Jest spadek, ale jest też początek miesiączki, więc następne dni bez ważenia, gdyż nie będzie miało to sensu. No cóż Kochani, dieta trzymana w dalszym ciągu. Dziś, jak ogarnę dom, zacznę rowerkować. Spektakularnie pewnie nie będzie. Najpierw trzeba będzie przyzwyczaić organizm do wysiłku, nogi do pedałowania i tyłek do wysiedzenia na tym wehikule prędkości. Rower w moim przypadku jest dla mnie najlepszą formą aktywności. Szczególnie na początku. Nie pytajcie mnie proszę, jaką mam dietę, ponieważ żadnej szczególnej nie mam. Mam za to pewne wytyczne, których postanowiłam się sztywno trzymać:
- Jem dopiero wtedy, gdy zaburczy mi w brzuchu. To organizm ma wysłać mi sygnał do tego, że w brzuchu jest pusto i trzeba troszkę do niego fajnych produktów wrzucić. Tak tak, słuchajcie Kochani swojego organizmu i współpracujcie z nim. Zjem tylko tyle, aby zaspokoić lekko ten głód. Kolejne burczenie pojawia się z reguły po około 1.5 godzinie czasu. Podobno tak podkręcamy przemianę materii i oduczamy organizm magazynowania. Tyjemy i magazynujemy jedząc wielkie posiłki w dużych odstępach, a pierwszy dopiero po południu (tak było u mnie - nie umiałam jeść śniadań).
- Wyrzuciłam z życia słodycze, a w sytuacjach kryzysowych ratuję się owocami (od czasu do czasu także suszonymi). Dla mnie naprawdę nie było problemem zjeść za jednym przysiądnięciem wielką 300 g czekoladę wciągnąć 1 kg rurek z nadzieniem czekoladowym, popić to słodką Pepsi. Bardzo dużo słodziłam. Herbatę zawsze parzyłam sobie w dużej 500 ml filiżance i słodziłam czubatą łyżką stołową cukru.
- Staram się pić dużo płynów w jak najczystszej postaci i nie stawiać sobie frustrujących celów typu "koniecznie 3 litry wody dziennie". Ja za wodą generalnie nie przepadałam i muszę szukać sposobów na to, aby się troszeczkę oszukać. Robię np. tak: 1,5 litra wody łączę z 0,5 litra naturalnie wyciśniętego soku z jabłek lub pomarańczy i tak sobie żłopię. Nie wypijam tego na 1 raz, tylko popijam co jakiś czas po 3-5 łyków (wówczas nawadniamy organizm, a płyn nie przelatuje przez nasz organizm). Jak zabraknie i czuję że potrzebuję więcej, to dorabiam.
- Nie jem absolutnie żadnego pieczywa (a kocham je bardzo, podobnie, jak ziemniaki). Ziemniaki mogę za to zjeść 1 raz w tygodniu, ale tylko same, bez niczego. Z reguły przygotowuję je sobie tak: obieram kilka, gotuję w niesolonej wodzie, tłucze, a potem miksuję z mlekiem i odrobiną pieprzu. To zaspokaja moją potrzebę i tęsknotę za ziemniakami. Poza tym ziemniaki w takiej postaci podobno nie tuczą, gdy nie łączy się ich z tłuszczami typu mięsko lub polanie wytopionymi skwareczkami. Czytałam też, że ziemniaki zawierają dużo potasu i witaminy C.
- Ruszam się. Ruch w każdej postaci, który sprawia mi radość, a nie ból. Kocham tańczyć, więc tańcuję sama, tańcuję z mężem, tańcuję, gdy gotuję, tańcuję, gdy jestem sama w gabinecie. W domku rower, i to już od dziś. Mam nadzieję, że pode mną nie pierdyknie. No i chodzenie. Nie ma podjeżdżania po byle pierdołę autkiem. Zapierniczamy na nóżkach.
To tyle jeśli chodzi o zasady na tą chwilę. Jeśli coś dojdzie, to napiszę. Wiecie, to nie sztuka wypisać sobie 20 żelaznych zasad i nie wywiązać się nawet z 1/4. Posiadaj choćby 3, ale trzymaj się ich uczciwie.
Trzymajta się robaczki.
P.S. Szczególne pozdrowienia dla Sofijaaa! Startujemy z podobnej wagi, więc problemy, z którymi się mierzymy są podobne. Dużo siły i wytrwałości Kochana!
tirrani
29 grudnia 2019, 01:02Brawo i powodzenia!
PomocyAnia141
30 grudnia 2019, 15:49Dziękuję :-)
kadrusia
28 grudnia 2019, 21:39Życzę Ci powodzenia w odchudzaniu. Wiem jakie to trudne. Kiedyś dużo schudłam i chciałabym jeszcze schudnąć trochę kg. Zasady ustalone przez dietetyczkę przestrzegałam dokładnie w czasie diety i kg spadały. Z tego okresu zostało mi jednak przywiązanie do 2 litrów wody, jedzenia co 3 h. To na mnie działa. Uwielbiam pieczywo i nie mam czasu na ćwiczenia, to mnie gubi w walce z kg.
PomocyAnia141
30 grudnia 2019, 15:49Dziękuję :-)
Elamela.gd
28 grudnia 2019, 16:46podpisuje się z całego serca pod tymi zasadami Powodzenia !!!
PomocyAnia141
30 grudnia 2019, 15:49Dziękuję :-)
annna1978
28 grudnia 2019, 15:12Dobre zasady.Potrzebujesz wytrwalosci i cierpliwości, najważniejsze to isc ta drogą:)))
PomocyAnia141
30 grudnia 2019, 15:50Dziękuję :-)
Tusiaczek2223
28 grudnia 2019, 14:17Powodzenia kochana :) juz kiedys schudlas, i teraz sie uda
PomocyAnia141
28 grudnia 2019, 14:25Owszem, ale teraz zrobię to mądrzej Kochana, bo wtedy schudnąć 52 kg w 8 miesięcy nie było ani mądrym, ani rozsądnym wyczynem.
Tusiaczek2223
28 grudnia 2019, 16:33Tak, masz racje lepiej powoli ale na stale, zdrowo
posredniczka
28 grudnia 2019, 13:06Życzę powodzenia :)
PomocyAnia141
30 grudnia 2019, 15:50Dziękuję :-)
FreshLemon
28 grudnia 2019, 12:24Bardzo racjonalne i sensowne postanowienia. Poczytałam kilka wpisów i widzę, że sporo przeszłaś emocjonalnie, ale widzę też, że nie poddałaś się. Robisz studia, walczysz o lepszą sylwetkę i zdrowie. Masz świetne podejście, Twoja córka ma farta, że ma taką mądrą i zaradną mamę! Mogę tylko sobie wyobrazić jak było Ci ciężko, ale jeśli usłyszałaś tak przykre słowa słowa od kogoś kto powinien być wsparciem, to lepiej, że wasze drogi się rozeszły. Każdy zasługuje na miłość i szczęście. Tego też Ci życzę :)
PomocyAnia141
30 grudnia 2019, 15:50Pięknie dziękuję :-)
PomocyAnia141
28 grudnia 2019, 12:07Komentarz został usunięty
Sofijaaa
28 grudnia 2019, 12:04Hej. Super że waga leci, ja na razie na wagę nie wchodzę, zrobię to chyba w nowym roku dopiero. A rowerku nienawidzę i to bardzo, a kupiłam ten wymarzony, poziomy... i stoi zbiera kurz. Waga u nas podobna, trochę więcej u mnie, ale będę Cię gonić i może kiedyś uda mi się dogonić ;-)
PomocyAnia141
28 grudnia 2019, 12:08Spokojnie, damy radę :-) Jeszcze mnie przegonisz - zobaczysz!