić.... A zaczęło się nieźle.
Na śniadanie ćwierć bułki z szynką i rzodkiewką,
Na drugie śniadanie ćwierć bułki z metką
A już na obiad cały wielki talerz ziemniaczanych klusek. A ja tak je lubię... Cudem udało mi się uniknąć dokładki... Ale na kolację zjadłam drugą, tylko nieco mniejszą porcję...:/
Łącznie same kluski to około 1000 kcal... Do tego 100 kcal na dwa śniadania... A ja stale jestem głodna!!
Ćwiczyć tez nic nie ćwiczyłam. Pogoda u mnie zniechęca do czegokolwiek. A po za tym wolę ćwiczyć na świeżym powietrzu a deszcz temu nie sprzyja...
Jutro ważenie i mierzenie... Boję się bo chyba brak zmian. . .
No, ale zobaczymy co będzie ;)
"Wszystkiemu mogę się oprzeć.... oprócz pokusy"
(Oscar Wild)
awalyna
13 lipca 2013, 19:34to trzymam kciuki za jutro! :)